niedziela, 1 stycznia 2017

Robert Lewandowski

Hej kochane! Witamy was w Nowym Roku i z tej okazji chciałybyśmy Wam życzyć wszystkiego dobrego, zdrówka i cierpliwości do nas żebyście mogły znosić nasze nieobecności :-( Mamy nadzieję, że ten rok będzie lepszy dla nas wszystkich :-)
Pozdrawiamy ♡ Ola i Magda ♡


Spojrzałem na niebo, z którego powoli sypały płatki śniegu. Wszedłem do domu i zostawiłem zakupy w kuchni. Położyłem kurtkę na krześle i pobiegłem na górę.
Otworzyłem drzwi od sypialni i nie wierzyłem własnym oczom.
-Kochanie...Co Ty robisz? -zadałem pytanie mojej małżonce, która pakowała swoje ubrania do walizki.
-Robert...Ja już nie mogę...-wyszeptała i usiadła na łóżku.
-Ale co się dzieje? -usiadłem obok i chciałem ją przytulić, ale odepchnęła mnie.
-Odchodzę...
-Jak to? Przecież wszystko było między nami dobrze...Zrobiłem coś nie tak? - podszedłem do niej bliżej.
-To moja wina. Rozpad naszego małżeństwa biorę na siebie. Wybacz mi.- powiedziała cicho i po chwili wyszła z sypialni. Próbowałem jeszcze ją prosić żeby została, ale nic to nie dało. Odeszła...

Kilka dni później
Chodziłem bez celu po galerii handlowej już trzecią godzinę. Nie chciałem wracać do pustego domu. Jeszcze tydzień temu biegłem w podskokach do żony, która czekała w domu z obiadem. Wczoraj zabrała wszystko co do niej należało. Gdyby tego było mało nie była sama. Walizki nosił jej jakiś młody chłopak z którym potem odjechała. Zastanawiałem się co było nie tak między nami...Może tak naprawdę nigdy mnie kochała? To było chyba jedyne wytłumaczenie. Bezsilny usiadłem na jednej z kanap znajdujących się na środku galerii.
Patrzyłem na ludzi biegających po sklepach. Do świąt zostało kilka dni a ja nie chciałem nigdzie wyjeżdżać i szukać prezentów dla rodziny. Wolałem zostać sam w wielkim domu. Z kieszeni moich spodni wydobył się dźwięk dzwoniącego telefonu. Przesunąłem zielone kółko na wyświetlaczu i przywitałem się z matką.
-Nie, nie. Zostanę tu sam. Nie martw się o mnie. Jedź do Mileny a ja sobie poradzę.-mówiłem do telefonu i poczułem jak ktoś dotyka mojego ramienia. Odwróciłem głowę i zobaczyłen małą dziewczynkę.
-Mamo potem zadzwonie pa. -powiedziałem i schowałem telefon do kieszeni.
-Pan mówi po polsku? -zapytała patrząc na mnie uważnie.
-Tak-odparłem rozbawiony.
-Mógłby mi Pan otworzyć picie? - zapytała w moim ojczystym języku i pomachała mi przed oczami butelką jakiegoś dziecięcego napoju.
-Jasne- powiedziałem i otworzyłem jej butelkę.
Dziewczynka usiadła obok mnie i piła swoje picie. Ubrana była w różową kurteczkę a z włosów miała zrobione dwa małe kucyki.
-Jak masz na imię? -zapytałem patrząc na nią.
-Lena. A Pan?
-Ja jestem Robert. - powiedziałem lekko rozbawiony - Jesteś tu sama? -zapytałem po chwili.
-Mama jest u cioci w sklepie i płacze a ja sobie poszłam bo chciałam do łazienki.
-Coś się stało Twojej mamie?-zapytałem podejrzliwie.
-Tata się napił i wyrzucił nas z domu.
-Ile Ty masz lat? -zapytałem zdziwiony informacjami jakich mi dostarczała ta dziewczynka.
-Siedem.
-Chodź. Poszukamy sklepu w którym pracuje Twoja ciocia.- wstałem i złapałem dziewczynkę za rękę.
Wędrowałem z Leną po galerii i szukałem sklepu w którym była jej matka. Po piętnastu minutach wszedłem z dziewczynką do małego sklepu obuwniczego. Pani stojąca za ladą szybko podbiegła do Leny.
-Dziecko gdzie Ty poszłaś? -zapytała biorąc ją na ręce.
-Poszłam zrobić siusiu. A gdzie mama? -zapytała.
Z zaplecza wyłoniła się ładna młoda kobieta. Miała piękne niebieskie oczy z których spływały łzy.
-Chodź kochanie...-kobieta złapała dziewczynkę za rękę i skierowały się do wyjścia.
-Poczekajcie. Może coś jednak wymyślę...-sprzedawczyni w sklepie próbowała je zatrzymać, ale nic z tego nie wyszło.
Bez pożegnania wyszedłem ze sklepu i podążyłem za Leną i jej mamą.
-Lenka Lenka! -zawołałem za  dziewczynką.
-Lenuś chodź musimy iść - mama dziewczynki popatrzyła na nią smutno.
-Mamusiu ale Robert mnie woła. - Lena z lekkim uśmiechem popatrzyła w moją stronę a ja kucnąłem przy niej.
-Lenka powiedz mamie żeby nie płakała. Dzisiaj zabieram was ze sobą- spojrzałem na kobietę.
-Jeżeli to jakaś ukryta kamera to ja naprawdę nie mam ochoty na żarty - powiedziała cicho.
-Nie mam ochoty żartować. Macie gdzie iść?-zapytałem.
-Chciałyśmy iść do cioci, ale jej mąż nie lubi dzieci - powiedziała Lena.
-Lena przestań! Ten pan ma na pewno swoje sprawy i nie obchodzą go cudze problemy...
-Moje problemy są niczym w porównaniu do waszych. Jedziemy. - złapałem Lenę za rękę i zaprowadziłem ją i jej mamę do mojego samochodu.

Godzinę później
Otworzyłem drzwi i zaprosiłem je do środka. Sam udałem się do kuchni aby wstawić wodę na herbatę. Lena z mamą usiadły przy stole. Po chwili usiadłem obok nich.
-Zrobię wam herbaty to wypijecie, a ja wrócę za pół godziny.
Po 30 minutach wszedłem do domu z dużym świerkiem.
-Lena lubisz ubierać choinkę? -zapytałem dziewczynkę.
-Uwielbiam! - krzyknęła z radością.
Po kilku minutach przyniosłem karton z ozdobami na choinkę i patrzyłem jak Lena z radością zawiesza bombki na drzewko.
-Dziękuje za dobre chęci, ale naprawdę nie możemy tu zostać i zwalać się Panu na głowę. -kobieta popatrzyła na mnie a jej niebieskie oczy sprawiły że zaniemówiłem.
-Chcesz wrócić do tego pijaka? -zapytałem po chwili szeptem.
-Lena ma za długi język -wyszeptała a z jej oczu popłynęły łzy.
-Nie płacz. W domu jest dużo miejsca i na pewno się pomieścimy. Te święta będą piękne. Zrobimy to dla Leny - powiedziałem z lekkim uśmiechem i po chwili w trójkę stroiliśmy drzewko.

6 miesięcy później 
Stałem w szatni i czekałem aż reszta chłopaków  z reprezentacji się przebierze. Za chwilę miał się odbyć ważny mecz w tych eliminacjach.
-Stary nie mieliśmy jak pogadać. Ty jesteś pewien że dobrze robisz? Ledwie rozstałeś się z Anią, a już w Twoim domu jest nowa kobieta i to jeszcze z dzieckiem. Przygarniasz je tak naprawdę z ulicy nic o nich nie wiedząc to trochę szalone nie sądzisz? -Peszko patrzył na mnie uważnie.
-Sławek...Myśl sobie co chcesz, ale Lena i jej mama są dla mnie teraz najważniejsze! Nawet nie wiesz ile się w moim życiu zmieniło przez te pół roku! One się wyrwały z rąk alkoholika, a ja wreszcie czuję że mam normalny dom. Kocham je i jestem szczęśliwy.
-Robciu a ta mama Leny to przypadkiem Ci nie zastępuje Aneczki? - Szczęsny popatrzył rozbawiony.
-Nie interesuj się - zaśmiałem się i po chwili dodałem - Jak coś będę miał wam oznajmić to na pewno to zrobię.

Dwa miesiące później
Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni gdzie czekała na mnie niespodzianka.
-Sto lat wujku! - Lena wskoczyła mi na ręce i pocałowała mnie w policzek - Zrobiłyśmy z mamą dla Ciebie tort!
-Dziękuje, jesteście kochane! -powiedziałem.
-To my Ci dziękujemy. Za wszystko. - młoda kobieta podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek przytulając się do mnie. Popatrzyłem w jej niebieskie oczy i pocałowałem lekko w usta.
-Ja wam dziękuje za to, że jesteście - powiedziałem i obie mocno przytuliłem.

3 komentarze:

  1. dziękuje za życzenia a ja Wam drogie autorki życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Siemanko :D
    Jest super! Życzę weny i zapraszam do mnie.
    http://life-is-not-a-story.blogspot.com
    http://nie-oceniaj-mnie-tylko-mnie-zrozum.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Best slots to play near you or near you - Dr. McD
    Looking to 진주 출장안마 play near you? Our guide to casino slot 속초 출장마사지 games covers all the types 광주 출장안마 of casino slots, casino table games and so 안양 출장안마 much more. 제천 출장마사지

    OdpowiedzUsuń