sobota, 17 września 2016

Robert Lewandowski

Witajcie! ❤ Bardzo się cieszymy z komentarzy, które dodajecie. Chciałybyśmy aby ich nie brakowało, bo dla was to tylko chwila, a dla nas chęci do pisania ☺☺ Dzisiaj zostawiamy was z Robertem, a następne opowiadanie pojawi się za tydzień w sobotę. Nasza rozszerzona historia nie pozwoli nam dodać w środę, ponieważ wtedy musimy się uczyć na sprawdziany. Także kochaniutkie ❤ Do soboty! 
Buziaczki! 😘

Końcówka maja.
Skończyłam pakować ostatnią walizkę. Do pokoju wparował Grzesiek.
-Mała już? Spakowana? Za godzinę mamy samolot.
-Tak, Grzesiu. Jestem gotowa.-uśmiechnęłam się do brata.
Mam bardzo dobre relacje z moim starszym o kilka lat bratem. Od dwóch lat mieszkamy razem. Ja, Grzesiek i jego dziewczyna Celia. Jestem tu bardzo szczęśliwa. Teraz w trójkę jedziemy do Polski na zgrupowanie przed Euro 2016. Wzięłam urlop w pracy, bo bardzo chciałabym być blisko brata i razem z Celią mu kibicować.
Na zgrupowaniu poznałam wiele osób, których dotąd nie znałam takich jak na przykład Bartek Kapustka. Z wszystkimi dobrze się dogadywałam. Tylko z jedną osobą nie rozmawiałam wcale. Był to Robert Lewandowski. Gdy pojawiał się w pobliżu robiłam się nieśmiała i zdenerwowana. Wstydziłam się go strasznie. Podobał mi się od zawsze, lecz ja przy nim zawsze byłam małolatą, która jest siostrą Grześka. Pewnego wieczoru poszłam się przejść. Gdy byłam prawie przy hotelu spotkałam Lewandowskiego.
-Co tak sama spacerujesz?-zapytał.
-Nudzi mi się tu trochę...-powiedziałam z rumieńcami na twarzy. Już go spotkałam i już się zawstydziłam.
-To chodź przejdziemy się razem.-zaproponował.
-Nie...nie wiem czy to dobry pomysł...
-Przestań. Chodź. Jak nie chcesz iść to powiedz, ale widzę, że chcesz tylko się wstydzisz.-powiedział z szerokim uśmiechem.
Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem i zgodziłam się z nim iść.
-Ile Ty masz właściwie lat?-zapytał.
-W grudniu będę miała 21.
-Studiujesz?
-Nie, pracuje. Mam w planach iść na studia, ale na razie po prostu nie chcę. Tak zdecydowałam.
-Jasne. Twoje życie, Twoje decyzje. Chłopaka masz?- zapytał.
-Nie mam.
-Ładna jesteś, znajdź sobie kogoś.
Zawstydzona spojrzałam na niego. Nie wiedziałam jak mam to skomentować. Patrzyłam się na swoje buty. Nie chciałam na niego patrzeć. Wtedy by zauważył jak bardzo jestem czerwona na twarzy.
-Ty się mnie boisz? Z wszystkimi rozmawiasz normalnie, a przy mnie jesteś strasznie nieśmiała.
-Po prostu się Ciebie wstydzę...-powiedziałam cicho.
-Nie ma się czego wstydzić. - podniósł moją twarz do góry i popatrzyliśmy sobie w oczy. Uśmiechnął się do mnie po czym jego usta zbliżyły się do moich. Pocałował mnie.
-Robert...Przestań. Masz żonę...Nie rób mi nadziei...
-Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać żeby Cię nie pocałować. Jesteś piękna. Już nie przypominasz małego gimbusa w bluzie z kapturem. Jesteś naprawdę śliczną dziewczyną.
-Robert możesz przestać? Jak tak mówisz to jeszcze bardziej się zawstydzam...
Naszą rozmowę przerwał telefon. Dzwonił do mnie Grzesiek. Chciał żebym wracała do hotelu, bo chciał ze mną porozmawiać. Wracaliśmy z Robertem do hotelu. W drodze powrotnej nie odzywaliśmy się do siebie słowem. W następnych dniach unikałam go jak mogłam. Tamtego dnia nie dałam rady go uniknąć. Wpadliśmy wprost na siebie, gdy wychodziłam z pokoju Grześka.
-Nie uciekaj. Poczekaj. Może porozmawiamy?- powiedział szeptem.
-O czym chcesz rozmawiać?
-O Tobie, o mnie, o tym co się stało.
-Nie chce tu rozmawiać...
-Za 15 minut w parku?
-Dobrze.

15 Minut później.
-Nie mogę przestać o Tobie myśleć! Twoje usta mi się śnią po nocach...Pozwól mi ich dotknąć...
-Robert! A Twoja żona?
-Żona, żona. Anka nawet się przytulić do mnie nie chce! Cały czas jej tylko jakieś przepisy na bloga w głowie.
-Chcesz się ze mną całować, bo Twoja żona nie ma dla Ciebie czasu?
-Nie żabko. To nie tak. Po prostu zwariowałem na Twoim punkcie! Uwierz mi. Gdybym tylko mógł to bym poszedł z Tobą na koniec świata.
Pocałował mnie. Ja nawet się nie sprzeciwiałam. Mogłabym mu dać wszystko co tylko zapragnął. Szalałam za nim, ale nie okazywałam tego w jakikolwiek sposób. Miałam go tylko w głowie. Nie chciałam toczyć wojny z Anią o Roberta. Po kolacji ktoś mnie zawołał. To była Sara Boruc.
-Hejka. Idziemy z dziewczynami na małego drinka. Chodź z nami.- powiedziała.
-No...ja w zasadzie nie piję...
-Spokojnie za dużo to Ty się z nami nie upijesz.-odezwała się Marina, żona Wojtka.
-Wow...Anka ale masz zajebisty wisiorek. To diament?-zapytała Sara Ankę, która właśnie pojawiła się obok nas.
-No Robert mi kupił na imieniny. Fajny co nie? Robert jest naprawdę świetnym mężem. Kochany, czuły, przy nim naprawdę czuję się bezpieczna. Wiecie co on wymyślił w moje urodziny? Słuchajcie. Śpię sobie nie? Budzę się a tu całe łóżko w płatkach róż. Schodzę do kuchni, a tam mój mąż robi mi śniadanie.
Ania mówiła dalej, a ja na chwilę się wyłączyłam. Biedna ja. Oni naprawdę są szczęśliwi. Chociaż Robert wydaję się być prawdomówny. Może ja naprawdę mu się spodobałam? Biedna Anka...Taki czuły, kochany, a na boku laski bajeruje.
-To co idziesz z nami?-zapytała dziewczyna Milika.
-Ee...no dobra. Pójdę.
-Świetnie. To lecimy dziewczyny.-powiedziała zadowolona Lewandowska.
Całkiem dobrze bawiłam się w ich towarzystwie. W nocy  wróciłyśmy do hotelu. Od razu położyłam się spać. Rano na śniadaniu Ania powiedziała, że wyjeżdża na dwa dni, bo musi gdzieś poprowadzić trening. Lewandowski nie tracił chwili. Gdy jego żona wyjechała od razu zapukał do moich drzwi.
-Hej. Nudzi Ci się? wszedł do pokoju i oparł się o szafę.
-Nie. Czytam.
-A może chcesz ze mną gdzieś jechać? Wiesz jestem po treningu...Resztę dnia mam wolną...
-Robert...Nie marzy mi się rola Twojej kochanki.
-A jaka rola Ci się marzy? Zawsze możesz być kimś więcej. Powiedz tylko słowo. Biorę rozwód i zabieram Cię na koniec świata.
Znowu zaczął mnie całować. jego dłonie zaczęły mnie dotykać coraz śmielej.
-Chyba boli Cię głowa jak myślisz, że Ci się tu oddam.-powiedziałam, przerywając pocałunek.
-A gdzie mi się oddasz?-zapytał z uśmiechem niczym napalony nastolatek.
-Tam gdzie nie będzie nikogo znajomego. - powiedziałam i kazałam mu wyjść z pokoju.

Jakiś czas później.
Zmagania naszych chłopaków dobiegły końca. Jestem z nich dumna, że doszli aż tak daleko. Taka jest piłka. Jedni przegrywają, a drudzy wygrywają. Natomiast moje relacje z Lewandowskim nie dobiegły końca. Przeciwnie. Cały czas do mnie wypisuje. Chce koniecznie się ze mną spotykać. Ostatnio mi oświadczył, że dla mnie weźmie rozwód z Anką. Nie wiem czy mogę mu w to wierzyć...


Tydzień później.
Robert w końcu ma to czego chciał. Dzisiaj zgodziłam się do niego przyjechać. Ani oczywiście ma nie być.
-Jestem bardzo szczęśliwy, że wreszcie jesteś tu ze mną.-powiedział całując mnie w swojej sypialni.
-A gdzie Twoja żona?
-Pojechała gdzieś z koleżankami na jakieś treningi. Nie wiem nawet gdzie. Nie pytałem. Ja jej powiedziałem, że jadę do kolegi na męski wypad.
-A jesteś ze mną...
-Jestem mega zadowolony, że jestem z Tobą tutaj.-Robert zaczął mnie całować jeszcze bardziej.
-Robercik...Mam wrażenie, że ktoś jest na dole.- powiedziałam z niepokojem.
-Kotek na pewno nikogo nie ma. Zamknąłem dom z każdej strony...
Sekundę później usłyszeliśmy hałas dochodzący z dołu.
-Nie idź nigdzie. Pójdę sam.-Robert wstał ubrał się i poszedł na dół.
Bałam się, dlatego nie posłuchałam się go i poszłam za kilka minut na dół. Wchodząc do salonu ujrzałam coś czego się nie spodziewałam.
-Grzesiek?-byłam zszokowana. Mój brat w samych spodniach. Anka w samej bieliźnie i stłuczony wazon.
-Co ona tu robi? - Grzesiek zapytał Roberta, który stał jak słup soli.-Posuwasz moją siostrę??
-A Ty? Ty może robisz coś innego z moją żoną?
-Robert to nie tak...-zaczęła Ania.
-Nie tłumacz się! Ja rozumiem. Powiedz tylko jak długo to trwa.
-Rok.-powiedział Grzesiek.
-Zamknij się idioto! Mniej, pół roku.-powiedziała Ania.
-Jakie pół roku? Rok temu na zgrupowaniu w lesie to co to niby było? - powiedział mój brat.
-Dość! Chyba wszyscy doskonale rozumiemy co tu się działo. Nie ma sensu się kłócić. Ja...ja lepiej już pójdę. Grzesiek! Ty też lepiej stąd jedź...- powiedziałam.
-Nigdzie nie jedziesz! Jeśli ktoś tu ma zostać to Ty i ja. Ania tak dobrze się dogaduje z Grzesiem to niech teraz z Grzesiem zamieszka.
-Ale Robert...-zaczęła Ania.
-Żaden Robert! Wymienimy się. Ja zabieram Ci siostrę,a ja Tobie daję żonę. - zwrócił się do Grześka.
-Robert! Żartujesz! - powiedziała wściekła Anka.
-Żarty się skończyły. Grzesiek! Zabieraj Anię i won do Francji! - powiedział zły na nich Bobek.
Ta cała sytuacja była naprawdę chora. Jednak Robert okazywał mi tyle miłości. Nie dawał o sobie zapomnieć. Chciałam się odciąć od niego. Straciłam kontakt z bratem, który zmienił swoją narzeczoną na Ankę. Wyprowadziłam się od niego. Już nie byliśmy takim zgodnym rodzeństwem. Ta historia naprawdę wszystko zmieniła. Robert nie chciał zniknąć z mojego życia. Ja sama później zrozumiałam, że bez niego nie umiem żyć. Musieliśmy ukrywać nasz związek przez 10 lat, aby uniknąć skandalu. Nie mam kontaktu z moim bratem. Żadnego. Szkoda, bo byliśmy naprawdę świetnym rodzeństwem, ale nie umiem z nim rozmawiać po tej sytuacji. Jestem szczęśliwa z Robertem. Gdy patrzę w jego oczy każdego dnia widzę w nich miłość jaką mnie darzy. Nie chciałam wiązać się z rozwodnikiem, ale najwidoczniej taka była moja droga do szczęścia. Pamiętajcie. Nigdy nie wiemy jaką drogę wyznaczy nam los do bycia szczęśliwym.

środa, 14 września 2016

Andreas Wellinger

Cześć i czołem!! Wielkie dzięki za 5 komentarzy!!! ❤ Mamy nadzieję że na tym nie poprzestaniecie! ☺ za jakiekolwiek błędy przepraszamy 😘

*Andreas*
Luty 2015
-Skarbie, wyjdziesz za mnie?-zapytałem z nadzieją w głosie.
-Tak!!
Założyłem na jej serdeczny palec, pierścionek z brylantem i pocałowałem ją.

*Ona*
Marzec 2015
-Andreas, bo tak pomyślałam, że ślub to najlepiej by było wziąć w sierpniu. Wtedy masz wolne, ja na studiach też, więc to był by idealny czas.
-Kocie, ale to jest za sześć miesięcy. Myślisz, że damy radę to wszystko przygotować? Przecież ja mam treningi, Ty studia. Nie wydaję mi się, że może to się udać w tak krótkim czasie.
-Ja wiem, że to mało czasu, ale właśnie tak pomyślałam, że moglibyśmy zatrudnić organizatorkę wesel. Nawet już jedną znalazłam i wydaję mi się, że będzie idealna. Jest młoda więc, będzie wiedziała jak przygotować ślub dla młodych ludzi. Co im się może spodobać, a co nie. Ona by się wszystkim zajęła, a my byśmy mieli więcej czasu na inne rzeczy. Tak jak obrączki, suknia ślubna, garnitur. To co?... Zgadzasz się?
-Tak, kochanie. Jak zwykle masz świetne pomysły.

Dwa tygodnie później. 
Siedziałyśmy w salonie i przeglądałyśmy katalogi z wystrojem sali weselnej. Usłyszałam, że Andreas wrócił do domu.
-Kochanie jak dobrze, że już jesteś. To jest Elsa, która zorganizuje nasze wesele.-powiedziałam zadowolona.
-Dzień dobry.-szczupła blondynka podeszła do mojego narzeczonego i wyciągnęła do niego dłoń.
Andreas popatrzył na nią podejrzliwie i nic nie powiedział. Popatrzył najpierw na nią, a potem na mnie i wyszedł. Tak po prostu.
-Przepraszam za narzeczonego...Nie wiem co go ugryzło...-powiedziałam wkurzona na Andreasa.
-Spokojnie. Niczym się nie martw. Przejdzie mu.-uśmiechnęła się do mnie serdecznie i powróciłyśmy do przeglądania katalogów.
Po około dwóch godzinach zakończyłyśmy spotkanie. Kiedy kobieta wyszła od razu poszłam do Wellingera. Chciałam się zapytać dlaczego tak się zachował. On mi na to odpowiedział, że wydaje mi się, jednak było widać że jest bardzo spięty.

*Elsa*
Dziś znów spotykam się z przyszlym państwem Wellinger. Andreas udał, że mnie nie zna,ale ja wiem że rozpoznał mnie. Otóż skoczek jest  moim byłym chłopakiem. Nie za dobrze wspominam ten związek. W liceum mój brat i Welllinger zawsze ze sobą rywalizowali. Jak nie o opaskę kapitana drużyny siatkarskiej to o najładniejsze dziewczyny. Kiedy mój brat odbił Andiemu dziewczynę ten chciał się na nim zemścić i uwiódł mnie. Zrobił to co miał zrobić i rzucił. Obiecałam sobie wtedy, że się na nim zemszcze. Nawet nie pomyślałabym, że będę odpowiedzialna za jego ślub. Przygotuj się Wellinger! Niedługo będziesz cierpiał tak jak ja!!

-Cześć. Przepraszam za spoznienie, korki.
-Nic się nie stało. Właśnie rozmawiamy o zaproszeniach. Rozgość się, a ja pójdę zrobić herbatę.- powiedziała blondynka.
-Witaj. Ile to już lat? Cztery? Pięć?
- Nie wiem o czym Pani mówi..
-Nie udawaj że mnie nie pamiętasz. No, ale skoro twoja pamięć szwankuje to może Ci przypomnę co mi zrobiłeś. Ale dopiero zacznę jak twoja narzeczona przyjdzie. Pewnie będzie chciała wiedzieć za kogo wychodzi.
-Nie! Elsa... Ja przepraszam co Ci wtedy zrobiłem, byłem debilem.  Wykorzystałem Cię i zostawiłem, gdybym mógł cofnąć czas, nigdy bym tego nie zrobił.- powiedział szepcząc.
-Ooo czyli już sobie przypominałeś. Spokojnie nie powiem jej.
-O czym rozmawiacie? - zapytała wchodząc do salonu.
-O niczym ważnym.- odpowiedziałam

Zaprzyjazniłam się z blondynka. Spotykałyśmy się nie tylko, aby omówić kwestię ślubu, ale żeby też pogadać o pierdolach. Wielki dzień zbliżał się dużymi krokami, a mój plan zranienia go czekał tylko na realizację.

*Ona*
Wieczór panieński
Dzisiaj jest mój ostatni dzień wolności. Już za jakiś czas będę Panią Wellinger. Zaprosiłam moje najbliższe przyjaciółki i poszłyśmy w miasto. Zaprosiłam również Elsę, ponieważ bardzo się zaprzyjaźniłyśmy.
Po kilku godzinach szaleństwa poczułam się słabo...Powoli traciłam kontakt z rzeczywistością...
Obudziłam się nad ranem w swoim łóżku. Wstałam z potwornym bólem głowy. Podreptałam do łazienki, a tam stał nagi mężczyzna.
-O mój Boże!!!-krzyknęłam na jego widok.
-Co?? Aż tak źle wyglądam?-zapytał z rozbawieniem.
-Nie wiem kim jesteś, ale wynoś się stąd! Już! - wrzasnęłam.
-Dobra. Ja już w sumie swoje zrobiłem.-ubrał się i wyszedł.
Załamana zadzwoniłam do Elsy. Poprosiłam ją żeby do mnie przyjechała.
-No co tam kochana?? Źle się czujesz po wczorajszym??-zapytała.
-Obudziłam się rano z bólem głowy...Jakiś facet był u mnie w łazience! Nagi!-powiedziałam załamana.
-Ten do którego się wczoraj kleiłaś?
-Słucham??
-Oj...Chyba nic nie pamiętasz...-powiedziała tajemniczo.
-Matko...Elsa...Powiedz mi, że ja z nim...nie...To nie może być prawda!-krzyknęłam na samą myśl, że mogłam go zdradzić.
-No...Wyszłaś z nim. Chciałaś tego...Wiesz co muszę lecieć. Pa.-cmoknęła mnie w policzek i wyszła.

*Elsa*
Wychodząc z ich domu natknęłam się na Andreasa.
-Oo...Kogo moje oczy widzą? -zapytałam.
-Zejdź mi z drogi...-powiedział i wyminął mnie.
-No leć, leć do swojej narzeczonej. Trzeba ją pocieszyć po tym co nawyrabiała wczoraj.-powiedziałam tajemniczo i wyszłam z ich posesji.
-O czym Ty mówisz??-dogonił mnie i szarpnął za rękę.
-Puść mnie!! O niczym. Twoja panienka się puściła. Czyli nic konkretnego.- rzuciłam z uśmiechem satysfakcji i poszłam przed siebie, zostawiając go zdezorientowanego.

*Andreas*
Kiedy weszedłem do domu, zobaczyłem moja narzeczoną,  która siedziała na kanapie i bardzo płakała.
-To prawda?- zapytałem
-Skąd o tym wiesz??
- Nie ważne... To prawda? - ponowilem pytanie.
-Tak... Przepraszam... Ja nie wiem jak to się stało..
-Nie chce mi się nawet na Ciebie patrzeć!
-Błagam Cię! Porozmawiajmy !
-Tu nie ma o czym rozmawiać!! Zdradzials mnie!! I to w dzień naszego ślubu! Nie chce Cię znać! Między nami wszystko skończone!!
-Andreas nie!! Proszę Cię! Błagam! Nie zostawiam mnie!!- mówiła to a mi krajalo się serce. Nie mogłem już dłużej na to patrzeć, więc wyszedłem. To mialbyc najszczesliwszy dzień w moim życiu, a jest najgorszy!!

*Elsa*
Mój plan się powiódł! W 100%! W końcu ten niemiecki skoczek dostał za swoje!  Jako "dobra" przyjaciółka, pojechlam do blondynki.
-Hej. I jak się czujesz? - zapytałam z udawana troska w głosie.
-Źle... Andreas mnie nienawidzi! Między nami już wszystko skończone!. Ja nawet  z tej nocy nic nie pamiętam... Przecież ja bym tego w życiu nie zdradziła!! Ja go kocham!!
-Spokojnie..  Niestety takie rzeczy się zdarzają. Poczekaj, zrobię Ci herbaty.
Kiedy brunetka wyszła do kuchni, jej telefon wydał odgłos przychodzącego sms-a. Blondynka zdziwiła się kiedy na wyświetlaczu zobaczyła zdjęcie mężczyzny, z którym zdradziła swojego byłego narzeczonego. Wiedziała że czytanie czyichś sms-ów to świństwo, ale miała obawy co do osoby Elsy.
Zobaczyła smsy z tym kolesiem i wszystko poukladalo jej się w jedno całość.
-Co Ty robisz? - krzyknęła brunetka.
-To Ty wszystko uknułas!! Ty mi wsypałaś jakieś świństwo, przez które straciłam świadomość. I to Ty zaplanowalas to zdrade, której wcale nie było!! Przyznaj się !!!
- Tak, to ja wszystko uknułam- powiedziała z kpiacym uśmiechem na ustach.
-Dlaczego?! Miałam Cię za przyjaciółkę!!
- Nigdy nie byłam twoja przyjaciółka! Pytasz się dlaczego? Żeby zemścić się na Twoim byłym narzeczonym. Sorry, ze wypadło akurat na Ciebie,ale chciałam go zranić. A jeśli Ty to zrobiłaś to wiem że cierpiał, bo Cię kochal.
-Ty jesteś jakaś chora! Co on Ci takiego zrobił?!
-Wykorzystał i zostawił!! A zrobił to wszystko, żeby się zemscic na moim bracie. Taki naprawdę jest ten Twój kochany Andreas.
Nie wiedziały że w korytarzu stoi ktoś, kto przysluchiwal się tej całej kłótni.
-Elsa, wynos się stąd! - powiedział blondyn stojąc we framudze drzwi.
Nic nie odpowiedziała, po prostu wyszła.
-Kochanie, tak bardzo Cię przepraszam! Gdybym na samym początku powiedział o Elsie,tego wszystkiego by nie było.
-Jestem zła na Ciebie, że mi o tym nie powiedziałeś,ale tak bardzo Cię kocham że wybaczam Ci.

Pół roku później 
-  ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Możesz pocałować Pannne Młoda.

sobota, 10 września 2016

Erik Durm

Cześć!! Rozdział jest  parę  dni później. Wybaczcie :( Jest bardzo dużo nauki, choć to dopiero początek roku szkolnego. 
Dziewczyny pamietajcie! Komentujesz - motywujesz. Wystarczy głupie " Jestem. Czytam." To niewiele, a motywuje :) 
Miłego czytania:** 

-Wrócę za kilka dni. Trzymaj się. Paaa.
-Wracaj jak najszybciej. Kocham Cię!
-Ta, ja Ciebie też- powiedziała bez emocji brunetka i wyszła zamykając za sobą drzwi

Ona
W końcu!! Na szczęście wracam na parę dni do domu. Przemyślę parę spraw dotyczących mojego związku z Erikiem. Mam nadzieję że moja siostra mi coś doradzi. Ona jest bardziej.. jakby to powiedzieć.. ma więcej czułości w sobie. Ja jestem ta bardziej szalona i zimna. To ja łamię serca a nie mężczyźni mi.

Parę dni później brunetka wróciła do domu. W salonie czekał na nią Durm.
-Hej, fajnie że już wróciłaś- chciał ją pocałować a ona jakby przez moment się zawahała.
-Hej, też się cieszę że Cię widzę.
- No opowiadaj jak było w domu.
- A no dobrze, wszyscy zdrowi...Przepraszam,ale pójdę się wykąpać, jestem bardzo zmęczona.
- Nie no jasne. Idź, idź.
Ja tak długo nie wytrzymam. Muszę to zakończyć, muszę z nim zerwać dziś. Po to tu przyjechałam.

Godzinę później
-Erik, słuchaj. Musimy pogadać.
- No okej , ale najpierw chciałbym Cię o coś zapytać, a raczej powiadomić że w sobotę jest gala z okazji nowego sezonu. Mówię Ci to wcześniej, bo wiem że potrzebujesz czasu na przygotowanie. Mam nadzieję, że nie wystawisz mnie tak jak na ostatniej imprezie, że musiałem iść sam.

Ona 
I co ja mam teraz zrobić? Miałam z nim zerwać, a tu jak widzę nici z tego. Nie wystawię go. Trudno, przemęczę się i po gali z nim zerwę. Definitywnie!
- Jasne, że z Tobą pójdę. Jestem przecież twoją dziewczyną-powiedziałam to ze sztucznym uśmiechem.
-To fajnie. Cieszę się.- i dał jej buziaka w policzek- wiesz, zmieniłaś się.
- Jaa? No coś ty.
- Zmieniłaś się, ale podoba mi się to.

Do imprezy został tydzień. Każdego dnia Durm spostrzegał nową twarz swojej dziewczyny. Nie znał jej od tej strony. Chociażby taki przykład, przed wyjazdem Marika dzień spędzała albo na zakupach, albo u kosmetyczki. Nie było dnia żeby się nie kłócili. Po powrocie wiele się zmieniło. Mniej kłótni, można rzec że wcale, w galerii nie była ani razu a nawet była w schronisku dla zwierząt żeby pomóc.
Inna dziewczyna. Zakochiwał się w niej od nowa.

Niedziela - dzień po gali 
-Choć, pójdziemy na spacer- powiedział Erik
-Dobrze- to jest ten moment, dziś z nim zerwę. Choć powiem szczerzę, że nie chcę. Zaczęłam coś do niego czuć. Erik to świetny chłopak. Mądry, wesoły, czuły, ale to niestety nie ode mnie zależy.
W parku było pięknie. Słońce przygrzewało, ptaki śpiewały a dzieci latały w około drzew. Nagle jeden z bawiących się tam chłopców podbiegł do brunetki i dał jej bukiet stokrotek, a ona podziękowała mu i dała buziaka w policzek.
- Ej, bo będę zazdrosny- powiedział chłopak przy okazji pokazując szereg swoich śnieżnobiałych ząbków.
- Nie masz o co. Choć nie powiem, też mógłbyś od czasu do czasu dać kwiaty.
- Kiedy ostatni raz Ci dałem kwiaty wyrzuciłaś je do kosza i powiedziałaś że wolisz dostać jakieś kolczyki a nie badyle.
- A.. no tak. Przepraszam za to.
- Nie no spoko. Już Ci to mówiłem, ale zmieniłaś się. Wcześniej byłaś inna, bardziej chłodna, oschła, a teraz. Nawet mnie przeprosiłaś co nigdy Ci się nie zdarzyło. Można się w tobie zakochać. No cóż.. ja już to zrobiłem.
- Erika ja...
- Poczekaj. Chciałbym się Ciebie o coś zapytać. Czy wyjdziesz za mnie? - i uklęknął na ziemię, trzymając w ręku piękny pierścionek
- Erika ja... Ja nie mogę , przepraszam.
- Dlaczego? - powiedział smutny.
- Ja nie jestem Marika! Ja jestem jej siostrą bliźniaczką. Przyjechałam tutaj żeby z Tobą zerwać.
-CO?! Jaką siostrą bliźniaczką ? Czemu zerwać? I dlaczego Ty?
- Kiedy Marika przyjechała do domu bardzo dużo z nią rozmawiałam o Tobie. Podjęła decyzję, że z Tobą zerwie, przez sms-a. Nie chciałam żeby tak to zakończyła. Widziałam wasze zdjęcia, sms-y. Widziałam jak ją kochasz. Sama nie wiem za co, bo wiem jaka jest zimna i nieczuła. Choć to moja siostra to taka jest prawda. Było mi Cię szkoda. Zasługiwałeś na coś więcej niż sms z tekstem "Koniec z nami". Dlatego powiedziałam jej że pojadę do Ciebie i zerwę za nią. Choć wiem że był to idiotyczny pomysł, chciałam żebyś mniej cierpiał.
- Wy obie jesteście jakieś porąbane! Matka Teresa się znalazła! Myślisz teraz że jest mi łatwiej? NIE! Jest jeszcze gorzej! Trzeba było zerwać przez tego sms-a. Byłoby łatwiej- mówił to z taką, złością, nienawiścią , pogardą.
- Przepraszam. Gdybym mogła cofnąć czas ...
-Ale nie możesz!
-Za godzinę już mnie u Ciebie nie będzie .. Przepraszam

Ona
Jaką ja jestem idiotką! Co ja sobie myślałam? Że jak przylecę to coś to zmieni? Zerwanie to zerwanie, taka jest prawda.

Kiedy byłam już na lotnisku i czekałam na swój samolot, rozpłakałam się. Skrzywdziłam go bardziej niż moja siostra, nawet jakby zerwała z nim w taki sposób jaki chciała to i tak ją przebijam. Jestem beznadziejna! I taka jest prawda. W pewnym momencie zadzwoniła do mnie siostra. Jeszcze jej mi brakowało ..
- Halo - powiedziałam zachrypniętym głosem
- Mała gdzie jesteś ?
- Na lotnisku. Za 10 minut mam samolot, więc spodziewaj się mnie.
- NIE! Poczekaj! Nie wsiadaj do żadnego samolotu!
- Marika o co Ci chodzi?! Nie mam ochoty na zabawę!
- Poczekaj! Nigdzie nie odchodź, zaufaj mi!
-Zaraz się spóźnię na samolot przez Ciebie!
- Mam taką nadzieję - powiedział do mnie ktoś, ale to nie był głos w słuchawce tylko za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Erika
-Słucham?
- Mam nadzieję że się spóźnisz- powiedział uśmiechnięty.
- Co Ty tu robisz?
- Szczerze? Sam nie wiem. W tym momencie powinienem siedzieć w domu i zapijać smutki z tego powodu że dałem się oszukać jak bałwan, a na dodatek kobieta, którą kocham wyjeżdża.
-Erik....
-Ja nie chcę tego tak kończyć. Kiedy przyjechałaś do mnie zacząłem zakochiwać się od nowa, w nowej osobie,  a nie w Marice. Moje uczucia względem niej gasły. Cieszę się bardzo, że postąpiłaś jak postąpiłaś, nie było to za bardzo mądre, ale chciałaś dobrze. Dzięki twojej głupocie poznałem Cię i nie chcę tego zaprzepaścić. Zacznijmy od nowa..
-Jestem [T.I]
- A ja Erik , miło mi Cię poznać.

sobota, 3 września 2016

Oscar


Hej! Dodajemy opka w pierwszą sobotę września. Jak w szkole?:)
Jednoparty będą dodawane w środy i w soboty, ale może to ulec zmianie, ponieważ życie humanistów to ciężkie życie XDD
Wpadajcie na bloga Gdybysbylmoj.blogspot.com :D Serdecznie zapraszamy w imieniu Lokaaa :) 
Miłego czytania :**

Porto Alegre - 2010 rok 
Siedziałam w salonie i czekałam kiedy przyjedzie mój chłopak. Miałam mu do powiedzenia pewną wiadomość. Bardzo szczęśliwą wiadomość. Czekałam już około pół godziny, kiedy do jego domu przyszła jego mama. Nie lubimy się za bardzo. Poprawka! Ona mnie nie cierpi! Nie wiem co jej zrobiłam, ale już od pierwszego spotkania jest w stosunku do mnie zimna.
-Dzień dobry.-powiedziałam do rodzicielki mojego chłopaka.
-Dzień dobry. Jest Oscar?
- Nie, nie ma jeszcze, ale niedługo powinien się pojawić.
Nic nie odpowiedziała. Usiadła naprzeciwko mnie i milczała. Przez dobre 10 minut żadna z nas się nie odzywała. W końcu doszłam do wniosku że nie będę taka jak ona i zaczęłam rozmowę.
- A jak tam u Pani zdrowie? Słyszałam od Oscara że miała Pani problemy z sercem.
- Ty się moim zdrowiem nie interesuj. -powiedziała oschle.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie miałam już ochoty siedzieć z nią w jednym pokoju. Kiedy wstawałam z kanapy, trąciłam torebkę i cała jej zawartość znalazła się na podłodze. W czasie kiedy zbierałam moje rzeczy,czterdziestolatka podeszła do mnie i podniosła z podłogi zdjęcie.
-Mam nadzieję że to nie jest prawda! A te zdjęcie, to zdjęcie  jakieś twojej koleżanki, które w niewyjaśniony sposób trafiło do twojej torebki- była wściekła, zamiast pogratulować to  chciała usłyszeć że to nieprawda. Widziałam  złość w jej oczach. Jakby mogła zabijać wzrokiem leżałabym już martwa.
- To prawda. Jestem w ciąży z Oscarem.
- To nie jest jego dziecko! Znam takie jak Ty! Chcesz go naciągnąć na pieniądze! Ale kiedy ja tu jestem nie uda Ci się!!
- Czy Pani się dobrze czuje?!! To jest dziecko Oscara i nie zamierzam naciągnąć go na kasę! Ja go kocham, a on kocha mnie!! Niech Pani się w końcu z tym pogodzi!
- Ty naiwna dziewucho! On Cię nie kocha- powiedziała do mnie z kpiącym uśmiechem- On chce Cię zostawić!
- Nie uwierzę w to! Mówi to Pani żeby mi dopiec!
- Nie! Oscar chce wrócić do Pilar. Więcej Ci powiem, spotykają się ze sobą już od miesiąca a Pilar jest w ciąży!
-Czy  Pani aż tak mnie nienawidzi że musi wymyślać takie brednie! Oscar mnie nie zdradza! Jestem tego pewna!
- Masz rację! Nie cierpię Cię! A jeśli nie wierzysz mi co do Pilar, to zapytaj się mojego syna, czy się z nią spotyka!
Akurat do domu wszedł Oscar. Od razu zapytałam prosto z mostu.
-Czy spotykasz się z Pilar?
-Skąd takie pytanie?
- Pytam się czy spotykasz się z Pilar?- kiedy powtórzyłam pytanie, zbladł - Odpowiedz!
- Tak.
Nie wierzyłam że to powiedział. Myślałam że jego matka kłamie, a okazało się że ma rację!
-Jest w ciąży?!
-Skąd o tym wiesz?- był bardzo zdziwiony, że wiem o wszystkim,
-Czyli jest! Między nami koniec!
Nie czekałam na jego reakcję. Po prostu wyszłam. Wsiadłam w samochód i odjechałam. Wyjeżdżając zauważyłam w bocznym lusterku że Oscar wybiegł za mną, ale to się już nie liczy!

Parę dni później  
Dzwoni, piszę, przychodzi pod mój blok. I tak już od paru dni. Od tamtego czasu nie rozmawiałam z nim ani razu. Nie chcę! Okłamał mnie! Zdradził! Jest to dla mnie naprawdę bardzo męczące, a teraz kiedy jestem w ciąży nie mogę się przemęczać, dlatego zdecydowałam że wyjeżdżam. Na zawsze.

15 lat później 
-Chyba mam już wystarczająco lat, żeby poznać ojca!- powiedziała rozwścieczona czternastolatka- Chcę w końcu go poznać!
-Twoim jedynym ojcem jest Philip! Zapamiętaj to i już nigdy więcej nie pytaj o to!
-Dobrze wiesz że to nie mój ojciec! Ja nie odpuszczę! Chcę poznać mojego PRAWDZIWEGO ojca. Tego który dał mi życie. Czy proszę o tak wiele?!
-Twój ojciec jest dupkiem, który mnie oszukał i zdradził! Nadal chcesz go poznać?!
-Przepraszam, ale tak.
-Dobrze. Jutro wyjeżdżamy.
Po co ona chce go poznać? Dlaczego akurat teraz? Kiedy Laura miała dziesięć lat powiedziałam jej że Philip nie jest jej tatą. Do tej pory było wszystko dobrze. Nie pytała kto jest jej prawdziwym ojcem, a teraz... Boję się tego spotkania. Oscar o niczym nie wie. Nie wie że ma córkę.

Następny dzień
Stałyśmy przed drzwiami Oscara. Dzięki mojej koleżance dowiedziałam się gdzie aktualnie mieszka. W czasie drogi powiedziałam Laurze żeby nie oczekiwała nie wiadomo czego, bo on nie wie o jej istnieniu. Była wściekła że mu nie powiedziałam prawdy. Szkoda tylko że nie bierze pod uwagę tego iż jej tatuś mnie zdradził. Zapukałam do drzwi i czekałam na rozwój wydarzeń.
-Dzień dobry- powiedział mężczyzna. Nic się nie zmienił. Mimo tych wielu lat nadal jest przystojny.-W czym mogę pomóc?- Nie poznał mnie..
-Cześć Oscar.
-To Ty?!
-Tak. Możemy wejść?
-Jasne. Proszę.
Widać że był zdziwiony, nawet bardzo. Dzięki temu że Oscar ma psa Laura zajęła się nim a my mogliśmy porozmawiać.
-Co Ty tutaj robisz?- zapytał zainteresowany.- Dlaczego mnie wtedy zostawiłaś bez żadnych wyjaśnień? O co w tym wszystkim chodzi?!- był zdenerwowany.
-Ty naprawdę nie wiesz czemu wtedy odeszłam?!- byłam już troszkę poddenerwowana.
-Nie! Codziennie zastanawiałem się, co takiego zrobiłem że odeszłaś!
-Boże .. Ty jesteś tak tępy, czy tylko udajesz?! Zdradziłeś mnie z Pilar a na dodatek masz z nią dziecko! Myślałeś że się o tym nie dowiem?!
-Co?! Jaka zdrada?! Jakie dziecko?! Nigdy Cię nie zdradziłem! Kochałem Cię!!
-Jak to nie zdradziłeś? Przecież ...
-Przecież co?
-Kiedy się zapytałam czy spotykasz się z Pilar, odpowiedziałeś że tak!
-Fakt, spotykałem się z Pilar bo miała problemy i prosiła mnie o pomoc. Między nami do niczego nie doszło! Nie mówiłem Ci, bo jej nie lubiłaś.
-Boże... Jaka ja byłam głupia! Uwierzyłam we wszystko to co usłyszałam, a nie zapytałam Ciebie.
-I właśnie przez to nie jesteśmy teraz razem! Jak mogłaś w to uwierzyć?! Kto Ci o tym powiedział?
-Twoja matka..
-Jak to moja matka? Ona? Po co miałaby to robić?
-Po to żeby nas rozdzielić- mówiłam ze łzami w oczach.
Gdy zobaczył łzy przytulił mnie. Cudownie było znów się znaleźć w jego ramionach. Nagle Laura podbiegła do nas i powiedziała to czego się nie spodziewałam.
-Jak się cieszę, że pogodziłaś się z tatą!- a uśmiech zawitał na jej ustach.
-Jakim tatą?!!
-Oscar spokojnie.. Ja Ci to wszystko wytłumaczę..
-Co Ty chcesz tłumaczyć?! Mam córkę a Ty nawet nie raczyłaś mnie o tym poinformować!!
-To nie jest tak jak Ci się wydaje. Kiedy dowiedziałam się o tych niby zdradach od twojej matki, dowiedziałam też się że jestem w ciąży. Kilka nieporozumień, niewyjaśnionych sytuacji i stało się jak się stało. Żałuję że tak wyszło.-mówiłam płacząc
-Miałaś zamiar mi kiedyś powiedzieć o tym że mam córkę?!- zapytał z wyrzutem.
-Nie...
-To co Cię skłoniło że jesteście tutaj?!
-Laura.. Chciała Cię poznać, a ja już nie miałam siły jej odmawiać więc...
-Wyjdź!
-Przepraszam.. Laura chodź idziemy..-powiedziałam do córki ze łzami w oczach. Miałam nadzieję że jego reakcja będzie inna, niestety przeliczyłam się.
-Ty wyjdź! Laura ma zostać!
-Co?! -zapytałam zdziwiona.
-Przyjedź za parę godzin po nią. Chcę z nią porozmawiać.

Jakiś czas później 
Oscar co weekend przyjeżdża do nas albo zabiera małą do siebie. Mają bardzo dobry kontakt. Ze mną jest trochę inaczej. Na samym początku był bardzo oschły. Z czasem zmieniało się to na lepsze. Mój mąż nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy. Relacje Oscara z Laurą jeszcze znosił, a co do mojej osoby... po prostu jest zazdrosny. Czasami już jednak przesadza. Po jednej z "trudniejszych" kłótni spotkałam się z moim byłym chłopakiem. Musiałam się komuś wygadać. Poprosić o radę , a on mi zaproponował żebym zostawiła męża i była znów z nim. Ja chciałam rady a ten mi z takim czymś wyjeżdża. Mimo że dawne uczucie nie zgasło to odmówiłam. Nie jestem kobietą, która po trudniejszych chwilach w małżeństwie chcę od razu rozwodu. To nie ja. A po drugie kocham też męża.. w jakimś tam stopniu.
-Skarbie czy mogłabyś tu na chwilę do mnie przyjść?-zapytał mój mąż.
-Nie mogę teraz -odkrzyknęłam z drugiego pokoju.
-Ale to jest bardzo ważne!
-Przecież Ci powiedziałam że teraz nie mogę!-odpowiedziałam poddenerwowana.
-A niby co tak ważnego robisz, że nie możesz przyjść, kiedy Cię o to proszę?!-zapytał stojąc w drzwiach.
-Rozmawiam przez telefon! Nie jestem Twoją służącą, że mam być na każde twoje zawołanie!
-A z kim rozmawiasz?!! Pewnie znowu z tym Twoim Oscarem!
-O co Ci chodzi? Jakim moim??!
-Czy Ty myślisz że ja nie wiem o tym że się z nim spotykasz? Że rozmawiacie każdego dnia? Może jeszcze z nim zamieszkaj!!
-Śledzisz mnie?!!
-Nie śledzę! Po prostu mam oczy i widzę to co się dzieję! Ja mam już tego wszystkiego dość!! Odkąd on się pojawił to Ty straciłaś głowę! Przymykałem oko na to wszystko, bo Cię kocham, ale ja tak dłużej nie mogę!!! Wybieraj! Albo on, albo ja!
-Ty naprawdę mi każesz wybierać?!
-Tak!
-Proszę Cię..  Mam wybierać między Tobą a nim? To jest bez sensu! Nie będę wybierać między wami..
- Dobrze! To ja wybiorę za Ciebie! Koniec z nami!
-Co?!!! Jak możesz...
-Nie udawaj że Cię to boli.. Wiem że go kochasz! A myśl że mogłabyś go już więcej nie zobaczyć przytłoczyła Cię... Widzę to w Twoich oczach...
-Posłuchaj to nie tak. Ja Cię kocham! Ja...
-Ale bardziej kochasz jego.. Nie będę Cię zatrzymywał. Żegnaj...- i ten ostatni raz mnie pocałował.

Nie chciałam tak kończyć tego małżeństwa. Ja go kochałam. Chciałam z nim jeszcze raz porozmawiać, ale nie było mi to dane. Po paru dniach listonosz przyniósł mi papiery rozwodowe i list od mojego męża.

Proszę Cię tylko o jedno, bądź szczęśliwa! Zasługujesz na to. Jesteś piękną, inteligentną kobietą, świetną matką i byłaś bardzo dobrą żoną. Chcę dla Ciebie jak najlepiej. Moje odejście od Ciebie to krok do przodu, abyś te szczęście mogła osiągnąć. Przy mężczyźnie, którego kochasz i który kocha Ciebie. Teraz ten krok musisz zrobić Ty. 
Kocham Cię i nigdy nie przestanę! I nie martw się o mnie. Dam sobie radę! Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć!
Twój Philip 

Czytając ten list rozpłakałam się. Przez wiele godzin nie mogłam się uspokoić. Żałowałam, że nie mogłam tak pokochać Philipa jak on mnie. Nie chciałam żeby to wszystko co zrobił poszło na marne. Chciał żebym była szczęśliwa, więc będę!

Dwa lata później
Mam kochającego męża Oscara, piękną córkę Laurę i rocznego synka Philipa. Mam rodzinę, którą bardzo kocham! Nie myślałam że los tak bardzo będzie mi płatał figle. Raz dobrze, raz źle, ale w końcu wyszło to o co mnie prosił Philip, abym była szczęśliwa! I jestem!!!