poniedziałek, 29 lipca 2013

Jakub Błaszczykowski

Tak jak obiecałam dodaję dzisiaj. Tego jednoaprta dedykuję Angelika Błaszczykowska <3


Spokojna sierpniowa niedziela...Lenistwo…Tylko ja, telewizor, łóżko i opakowanie truskawkowych lodów….W pewnym momencie usłyszałam telefon. Nieznany numer. Odebrałam i usłyszałam że moja starsza o rok siostra miała wypadek. W ekspresowym tempie ubrałam się i wybiegłam z mieszkania. Wsiadłam do auta i ruszyłam do szpitala. Po jakimś czasie byłam na miejscu. Od razu poszłam porozmawiać z lekarzem który zajmował się Majką. Powiedział że moja siostra została potrącona przez samochód który nie zatrzymał się na światłach, i że leży nie przytomna. Zapytałam się czy mogę iść do Sali w której leży. Zgodził się ale powiedział że mogę do niej iść tylko na chwilę. Weszłam do sali…moja Majka leżała przypięta do kilkunastu kabelków. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie wiem co zrobię jeśli mi jej zabraknie… Wyszłam z sali i usiadłam na jednym, z krzeseł na korytarzu. Usłyszałam że ktoś się mnie o coś pyta. Uniosłam głowę i ujrzałam tego słynnego piłkarzyka „Lewego”
-Pani jest siostrą tej potrąconej dziewczyny??
-Tak…A co Ciebie to obchodzi?’
-O k**wa…
-No zadałam Ci pytanie !!- wrzasnęłam. Koleś zaczynał działać mi na nerwy. Martwiłam się o moją siostrę a ten się dziwnie zachowywał.
- Nooo…bbooo…Ja jestem sprawcą tego wypadku…
-Ty sku*wielu ! Chciałeś zabić moją siostrę…Zapie*dolę Cię !- rzuciłam się na niego z pięściami.
Poczułam że ktoś mnie odciąga. Był to nie za wysoki…Hmm…może dla mnie nie za wysoki bo mierzę prawie 190 centymetrów…blondyn. Zaprowadził mnie na koniec korytarza i wcisnął mi do ręki plastikowy kubek w którym była zimna woda.
-Masz napij się i ochłoń trochę- spojrzał się na mnie z lekkim uśmiechem.
-Ty jesteś ten Błaszczykowski?? Ten co się tak srał o te bilety na Euro2012??
- Nie srałem się, tylko po prostu chciałem żeby moja babcia była na każdym moim meczu.
- Babcia? A faktycznie bo twoja mama…- walnęłam się głośno w czoło. Spuścił wzrok. Zrobiło mi się głupio.
-Przepraszam- poklepałam go po ramieniu.
-Po prostu moja bezczelność nie zna granic. Jestem taka że to co w myślach to i na języku…I może dla tego nikogo nie mam…
Oddaliłam się od niego trochę i usiadłam na krześle. Piłam powoli wodę z kubka i zastanawiałam się co mnie podkusiło żeby walnąć mu z tekstem o jego mamie…Przecież on próbował być dla mnie miły a, ja sprawiłam mu przykrość. Usiadł na krześle obok mnie. Bałam się spojrzeć mu w oczy…Bałam się odezwać….Zrobiłam z siebie idiotkę…
Po dwóch godzinach lekarz podszedł do mnie i powiedział że moja siostra się obudziła. Oczywiście przez ten czas a ni ja ani Kuba się do siebie nie odzywaliśmy…Szybko poszłam do sali w której leżała moja siostra. Opowiedziałam jej o wszystkim. Że prawie bym pobiła gwiazdę BVB że, sprawiłam Błaszczowi przykrość. Siostra skarciła mnie wzrokiem. Powiedziała że jak wstanie na nogi i będzie już bardziej sprawna to zdzieli mnie przez łeb.
Uśmiechnęłam się do niej lecz, ona była na mnie zła za moje zachowanie. Kazała mi iść i przeprosić Kubę. Wyszłam z sali. Nagle z krzesła poderwał się Lewandowski i ze smutnymi oczami zapytał się czy może wejść i porozmawiać z moją siostrą. Pozwoliłam mu ale powiedziałam że jeśli tknie ją chociaż opuszkami palców to rozkwaszę mu ten uwielbiany przez nastolatki ryj. Razem z nim wstał Kuba lecz kazałam mu usiąść. Usiadłam obok niego.
-Kuba…naprawdę przepraszam…Nie wiem co mnie napadło…Byłam w nerwach…Martwiłam się o Majkę…Wybacz mi.
Pierwszy raz spojrzałam mu  w oczy. Były takie smutne i przygnębione.
-Dobra…wybaczam. Pomimo że minęło wiele lat to nie umiem tak spokojnie reagować  na cokolwiek związanego z moją mamą. Spróbuj zrozumieć…
Lekko się do niego uśmiechnęłam. Kolejny raz w tym dniu coś głupiego mną wstrząsnęło. Przybliżyłam się do Kuby i przytuliłam go. Wyszeptałam mu do ucha że go rozumiem.
Dni w których moja siostra przebywała w szpitalu mijały mi dosyć wolnie i ciężko. Codziennie po zajęciach, ją odwiedzałam. Za każdym razem jak przychodziłam to siedział u niej ten cały Robert. No tak…Facet zapłacił i sprawa z wypadkiem mojej siostry ucichła. Pewnie nawet nikt się o tym nie dowiedział. W końcu taka gwiazda nie może sobie zaszkodzić takim wypadkiem. Wtedy nie byłby już taki lubiany, sławny i na pewno nie kłóciłyby się o niego kluby. Wylądowałby w jakiejś czwartej lidze i już. Nie lubiłam go. Jednak moja siora była nim zachwycona. Kolejny raz mówiła mi że Robert to, tamto. Ja jednak nie potrafiłam przestać myśleć o Kubie. Coś ciągnęło mnie do tego faceta…Jakaś siła której nie umiem nazwać…


Miesiąc później.
Moja siostra kompletnie oszalała. Dzisiaj mi oznajmiła że ona i ten dureń Lewy są parą…Wkurzyłam się. Uważałam że nie jest on odpowiednim kandydatem na chłopka mojej siostry. No ale ona jest zbyt uparta żeby cokolwiek jej przetłumaczyć. Pewnego dnia przyszła i powiedziała że po meczu reprezentacji urządzają imprezę z okazji ich związku. No i ja jestem na liście zaproszonych. Nie widziało mi się to ale no cóż…W końcu chodziło o szczęście mojej rodzonej siostry. Poszłam najpierw na mecz który o dziwo wygrali. Natomiast później na tą ich bibe która była organizowana w mieszkaniu Lewego. Siedziałam sama na kanapie trzymając w ręku kolorowego drinka. Nie znałam tam za wielu osób. Obok minie usiadł ten przyjaciel Roberta- Wojtek. Przez 15 minut cały czas się do mnie szczerzył i próbował poderwać. Ja jednak szybko pokazałam mu że nie jestem taką łatwą laską którą można przelecieć i zostawić jak zabawkę. Nie kolego. Nie jestem z tej edycji. Bez słowa usiadł w inne miejsce. Poszłam do łazienki. Akurat w drzwiach minęłam się z tym młodym Koseckim. Dziwnie mi się przyglądał. Przycisnął mnie do ściany i zaczął gadać dziwne rzeczy do ucha. Zaczął dotykać mnie tam gdzie nie powinien.  Próbowałam się wyrwać lecz był silniejszy. Ja jednak była wyższa. Kopnęłam go w krok. Z płaczem wybiegłam na balkon. Stał tam akurat Kuba. Zaciekawiony tym co mi się stało, opowiedziałam mu przebieg wydarzeń przed toaletą. Przytulił mnie do siebie. Poczułam się bezpieczna. Kuba wziął mnie za rękę, i weszliśmy do salonu. Wszyscy byli przerażeni tym że byłam cała zapłakana. Moja siostra zaczęła krzyczeć na Jakuba. Myślała że to przez niego płaczę. Kuba jednak opowiedział co się stało. Po czym podszedł do swojego imiennika Koseckiego i strzelił go prosto w twarz tak że spadł z kanapy. Wzięłam torebkę, pożegnałam się z siostra i wyszłam z mieszkania. Zaraz po chwili usłyszałam głos Błaszczykowskiego. Objął mnie ramieniem i zaproponował że mnie odwiezie do domu. Gdy podjechał pod mój blok, podał mi swój numer telefonu po czym powiedział że zawsze mogę na niego liczyć. Pocałowałam go w policzek i pobiegłam do mieszkania.


Kilka tygodni później.
Dzisiaj poszłam do mojej siostry do mieszkania. Ujrzałam tam niecodzienny widok. Była cała zapłakana. Opowiedziała że Robert oznajmił jej że jego miłość do niej wygasła. Moja sis nieszczęśliwie zakochana zrobiła sobie dzisiaj test i okazało się że jest w ciąży. W mojej głowie szykowałam plan zemsty. Na drugi dzień poleciałam do Dortmundu. Zadzwoniłam do Kuby i zapytałam się czy mogę się u niego zatrzymać na kilka dni. Zgodził się. Wieczorem gdy już byłam na miejscu i pomagałam Kubie przy robieniu kolacji nasze usta się spotkały. Zaczęliśmy się całować. Jakub zaczął rozpinać guziki od mojej bluzki. Ja jednak powiedziałam że nie jestem jeszcze na to gotowa. Pocałował mnie i powiedział że będzie czekał. Będzie czekał…yyy…to on ma wobec mnie jakieś zamiary? Ludzie! Błaszczykowski wobec mnie? To on coś do mnie czuje? Kocha mnie ?  Najchętniej skakałbym ze szczęścia, ale nie po to tu jestem. Następnego dnia razem z Kubą pojechałam na jego trening. Bez żadnych scenek i gier wstępnych podeszłam do Lewego i wygarnęłam mu co o nim myślę. Na koniec strzeliłam go w twarz. Jak zawsze od bijatyk odciągnął mnie Kuba. Nie rozumiał o co chodzi. Wytłumaczyłam mu że zostawił moją siostrę. Powiedział że się tym zajmie. Widziałam jak on i Piszczek zawzięcie rozmawiają z Lewandowskim. Po treningu podszedł do mnie Robert i powiedział że jest mu cholernie głupio i wróci do mojej siostry i ich jeszcze nienarodzonego dziecka. Wieczorem gdy wychodziłam z łazienki i  szłam do swojego pokoju Kuba wychylił głowę ze swojej sypialni. Spojrzeliśmy się na siebie. On w samej piżamie, ja owinięta ręcznikiem. No faktycznie musieliśmy ze sobą porozmawiać. Już na samym początku mojego pobytu w Dortmundzie Kuba powiedział że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Bałam się tego usłyszeć…Bałam się usłyszeć że powie że mnie kocha… A co ja wtedy zrobię?? Ucieknę? Niee…tego nie zrobię. Powiem że go kocham? To będzie zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe…Nigdy nie umiałam uwierzyć w odwzajemnioną miłość.
Staliśmy na korytarzu patrząc się na siebie. Bez słów rzuciliśmy się na siebie. Kuba zaprowadził mnie do swojej sypialni. Ja jednak powiedziałam że nie chce. Kuba mnie zrozumiał, zrobił to co ostatnio. Powiedział że będzie czekać. Wróciłam do Polski. Coraz bardziej chciałam unikać kontaktów z Kubą. Nie udało się to jednak. Ostatnio spotkałam go w centrum handlowym. Nie wiedziałam jak mam z nim rozmawiać. Było mi ciężko…jemu z resztą też. Zaprosiłam go do siebie na kawę. Gdy siedzieliśmy już w kuchni Kuba powiedział mi że mnie kocha.
-Kuba zrozum…ja nie zasługuję na Ciebie…Jestem wredna, chamska, bezczelna…A ty jesteś ciepłym, rodzinnym, kochanym człowiekiem…Zasługujesz na kogoś lepszego…
- Zasługuje na Ciebie…Nie mogę przestać o tobie myśleć. Jak ujrzałem Cię wtedy w  tym szpitalu to od razu coś poczułem…Tak jak nigdy dotąd…- mówiąc to dotknął mojej dłoni.
Usiadłam mu na kolanach i przytuliłam się do niego jak mała dziewczynka…

2 lata później.

Spojrzałam na zegarek. Wstałam, ubrałam się i poszłam robić śniadanie dla mojego narzeczonego. Zasłużył sobie na dobre śniadanie. W końcu wczoraj przyjechał jako zwycięzca Ligi Mistrzów. Byłam z niego dumna. Mój Kuba…Jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Niestety jednak, ja jestem bezpłodna. Nie mogę mieć dzieci… Wiedziałam o tym od początku ale bałam się mu o tym powiedzieć. Dlatego nie chciałam z nim być. On jednak to zaakceptował. Pokochał mnie taką jaka jestem. Dzisiaj przyjeżdża moja siostra z synkiem Marcinem  i z tym swoim głupim mężem. Przykro mi ale nigdy nie polubię mojego szwagra. Już taka jestem…Choć oboje z Kubą za nim nie przepadamy. Kończyłam smażyć naleśniki gdy do kuchni wszedł mój narzeczony. Objął mnie w pasie i pocałował w policzek. Przy śniadaniu rozmawialiśmy na temat adopcji. Ustaliliśmy że po naszym ślubie będziemy starali się adoptować dziecko. Wszystko idzie w dobrą stronę.


Mam nadzieje że się podoba :) Czekam na zamówienia z waszej strony. Bohaterowie mogą się powtarzać, bo i tak każda historia będzie inna. Mam prośbę o wpisywanie się w zakładkę Informowani. Jest to dla mnie ważne ponieważ wiem kogo mam informować. 
Następna historia pojawi się w niedzielę...No chyba że 8 komentarzy- dodaję dzisiaj :)

niedziela, 28 lipca 2013

Przemysław Tytoń

Tą historię dedykuję Aleksandra Germanotta <3
Początek maja. Stałam w korku w moim niebieskim maluchu słuchając głośnego rapu w którym nie brakowało wulgaryzmów. Ludzie z innych samochodów wychylali głowy i cały czas się na mnie gapili. Przepraszam bardzo no ale chyba każdy może słuchać tego czego chce. Ten dzień nie należał do udanych w moim wykonaniu. W końcu po 20 minutach wydostałam się z zatłoczonego miasta. Jechałam polną drogą do małej wsi w której mieszkała moja ukochana babcia. W pewnym momencie ostro zahamowałam. Na drogę wskoczył mi wysoki, przystojny mężczyzna. Był ubrany w garnitur co wywołało u mnie dziwne myśli że ten gościu to jakiś duch czy wampir. Wyszłam z samochodu i grzecznie się z nim przywitałam. Poprosił mnie czy mogę  go podwieźć  do najbliższego hotelu. Zgodziłam się. Nie pewnie ale się zgodziłam. Trochę się tego faceta bałam. Nie wiem czemu ale się go bałam. No ale moja zryta bania tego nie ogarnie. Jechaliśmy w ciszy. W pewnym momencie zadał mi dziwne pytanie. Czy gdyby rodzina kazała mi się z kimś ożenić pomimo ze ja bym nie chciała to czy bym się zgodziła. To było proste że nikt o zdrowych zmysłach by się nie zgodził. Powiedziałam mu że nie, ponieważ to jest chore żenić się z kimś bez miłości. Dojechaliśmy przed mały pensjonat. Niestety z racji tego że była majówka nie było wolnych pokoi. Zaproponowałam mu że może zostać na noc u mojej babci. Jest ona kobietą o wielkim sercu i na pewno się zgodzi. Powiedział że nie chce robić kłopotu. Nie zdążył dokończyć bo przerwałam mu uśmiechając się do niego i mówiąc że nie jest to żaden problem i z rumieńcem na twarzy wyjęłam prawą dłoń i wyszeptałam mu swoje imię. On zdziwiony klepnął się głośno w czoło i powiedział ze ma na imię Przemek. Hmm…ładnie. Zawsze chciałam tak nazwać swojego syna. Oczywiście jeśli bym go w ogóle miała. Wsiedliśmy do samochodu i po paru minutach byliśmy na miejscu. Dopiero przed domem mojej babci pojawił się mały problem. Kim w jej oczach ma być Przemek? Mam jej powiedzieć o tym że go prawie przejechałam a teraz chcę go zaprosić pod jej dach? Wytłumaczyłam mu mój problem powiedział że mógłby udawać mojego chłopaka. I w tym momencie znów się go zaczynałam bać. Ten to ma wyobraźnie…ale przynajmniej pierwszy raz się uśmiechnął.
Przywitałam się z babcią i przedstawiłam jej Przemka. Babci się on bardzo spodobał. Zaprosiła nas do domu gdzie czekał już ciepły obiad, a na deser czekoladowe ciasto. Był tylko jeden mały problem…babcia myślała że jesteśmy parą dlatego przygotowała dla nas jeden pokój. Uzgodniliśmy że on prześpi się na fotelu a ja w łóżku. Wieczorem po kolacji gdy babcia poszła już spać a, Przemek wziąć prysznic wzięłam kubek ciepłego mleka i wyszłam na dwór. Tak jak za dawnych czasów…lubiłam tu przyjeżdżać bo tu czułam że życie jest piękne że tu ludzie nie mają problemów i cieszą się każdą chwilą i każdym dniem. W pewnym momencie odwróciłam się a tam stał Przemek w piżamie po moim dziadku. (Babcia zwróciła uwagę że Tytek nie wziął ze sobą ubrań na zmianę ani czegokolwiek.) Na ten widok poczułam się jakoś dziwnie. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Usiadł na schodach obok mnie. W pewnym momencie zaczęłam się śmiać sama do siebie. Spojrzałam na Przemka. Powiedziałam że skoro mamy spać w jednym pokoju to dobrze by było gdybym coś o nim wiedziała. On w tym momencie się uśmiechnął. Po raz drugi w tym dniu zagościł na jego twarzy szczery uśmiech. Opowiedział że jest piłkarzem(no tak ja anty fan sportu nic o tym nie wiedziałam) że uciekł dziś sprzed ołtarza bo uznał że nie chcę się żenić z dziewczyną do której nic nie czuje. Na te zdanie zrobiłam wielkie oczy. Kazałam mówić mu dalej. Opowiadał o swoim dzieciństwie o tym jak poznał swoją narzeczoną która go zostawiła po tym jak jakaś fanka wymyśliła sobie z nim ciążę. Tak…i właśnie z tą fanką miał się dziś ożenić lecz, coś w jego sercu kazało mu uciekać. Zapytałam go że jeśli teraz się nie ożenił to czy może mógłby wrócić do swojej narzeczonej. Przemek powiedział że wróciła do swojego byłego i wyjechała z nim do Hiszpanii. W myślach mówiłam sobie że dla takiego chłopaka to ja bym nawet z Afryki wracała…Ej…ale przecież ja go znam dopiero kilka godzin nawet nie cały dzień…Nie można coś do kogoś poczuć po zaledwie kilku godzinach…Prawda?
Siedzieliśmy chwilę w ciszy po czym oboje poszliśmy do pokoju. Nie mogłam zasnąć. Kręciłam się na boki. Za oknem lał deszcz. Zaczęło się błyskać. Było słychać grzmoty. Burza. Ta okropna burza której zawsze w dzieciństwie się tak bałam. Zapytałam się Przemka czy śpi. Odpowiedział że nie. Zapytałam czy mógłby się położyć obok mnie bo się boję burzy. On zaczął się ze mnie śmiać. Gdy leżał już obok mnie uderzyłam go poduszką. Nie był mi dłużny. Zaczęliśmy się przepychać tak, że Przemek spadł z łóżka. Teraz to ja śmiałam się z niego. Przy nim nawet nie zwróciłam uwagi że skończyła się burza. Chłopak położył się obok mnie a ja lekko się do niego przysunęłam. Objął mnie ramieniem i tak zasnęliśmy. Następnego dnia po śniadaniu poszliśmy na pobliską polane. Ja ubrana w zwiewną zieloną sukienkę, Przemek w ubraniach po moim dziadku. Muszę przyznać że bardzo mi się podobał. Być może że dziadek bądź co bądź był mężczyzna dość przystojnym. Przemek mi go przypominał. Siedzieliśmy na trawie i rozmawialiśmy o piłce nożnej. Przemek któryś raz z kolei tłumaczył mi co to jest ten spalony. Ja byłam tak wpatrzona w jego cudne oczy że nawet nie słuchałam co do mnie mówi. Przybliżyłam się do niego i musnęłam lekko jego wargi. Wplótł swoje dłonie w moje włosy i lekko mnie pocałował. Oderwaliśmy się od siebie i w tym samym momencie oboje wstaliśmy i poszliśmy do domu.



2 tygodnie później.
Dzisiaj idę na mecz polskiej Reprezentacji. Nałożyłam koszulkę z napisem POLSKA  i ruszyłam na stadion. W ciągu tych dwóch tygodni dużo się pozmieniało. Na przykład wiem co to spalony. ;) Można powiedzieć że zaprzyjaźniłam się z Tytoniem i tylko dlatego idę na ten mecz, ponieważ został on powołany. Niestety Przemek cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. W bramce natomiast stał Szczęsny. Tak stał, bo bronieniem tego nazwać nie było można. Byłam wściekła że Przemek nie grał. No ale cóż…Trudno. Po meczu wróciłam do domu. Rzuciłam się na łóżku i włączyłam telewizor. Po jakimś czasie zadzwonił mój telefon. Odebrałam i był to Przemek. Zapytał się czy może do mnie przyjechać. Godzina było całkiem późna bo 2 w nocy. No ale przyjaciołom się nie odmawia. Zgodziłam się. Gdy przyjechał zrobiłam nam po kubku gorącej czekolady i wyszliśmy na balkon. Uwielbiałam z nim tak rozmawiać. Czułam że mogę mu powiedzieć o wszystkim. W pewnym momencie Tytoń dotknął mojej dłoni i powiedział że nie chce być dla mnie tylko przyjacielem. Pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek. W pewnym momencie te całusy zaczęły się przeistaczać w namiętne pocałunki. Trafiliśmy do mojej sypialni. Przeżyłam w swoim życiu najpiękniejszą noc jaką kiedykolwiek miałam. Rano gdy się obudziłam Przemek już nie spał i przyrządzał mi śniadanie w kuchni. Uśmiechnęłam się i pomyślałam że taki chłopak  to skarb. Później powiedział że musi wracać do hotelu bo mają popołudniu trening na który mnie serdecznie zaprasza. Po południu gdy troszkę się ogarnęłam pojechałam na stadion na którym trenowała reprezentacja. Po kilku dniach kolejny mecz i znów remis. Znów Przemek na ławce… Gdy się żegnaliśmy na lotnisku bo on musiał wracać do Eindhoven gdzie gra zaczęłam płakać . Mocno mnie przytulił i powiedział że nie długo się zobaczymy. Po tygodniu zaczęłam się dziwnie czuć. Miałam zawroty głowy bolał mnie brzuch. Powiedziałam o tym mojej koleżance. Ta kazała mi kupić sobie test ciążowy. Kupiłam, zrobiłam i wyszło że tak. Zostanę mamą. Wieczorem zadzwoniłam do Przemka i powiedziałam mu o ciąży. Był zaskoczony ale i szczęśliwy.

Pół roku później.
Dzisiaj wychodzę za Przemka. Nie dlatego bo byłam z nim w ciąży…Tak byłam bo poroniłam. Tylko dlatego że kocham go a on kocha mnie. I mimo tego że nasz dzidziuś się nie urodził to chcemy się pobrać.



5 lat później.

Jesteśmy w domu który odziedziczyłam po mojej zmarłej już babci. Idziemy teraz z Przemkiem na polane na której pierwszy raz się całowaliśmy.  Przyjechaliśmy tu na wakacje. Ja, Przemek i nasza dwójka bliźniaków. Kuba i Michał. Jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Kochamy się mamy dzieci i chcemy aby nasze dzieci były szczęśliwe jak będą już dorosłe.

Taka tam sobie historia...Mi szczerze samej się nie podoba. Chyba nie mam tego daru do pisania....
Dziękuje za tamte komentarze jesteście kochane <3
Jeśli pod tym postem będzie 5 komentarzy to dodam kolejnego jednoparta jeszcze dzisiaj ewentualnie jutro :) 
Pozdrawiam ! Olka. 

sobota, 20 lipca 2013

Marco Reus

Tego jednoparta dedykuję  <3

Był słoneczny czerwiec. Ty i twoje dwie koleżanki Kasia i Ola przyjechałyście do Warszawy na mecz piłki nożnej Polska-Niemcy. Gdy przyjechałyście do stolicy zostawiłyście w hotelu swoje bagaże i poszłyście kupić sobie gadżety na mecz. Kaśka kupiła sobie koszulkę z nazwiskiem LEWANDOWSKI, Ola koszulkę z nazwiskiem SZCZĘSNY a ty koszulkę z nazwiskiem BŁASZCZYKOWSKI. Po zakupach poszłyście do galerii na lody. Kiedy przechodziłyście obok jakiegoś sklepu poczułaś że ktoś przez przypadek się o ciebie potknął i wylał na ciebie butelkę wody. Od razu zaczął cię przepraszać ale nic z tego nie rozumiałaś bo mówił po niemiecku. Gdy się ogarnęłaś i popatrzyłaś mu w oczy zauważyłaś że jest to twój ulubiony piłkarz Marco Reus!!!!!!!!!!  Popatrzyłaś się na dziewczyny które były w takim samym szoku jak ty. Ola zaczęła rozmowę ponieważ, najlepiej z was znała język niemiecki. Okazało się że zgubił w galerii swojego kolegę Mario który zaczął podrywać jakąś blondynkę i zaraz znikł mu z oczu. Poprosił was o to żebyście zaprowadziły go pod hotel w którym zatrzymała się reprezentacja Niemiec. Zgodziłyście się. Podczas drogi chłopak cały czas się na ciebie patrzył. Czułaś że się rumienisz. Po kilku minutach ciszy zaczęliście rozmawiać po angielsku ponieważ, świetnie znałaś ten język on z resztą też. Kiedy staliście już pod hotelem Marco zapytał się czy będziesz na meczu. Nie zdążyłaś odpowiedzieć bo Kasia cię wyprzedziła i krzyknęła że na sto procent będziecie bo macie już kupione bilety. Mężczyzna się roześmiał ale cały czas patrzył ci w oczy. Zapytał się ciebie czy dasz mu swój numer pomyślałaś że zbyt krótko go znasz i jest on od ciebie dużo starszy dlatego odmówiłaś. Mężczyzna posmutniał i  powiedział że spotkacie się na meczu. Pożegnał się i wszedł do hotelu. Gdy zniknął wam z pola widzenia Olka zaczęła się wydzierać na ciebie że jak mogłaś odmówić od takiego faceta jak on. Wytłumaczyłaś jej że zbyt krótko go znasz i nie powinnaś tak szybko mu ufać. Wróciłyście do swojego hotelu, zeszłyście na dół do restauracji gdzie zamówiłyście sobie dużo żarcia bo byłyście strasznie głodne. Nażarte poszłyście do swojego pokoju odpocząć. Po godzinie zaczęłyście się w pośpiechu ubierać na mecz. Gdy byłyście już na stadionie robiłyście zdjęcia piłkarzom którzy się rozgrzewali. Nie mogłyście uwierzyć że naprawdę ich widzicie(siedziałyście dosyć blisko) Również byłaś zadowolona ale cały czas nie mogłaś przestać myśleć o Marco. Twoje rozmyślenia przerwała Kaśka która śmiała się w niebogłosy z Olki która przepraszała faceta siedzącego przed nią . Gdy zapytałaś o co chodzi Kasia opowiedziała ci że Ola zaczęła obrażać swojego idola i krzycząc do niego wulgaryzmami. Okazało się że przed wami siedzi jego brat Janek który wszystko słyszał.  Również zaczęłaś się śmiać . Po kilku minutach skończyłyście bo Ola zrobiła się czerwona jak burak i powiedziała że jeszcze jeden taki numer i z wami nie kibicuje. Znowu patrzyłaś na reprezentantów. Ujrzałaś że na murawę wchodzą piłkarze drugiej reprezentacji. Poczułaś się dziwnie. Bałaś się a z drugiej strony bardzo chciałaś zobaczyć Marco. Zaczęły ci się pocić dłonie. Nagle poczułaś motyle w brzuchu bo Reus ci pomachał . Uśmiechnęłaś się do niego i również mu pomachałaś. Po kilku godzinach mecz skończył się wynikiem 2-1 dla Polski. Jednego gola dla Niemiec strzelił Podolski a dla Polski Kosecki i Piszczek. Uradowane wygraną rodaków wyszłyście przed stadion. Chodziłyście kilka godzin po nocnej Warszawie. Gdy przechodziłyście obok jakiegoś nocnego klubu usłyszałaś wołanie :Megda ! Megda!
Odwróciłaś się i zauważyłaś że to znowu Reus.  Z racji tego że była 3 w nocy odprowadził was pod hotel. Rozmawialiście długo przed hotelem na ławce. Dziewczyny już dawno były w hotelu . Zaczęło się robić jasno. Na zegarku widniała godzina 6 rano. Wtedy chłopak jeszcze raz zapytał się o twój numer telefonu. Po krótkich namowach zgodziłaś się. Umówiliście się na drugi dzień na kawę do pobliskiej kawiarni. Bardzo miło spędziliście ze sobą czas. Marco rozśmieszał cię za każdym razem, przez jego żarty o mało co nie udławiłaś się szarlotką. Potem cię przepraszał ale ty mu wybaczyłaś od razu gdy zobaczyłaś w jego oczach łzy i smutek. Musieliście się pożegnać bo Marco miał za 2 godziny samolot. Na pożegnanie pocałowałaś go w policzek. On wrócił do Dortmundu a ty z dziewczynami do swoich domów. Mijały dni tygodnie a Marco dzwonił do ciebie prawie codziennie . Specjalnie dla ciebie uczył się od Roberta, Łukasza i Kuby  języka polskiego. Całkiem nieźle mu to wychodziło. Pewnego grudniowego dnia Marco zadzwonił do ciebie z informacją że przyjeżdża do Polski i chce się z tobą spotkać. Zgodziłaś się. Pojechałaś do Warszawy bo tam się zatrzymał. Marco zapoznał cię ze swoim kolegami z klubu bardzo się z tego cieszyłaś a w szczególności gdy poznałaś Błaszczykowskiego. Wieczorem Marco zaprosił cię na kolację do restauracji. Ubrałaś się w czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Włosy wyprostowałaś, zrobiłaś lekki makijaż. Chciałaś żeby ten wieczór trwał wiecznie. W pewnym momencie Marco powiedział że musi cię o coś spytać. Po długiej minucie ciszy zapytał się czy nie chciałabyś zostać jego dziewczyną bo zakochał się w tobie od pierwszej minuty w której cię zobaczył. Powiedział że będzie robił wszystko abyś się zgodziła. W głowie miałaś mętlik bo od czerwca traktowałaś go jak przyjaciela a on teraz wyznał ci miłość. Nie powiedziałaś nic. Tylko wybiegłaś z budynku i patrzyłaś się w gwiazdy na niebie. Po policzku spłynęła ci jedna samotna łza. Nie wiedziałaś co zrobić, bo wiedziałaś że nikt nie będzie zadowolony z tego że twój chłopak to Niemiec i jest od ciebie sporo starszy. Szybkim ruchem(bez skojarzeń) wyjęłaś telefon i wybrałaś numer Oli. Nie odbierała. Zadzwoniłaś do Kasi. Ona powiedziała ci że powinnaś spróbować bo kto nie ryzykuje ten traci. Szybko wbiegłaś do budynku. Zauważyłaś Marco siedzącego przy stoliku któremu powoli po policzkach spływały łzy. Podeszłaś do niego. Kucnęłaś i powiedziałaś że możecie spróbować bo ty też coś do niego czujesz tylko bałaś się że on tego nie odwzajemni. Wstaliście przytulił cię mocno i pocałował w usta.


2 lata później

Ty i Marco jesteście szczęśliwą parą. Właśnie jedziecie na ślub Oli i jej idola …taaa…tak Wojtka Szczęsnego. Nadal nie możesz zrozumieć jakim cudem ty jesteś z Marco, Ola z Wojtkiem a Kasia…no właśnie z kim jest Kasia? To jest dziwne ale ona tworzy szczęśliwy związek z Kubą Koseckim. A wszystko wydarzyło się w pamiętnego Sylwestra na którego zaprosili was Lewandowscy. A kto wie może za kilka lat ty i Marco będziecie przysięgać sobie miłość i wierność pod ołtarzem ?? Uśmiechnęłaś się sama do siebie i weszłaś z Marco do kościoła.

Podoba się??
Zachęcam do składania zamówień na historię :) 
Czytasz? Zostaw po sobie komentarz. Wtedy wiem że ktoś to czyta. Jeśli nikt nie będzie tego czytał niestety będę musiała tego bloga usunąć :(
Pozdrawiam. <3 

The Versatile Blogge

Bardzo dziękuje ,Aleksandra Germanotta   i  za nominację do The Versatile Blogge :))

Zasady The Versatile Blogge
A.Podziękować nominującemu
B.Ujawnić siedem faktów o sobie
C.Nominować dziesięć innych osób
D. Poinformować o tym dane osoby

7 faktów o mnie:
1.Mam na imię Ola.
2. Uwielbiam moje dwie przyjaciółki <3
3.Kocham spać!!
4.Jestem uzależniona od muzyki. :))
5.Mam słabość do słodyczy :D
6.Jak jestem zła i oglądam jakiś mecz (nożnej, siatkowej, ręcznej) to automatycznie się uspokajam :)
7.Chciałabym mieć autograf Mario Goetze <3



Osoby które nominuję:
1.http://zagubionawswoimswiecie.blogspot.com
2.http://bozenawojtekstory.blogspot.com
3.http://robert-eliza-story.blogspot.com
4.http://waitingforimmortality.blogspot.com
5.http://tam-czeka-ich-wiecznosc.blogspot.com
6.http://nienawidzackochamcie.blogspot.com
7.http://dorussiabortmund.blogspot.com
8.http://dortmundzkahistoria.blogspot.com
9.http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com
10.http://chwilaazmieniawszytko.blogspot.com


wtorek, 16 lipca 2013

Liebster Award

Serdecznie dziękuje za te nominację <3 
Pytania od Nikola
1.Jak masz na imię?
Aleksandra (Ola)
2.Ile masz lat?
14.
3.Dlaczego piszesz bloga?
Piszę bloga bo zaczęłam wymyślać różne historie i pomyślałam aby je opublikować.
4.Co chcesz dzięki temu osiągnąć?
Nic:) Oprócz tego żeby ktoś  to czytał :)
5.Masz zwierzątko?
Mam.
6.Masz rodzeństwo?
Mam.
7.Ile komentarzy chcesz mieć pod kolejnym postem?
Dużo :D
8.Jak wpadłaś na pomysł aby pisać bloga?
Przyjaciółka mi doradziła.
9.Jakie jest twoje hobby?
Piłka nożna, moda.
10.Kim chcesz być w przyszłości?
Aktorką :)
11.Jakie jest największe marzenie?
Poznać mojego idola.



Pytania od Bożena Szczęsna :3


1.Ile masz lat?
14.
2.Jaką masz pasję?
Pisanie.
3.Ulubiony cytat?
Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce!
4.Jakiego koloru są twoje oczy?
Brązowego.
5.Lubisz zwierzęta?
Zależy jakie :) Bo lubię koty ale za psami nie przepadam.
6.Ulubiony film?
Szkoła Uczuć.
7.Ulubiona książka?
Spotkanie nad morzem.
8.Jakie stadiony chciałabyś zobaczyć na żywo?
Narodowy, Stadion Legii, Polonii, Śląska Wrocław, Arsenalu.
9.Co robisz w wolnym czasie?
Słucham muzyki, czytam opowiadania.
10.Jaki jest twój ulubiony trener?
Leo Beenhakker
11.Co zachęciło Cię do pisania bloga?
Przyjaciółka.


Pytania od тяυѕкαωкσωα. :)

1.Bez jakiej rzeczy nie ruszasz się z domu?
Telefon.
2.Wolisz psy czy koty?
Koty.
3.Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
Zaczęłam wymyślać różne historie ze sportowcami i pomyślałam żeby je opublikować.
4.W Miłości i na Wojnie wszystkie chwyty dozwolone? PRAWDA czy FAŁSZ?
Prawda.
5.Wolisz miasto czy wieś?
Miasto.
6.Masz jakieś zwierzątko?
Tak.
7.Czy twoje najbliższe osoby wiedzą, że prowadzisz bloga?
Tak.
8.Twoje motto życiowe?
Po trupach do celu.
9.Do czego/kogo masz największą słabość?
Do słodyczy.
10.Najmilsza rzecz jaka Cię dotąd spotkała?
Hmm...Nie wiem :)
11.Zakochałaś się kiedyś w jakimś chłopaku, który nie wiedział o twoim istnieniu?
Jeśli to można nazwać zakochaniem to tak.



Pytania ode mnie.
1.Szczęśliwa liczba?
2.Na bezludną wyspę zabrałabym...
3.Cecha której u siebie nie lubię...
4.Masz rodzeństwo?
5.Blondyn czy brunet?
6.Jak masz na imię?
7.Szczęsny czy Boruc?
8.Ulubiony kolor?
9.Wymarzony prezent?
10.Ulubiony sportowiec?
11.Osoba której ufasz bezgranicznie?



Blogi które nominuję:

1.http://dortmundzkahistoria.blogspot.com/
2.http://pen-life-imagine.blogspot.com
3.http://dorussiabortmund.blogspot.com
4.http://chwilaazmieniawszytko.blogspot.com
5.http://i-dont-want-to-be-anywhere-else.blogspot.com
6.http://wiaranadziejemilosc.blogspot.com
7.http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com
8.http://proba-wytrwania.blogspot.com
9.http://bvb-mojamilosc.blogspot.com
10.http://ukojenieplyniezkochajacegoserca.blogspot.com
11.http://tam-czeka-ich-wiecznosc.blogspot.com

sobota, 13 lipca 2013

Mats Hummels


Często zadajemy sobie krótkie pytanie DLACZEGO? W moim życiu właśnie nadszedł ten moment żeby zadać sobie pytanie dlaczego? No właśnie...przez całe moje dotychczasowe życie starałam się nikomu nie wyrządzić krzywdy nie powiedzieć złego słowa…tylko po co? Teraz wiem że nie warto było się poświęcać dla innych. A w szczególności dla mężczyzn. Byliśmy parą 2 lata, planowaliśmy wspólne mieszkanie, potem ślub a jeszcze potem dzieci. A on zrobił mi coś takiego. Po prostu mnie zdradził …nawet nie rzucił zwykłego przepraszam w moją stronę…nic. Jakbym nie miała uczuć. Nie wiedziałam co robić. Chciałam zadzwonić do mojej przyjaciółki Ewy…ale wiem że ona od razu powiedziałaby że od początku mówiła że on do mnie nie pasuje, że ma charakter kobieciarza. Ja zawsze uważałam że to nie prawda ale, jednak się przeliczyłam. Siedziałam na łóżku tępo gapiąc się w ścianę. Po moich policzkach płynął potok łez. Nie wiem co mnie wtedy podkusiło ale sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Oliwii która mieszkała w Warszawie. Odebrała już po pierwszym sygnale. Od razu zauważyła że coś jest ze mną nie tak. Powiedziała żebym przyjechała do niej bo jej współlokatorka wyjechała do rodziców do Torunia. Ja akurat miałam urlop jak większość ludzi pod koniec lipca. Zgodziłam się. Wyjęłam moją podróżną torbę i zaczęłam pakować do niej ubrania, kosmetyki, laptopa i inne duperele. Gdy już się spakowałam zeszłam na dół gdzie w kuchni siedzieli moi rodzice. Od razu zaczęli mnie wypytywać co się stało że płakałam i czemu się spakowałam. Nie nadążałam odpowiadać na te pytania. Więc opowiedziałam im po kolei że nakryłam mojego chłopaka na zdradzie. Popatrzyli się na mnie i zaczęli mi mówić żebym się od stresowała  i przestała  o nim myśleć i coś tam jeszcze ale potem już tego nawet nie słuchałam tylko powiedziałam że wyjeżdżam do Oliwki i żeby się o mnie nie martwili bo będę w dobrych rękach…w końcu Oliwia studiuje psychologię więc chyba mi pomoże prawda ? Po kilka godzinach,  byłam już pod blokiem przyjaciółki. Zapukałam do drzwi. Przyjaciółka mocno mnie wyściskała po czym zaprowadziła mnie do kuchni. Podczas gdy ona smażyła naleśniki ja opowiadałam jej o tym co ujrzałam w mieszkaniu mojego chłopaka kilka godzin temu. Oliwia podeszła do mnie przytuliła mnie i powiedziała że widocznie nie był mi on pisany. Gdy zajadałyśmy się kolacją ona zaczęła opowiadać mi co ją spotkało od kiedy mieszka w stolicy. Od razu poprawił mi się humor gdy zaczęła mi mówić że co tydzień chodzi na treningi Legionistów, i że robi zdjęcia z ukrycia  pewnemu piłkarzowi o nazwisku Furman. Oraz o tym że Koseckiego tyłek na żywo jest o sto razy lepszy niż telewizji, albo jakie te Łukasik ma zajebiście zgrabne nóżki. Śmiałyśmy się do nocy aż prawie zasnęłyśmy przy stole. Na drugi dzień oprowadzała mnie po Warszawie . Później zabrała mnie na mecz Polonistów na którym oczywiście wróciła z podbitym okiem. Minęły 2 dni a jej limo pod okiem robiło się jeszcze bardziej fioletowe. Była załamana bo, jutro miała rozmowę w sprawie pracy nad opieką 3-letniego chłopczyka. Powiedziałam jej że mogę pójść za nią. No i poszłam. Dom w którym miała pracować moja przyjaciółka okazał się domem na bardzo dobrej dzielnicy. Przez myśl przeszło mi że może będę się opiekować jakimś dzieckiem mafii albo kimś bo, w tych czasach mało kogo stać na takie domy. Zadzwoniłam dzwonkiem do domu wskazanego na kartce przez Oliwię. Drzwi otworzyła mi ładna, zadbana kobieta ze sztucznym uśmiechem. Przez pierwszą sekundę nie mogłam przypomnieć sobie kim ona jest…No tak!!!!!!!! Przecież to jest ta żona tego piłkarza no tego…yyy…Lewandowskiego!  Po pół godzinnej rozmowie okazało się że miałabym wprowadzić się do nich na tydzień i opiekować się ich małym synkiem Wojtusiem ponieważ, oni wyjeżdżają na wakacje do ciepłych krajów a nie mają z kim go zostawić. Zgodziłam się po tym jak dowiedziałam się ile będę zarabiać przez jeden tydzień. Gdy wróciłam do mieszkania Oliwki uzgodniłyśmy że podzielimy się pieniędzmi bo to ona załatwiła mi tą robotę i to ona powinna tam pracować za mnie.

Minęło kilka dni od kiedy mieszkam w domu Lewandowskich. Ten ich cały malutki i grzeczniutki Wojtuś połamał mi słuchawki i wrzucił moją ulubioną koszulkę do sedesu. Ależ byłam na niego zła !! Miałam nawet ochotę wyłączyć  mu bajki które oglądał w TV gdy nagle ktoś zdzwonił do drzwi . Poszłam otworzyć i moim oczom ukazał się Mats Hummels. Pomyślałam sobie że teraz nawet jak zobaczę Messiego czy Ronaldo to chyba nie będę zdziwiona. W końcu poznać osobiście 2 piłkarzy w tygodniu to chyba nie spotykane prawda ? Gapiłam się tak na niego jakbym zobaczyła ósmy cud świata. W końcu po dłuższej chwili wydukałam po niemiecku Dzień dobry. Odpowiedział mi przy czym wyszczerzył mi swoje bielutkie zęby. Zaprosiłam go do środka po czym zaczęłam tłumaczyć że opiekuję się przez tydzień domem i dzieckiem jego przyjaciół. Powiedział mi że przyjechał do Polski ponieważ, ma pewien problem sercowy i chciał się wygadać akurat Robertowi po nikomu nie ufał tak jak jemu. Zadzwoniłam do pani Ani i wytłumaczyłam jej o co chodzi. Powiedziała mi że mam przygotować pokój dla ich przyjaciela i ma on czekać do ich powrotu. Nie podobało mi się to wszystko. Siedzę w obcym mi domu i zajmuję się jakimś małym potworem i gratisowo będę obsługiwała jakiegoś piłkarza…A jak on okaże się jakimś zboczeńcem?? Nie on na takiego nie wygląda. Przez kilka dni gdy mieszkaliśmy razem w trójkę lepiej się poznaliśmy. Humiś(bo tak go nazwałam) okazał się strasznie sympatycznym facetem. Wiem że nie powinnam tak szybko przyzwyczajać się do ludzi a w szczególności do mężczyzn ale ten chłopak ma w sobie coś takiego że jego po prostu nie da się nie lubić. Dzisiaj przyjeżdżają Robert i Ania. Trochę szkoda bo nawet polubiłam tego dzieciaka…i przyjaciela również. Wymieniliśmy się swoimi numerami zobaczymy co z tego będzie.


Pół roku później
Właśnie wróciłam ze spaceru. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam 20 nieodebranych połączeń od nieznanego mi numeru. Postanowiłam oddzwonić. Była to siostra Humisia
Tanja. Tłumaczyła mi że Mats miał wypadek samochodowy i gdy został wy budzony  ze śpiączki bardzo prosił o to żebym do niego przyjechała. Szybko zarezerwowałam lot do Dortmundu i następnego dnia już byłam na miejscu. Gdy weszłam do Sali w której leżał poczułam dziwne ukłucie w sercu.  Humiś akurat spał. Podeszłam do jego łóżka. Usiadłam na krześle które stało obok. Dotknęłam dłonią jego policzka i w tym momencie obudził się. Wyszeptał moje imię po czym na jego ustach wkradł się lekki uśmiech. Powiedziałam że już jestem i żeby odpoczywał. W Dortmundzie spędziłam tydzień. Po tym jak Mats został wypisany ze szpitala, wróciłam do Polski. Tęskniłam za nim. Miałam ochotę wszystko rzucić, pojechać do niego i wtulić się w jego silne ramiona.

Kilka tygodni później.
Dzisiaj jest mecz Polska-Niemcy. Pojechałam do Warszawy żeby spotkać się przy okazji z Matsem. Po meczu który zakończył się remisem, Humiś zaprowadził mnie do ich szatni. Spotkałam tam wielu niemieckich piłkarzy. Przedstawił mnie jako swoją dziewczyną. Byłam na niego wściekła. Przy nich oczywiście udawałam że wszystko jest w porządku i jestem zakochana w Matsie. Gdy tylko wyszliśmy na korytarz. Zaczęłam na niego krzyczeć. Pokłóciliśmy się. On na drugi dzień przyjechał do Oliwii (zatrzymałam się u niej na czas mojego pobytu w stolicy) z dużym bukietem czerwonych róż. Zaczął mnie przepraszać, mówił że zachował się jak kretyn. Wybaczyłam mu, i powiedziałam że wcale nie jest kretynem, tylko po prostu powinniśmy przestać ukrywać to że coś do siebie czujemy. Namiętnie mnie pocałował.

Dwa lata  później.

Siedzę w samochodzie który wiezie nas na salę weselną. Kilkanaście minut temu powiedziałam sakramentalne Tak Matsowi. Jesteśmy już małżeństwem. Bardzo mocno go kocham. Teraz cieszę się że mój były mnie zdradził. Przynajmniej mogłam dzięki temu poznać Humisia i zostać jego żoną. 

Od dzisiaj w komentarzach możecie dawać mi propozycję z kim chciałybyście poczytać jednoparty. Będzie mi ogromnie miło jeśli zostawicie po sobie komentarz. Wtedy wiem że ktoś to czyta i mam dla kogo pisać. Pozdrawiam tego deszczowego dnia :)

Liebster Award

Na wstępie bardzo ładnie dziękuje za tę nominację!!  :)

Pytania do mnie: 
1.Od kiedy prowadzisz swojego bloga?
Od tamtego piątku :)
2.Jakiego gatunku muzyki słuchasz?
Rapu.
3.Ile miałaś komentarzy przy pierwszym poście?
Przy pierwszym to...zero. 
4.Ulubiony klub piłkarski? 
Myślę że Śląsk Wrocław. 
5.Czym się interesujesz? 
Piłka nożna, moda, muzyka. 
6.Od kiedy zainteresowałaś się piłką nożną?
Od Euro 2012
7.Ulubiony sportowiec? 
Mario Goetze  , Wojciech Szczęsny, Jakub Błaszczykowski, Marcin Wasilewski, Kamil Grosicki, Łukasz Piszczek , Zbigniew Bartman, Piotr Nowakowski, Michał Kubiak. 
8.W którym miesiącu się urodziłaś? 
Maj. 
9. Lubisz czytać książki?
Tak. 
10. Masz jakieś zwierzątko? 
Tak. 
11. Niestety mam :D

Blogi które nominuje :
1.http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/
2.http://ycieukrytewsowach.blogspot.com/
3.http://obsesjaaa.blogspot.com/
4.http://bozenawojtekstory.blogspot.com/
5.http://robert-eliza-story.blogspot.com/
6.http://livee-love-laaugh.blogspot.com/
7.http://marco-ania-story.blogspot.com/
8.http://freedoomcry.blogspot.com/
9.http://nierealne-marzenia-z-nami.blogspot.com/
10.http://zagubionawswoimswiecie.blogspot.com/
11.http://waitingforimmortality.blogspot.com/

Pytania ode mnie: 
1.Jak masz na imię?
2.Ulubiona piosenka?
3.Ulubiony piłkarz?
4.Miejsce w którym spędziłabyś swoje wymarzone wakacje?
5. Ulubiona pora roku?
6.Jaka jest twoja ulubiona dyscyplina sportu? 
7.Szczęśliwa liczba?
8.Jak nazwałabyś swoją córkę? (jeśli byś ją miała)
9. Miasto czy wieś?
10.Twoje marzenie?
11.Osoba której możesz powiedzieć o wszystkim?


niedziela, 7 lipca 2013

Łukasz Piszczek

Hej. Dzisiaj zostawiam was z troszkę weselszą historią. Miłego czytania! 

 Dziś Sylwester. Moja koleżanka Magda oświadczyła że jej rodziców nie będzie w domu bo wybierają się na jakiś tam bal, więc mogę wpaść i zrobimy sobie typowy damski sylwester. Wyszłam z domu po siedemnastej. Za godzinę miało robić się już ciemno a musiałam jeszcze zajść po nasze koleżanki Ninę i Marysię. Po kilku godzinach już w cztery w domu Magdy pompowałyśmy balony i bawiłyśmy się w KUCHENNE REWOLUCJE. Kuchnia wyglądała jakby przeszło po niej tornado. Szybko to ogarnęłyśmy i poszłyśmy obładowane żarciem i słodyczami do salonu. Włączyłyśmy sobie Polsat i zaczęłyśmy śpiewać ONA TAŃCZY DLA MNIE. Godzinę przed północą Magda wyjęła z barku 2 butelki wina i 2 cztero paki TYSKIE , a że miałyśmy skończone po 18 lat to śmiało zaczęłyśmy je opróżniać. Było w pół do drugiej. Nawalone w trzy dupy chciałyśmy zamówić taksówkę ale pomyślałyśmy że spacer dobrze nam zrobi. To był zły pomysł. Zły dla tego że Maryśka za głośno pokazywała nam swoje zdolności głosowe. Mówiłyśmy jej żeby przestała wydzierać mordę ale ona oczywiście zamiast nas słuchać co raz głośniej nuciła sobie swoją ulubioną piosenkę MOJE CIAŁO OSZALAŁO. Wszystko byłoby ok gdyby nie to że akurat przejeżdżała Policja a że wyglądałyśmy na dosyć młode dupy to zabrali nas na komisariat. Siedziałyśmy na policyjnym korytarzu w kolejce do jakiegoś tam policjanta który zechce spojrzeć w nasze dowody i zauważyć że naprawdę jesteśmy pełnoletnie. Na komisariat weszło dwóch mężczyzn. Skądś ich kojarzyłam ale nie mogłam się skapnąć skąd. Oczywiście nasza śpiewaczka zaczęła się wydzierać że jest w niebie bo widzi Błaszczykowskiego i Piszczka. Gapiłam się tak na nich i w końcu też skapowałam kim oni są. Zanim jednak mi się to przypomniało Marysia zaczęła śpiewać Ops Ops…Będzie pompa będzie Błaszczu…Ops Ops…Będzie Piszczek będą cycki! Nina zasnęła na krzesełku, a ona ma taki mocny sen że nic nie jest w stanie jej obudzić. Wstałam i zaczęłam chodzić w te i z powrotem. Tych dwóch piłkarzy gapiło się na nią jak na wariatkę, a ona nic sobie z tego nie robiła. Nie! Przepraszam zmieniła utwór. Po 10 minutach zaczęła śpiewać KOKO KOKO EURO SPOKO ROBCIA KLATA TEŻ JEST SPOKO !!!!
Ten Błaszczykowski zaczął się śmiać w niebogłosy natomiast temu drugiemu tylko wkradł się lekki uśmiech ale nadal był taki jakiś przygaszony. Zastanawiałam się co go dręczy. Moje rozmyślenia przerwał policjant który zaprosił nas do jakiegoś pomieszczenia. Z racji tego że byłam chyba najmniej nawalona z nas trzech to zgarnęłam Marysię, obudziłam Ninkę i poszłyśmy. Pokazałyśmy dowody osobiste chuchnęłyśmy do alkomatu i wyszłyśmy. Tym razem jednak zamówiłyśmy taksówkę która bezpiecznie przetransportowała nas do naszych domów. Zanim jednak wyszłyśmy przed komisariat jeszcze raz spojrzałam na blondyna. Nasze spojrzenia się spotkały a ja miałam w brzuchu motyle. Szybko jednak się odwróciłam i wyszłam.

2 tygodnie później
Dzisiaj Maryśka wymyśliła że chcę iść na lodowisko a nie ma z kim, a że ja co roku w ferie zimowe grzeję  tyłek w fotelu i oglądam setny odcinek M jak Miłość o tym jak to Hanka zginęła przez zabójcze kartony to się zgodziłam. Wzięłam prysznic, ubrałam się jak człowiek i wyszłam. Po kilku godzinach jeździłam sobie z moją przyjaciółka po lodowisku. Nie powiem całkiem nieźle radziłam sobie z łyżwami…Do pewnego momentu. W pewnej chwili poczułam czyjś ciężar na sobie i mocny ból głowy. Powoli otwierałam oczy. I ujrzałam cudowne oczy…takie…błękitne…W końcu zrozumiałam. Tak to on! Ten piłkarz z Borussi. Ten co go widziałam na komisariacie! Ten jak mu tam…ee…Piszczel? Nie…Piszczek! Tak Piszczek. Gapiłam się tak na niego aż poczułam straszny ból w nodze…Facet się podniósł ze mnie i zaczął mnie przepraszać że szukał swojej córeczki i mnie nie zauważył. Przejął się moją nogą i powiedział że pojedziemy do szpitala. Z takiej racji że Maria stała jak słup soli i gapiła się w blondyna nawet nie pomyślała żeby pomóc mi wstać. Piszczek znalazł swoją córkę-Sarę i pomógł mi wstać. Po godzinie byliśmy w szpitalu. No i facet nie potrzebnie się mną przejął bo nic z moją nogą się nie stało. Pomimo to cały czas mnie przepraszał. Nie wytrzymałam i palnęłam żeby zamiast mnie przepraszać zaprosił mnie na kawę. On się wyszczerzył i powiedział że ok. A ja stałam jak głupia bo nie docierało do mnie to co przed chwilą powiedziałam.
Kilka dni później.
Dzisiaj idę do kawiarni gdzie umówiłam się z Łukaszem…ta…dostałam takie wyróżnienie że jestem z nim na ty. Nałożyłam buty ubrałam płaszcz i wyszłam z domu. Szłam w stronę kawiarni myśląc o tym jak mam się przy nim zachować żeby nie narobić sobie wiochy. Zamyślona wyrąbałam się dupą o chodnik. Szczerze? Bolało. Wstałam, otrzepałam sobie tyłeczek i chciałam iść dalej ale…coś wpadło mi do głowy. Skoro on ma córkę to znaczy że ma i żonę…Już chciałam się zawrócić, ale mama zawsze mi tłumaczyła że jak się z kimś umawiasz to trzeba dotrzymać słowa. Weszłam do kawiarni on już tam był. Na początku rozmowa się nie kleiła ale Łukasz zaczął mówić o tym że jak był na Policji zgłosić kradzież samochodu (aaa…no to się już wyjaśniło co tam robił) to widział dziewczynę strasznie do mnie podobną. Było mi głupio ale musiałam mu powiedzieć prawdę że to byłam ja. Po kilku godzinach on musiał już iść bo zaczynał się trening reprezentacji. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Po 2 dniach byłam na meczu który oczywiście nasza kochana kadra przegrała ale to już u nich taka tradycja. Następnego dnia Łukasz zadzwonił do mnie z prośbą czy nie mogłabym zająć się na kilka godzin jego córką bo on ma coś ważnego do załatwienia. Zgodziłam się no bo…bo nie ładnie jest tak odmawiać. Po kilku godzinach bawiłam się z Sarą w jego mieszkaniu. Usłyszałam że ktoś wchodzi do domu. Ustałam z małą na korytarzu i moim oczom ukazała się zgrabna brunetka. Cholera…nawet ładna…nawet bardzo ja to przy niej wyglądam jak jakiś morświn. Sara zaczęła krzyczeć MAMA!! Chciała podbiec i się do niej przytulić ale ona ją odepchnęła jak zwykły mebel. To wywołało u mnie agresje. Ona popatrzyła się na mnie tak jakbym jej matkę siekierą zabiła. Zaczęła się wydzierać że pewnie jestem kolejną ku*** jej poje****** męża i inne głupie teksty. Próbowałam jej uświadomić że ja się tylko zajmuję Sarą ale ona miała w dupie to co mówiłam. Gdy ona nadal krzyczała ja osoba dosyć nerwowa nie wytrzymałam i powiedziałam żeby Spie******* bo nie ma tu czego szukać. Strzeliła mnie w twarz. No cóż…już taka jestem…Oddałam jej dwa razy mocniej tak aż upadła na podłogę. Wstała i zaczęłyśmy się szamotać. Do mieszkania wszedł Łukasz. Sarę zaprowadził do jej pokoiku a nas rozdzielił po czym wyszedł ze swoją żoną z mieszkania. Po 5 minutach wrócił jeszcze bardziej zły niż ja. Wyprosił mnie z mieszkania bo uznał że potrzebuje samotności. Wyszłam przed blok i nie wiadomo czemu  rozbeczałam się. Całą drogę płakałam jak mała dziewczynka którą wyrzucili z piaskownicy. Na drugi dzień zauważyłam że nigdzie nie ma mojego telefonu…No tak zostawiłam u Łukasza…Bałam się tam iść ale zebrałam się na odwagę i poszłam. Gdy weszłam do mieszkania na kilometr śmierdziało wódką. Poszłam do pokoju Sary spała jak aniołek. Zajrzałam do salonu bo tam zostawiłam telefon. Na podłodze siedział Piszczek z butelką whisky w ręku. Zauważyłam na jego policzkach łzy. Kucnęłam przy nim i go przytuliłam. On tylko patrzył mi głęboko w oczy i wyszeptał dziękuje. Zaprowadziłam go do sypialni po czym przykryłam kocem. Zaczęłam sprzątać mieszkanie. Uznałam że to trochę głupio tak komuś grzebać po kuchni alee…jednak postawiłam na swoim i zaczęłam robić obiad. Do kuchni przydreptała Sara. Nalałam jej pomidorówki do miseczki a sama poszłam do sypialni Łukasza go obudzić. Wstał, zjadł obiad umył się ogolił…(wreszcie wyglądał jak facet a nie jak żul spod sklepu). Włączyłam małej bajkę a sama poszłam do Łukasza bo chciałam wiedzieć o co chodziło z tą jego żoną…Otóż powiedziała że zaszła w ciążę z innym facetem i teraz z nim chce założyć rodzinę a od Łukasza żąda rozwodu. Oczywiście Sarą ma się zająć Piszczek no bo kto…Koleś naprawdę miał dylemat musiał wrócić do grania w Dortmundzie i wychowywać córkę. Wieczorem zadzwoniłam do Niny o poradę. Przyjaciółka podsunęła mi jeden pomysł...Na drugi dzień poszłam do jego mieszkania i zaproponowałam mu że mogę się opiekować jego córką ale wtedy musiałabym u niego mieszkać i przenieść się ze studiami…Nie powiedział nic tylko
 tylko zaczął mnie całować. Ja w sumie nie byłam mu dłużna. Skończyło się na śniadaniu.

Miesiąc później
Mieszkam u Łukasza w Dortmundzie. Rodzice nie chcieli mi na początku pozwolić na ten wyjazd bo on jest ode mnie starszy, ma córkę, jest rozwodnikiem = facet nie dla mnie. Skończyło się na wielkiej awanturze po której wyprowadziłam się z domu. Magda powiedziała że dobrze zrobiłam bo najważniejsze są uczucia….ale czy ja go kocham to nie wiem…Wczoraj rano wymiotowałam. Poszłam do lekarza…i…tak za 7 miesięcy zostanę mamą. Tylko jak ja to Piszczkowi powiem…Hej! Siema Siemano zostaniesz ojcem a ja matką zajebiście nie ??? Nie potrafiłam tak…Nie wiedziałam co robić…a jak on tego dziecka nie będzie chciał? Ten wyjazd to był zły pomysł…Wieczorem gdy wrócił z treningu powiedziałam mu że jestem w ciąży i że jeśli on tego dziecka nie chce to mogę się wyprowadzić ale na pewno nie usunę. On się tylko debil szczerzył nie wiadomo z czego i mnie przytulił.

3 lata później.

Sara z Marysią (bo tak dałam mojej córce na imię po chrzestnej) właśnie grają z Łukaszem w piłkę. Dzisiaj mija rocznica naszego ślubu czasami marzę o tym żeby mieć z nim ślub kościelny ale to na razie nie możliwe. Jestem szczęśliwa z tego co mam czyli 2 kochane córki i wspaniałego męża. Czy do szczęścia brakuje mi więcej? Takk…synka.

Mam nadzieję że się podobało. Teraz będę próbowała wstawiać rozdział co niedzielę. Jeśli rozdziału nie będzie to po prostu nie mam jak skorzystać z komputera. Spróbujcie zrozumieć...Są wakacje <3 
Jeszcze jedno. Błagam dosłownie na kolanach...czytasz-komentujesz,i proszę o szczere komentarze jeśli się coś nie podoba to piszcie. Pozdrawiam was tego słonecznego dnia!!

piątek, 5 lipca 2013

Robert Lewandowski

Na początek zostawiam was z tą historią. Miłego czytania! 

Moje uczucie do ciebie jest zakazane Robercie…Nie mogę Cię kochać, nie zasługuję na ciebie. Do tej pory nie wiem jak taka gwiazda futbolu jak ty która  mogła mieć każdą spojrzała na mnie. To było 14 lutego. Walentynki. Jedno  z tych dni  których nienawidzę. Wszyscy sobie okazują uczucia. A ja? Ja jestem sama…nie mam rodziny ani przyjaciół. Po pracy poszłam do tego klubu w celu upicia się. Chciałam zatopić smutki w kieliszku…Prawie mi się to udało. Siedziałeś sam przy barze. Wszyscy dookoła się na ciebie gapili i prosili o autografy. Mi twój autograf nie był potrzebny. Wystarczyło jedno spojrzenie żebym już coś do ciebie poczuła. Chyba za bardzo patrzyłam się w twoje niebieskie oczy które tak przyciągały wiele fanek…Tego jednego wieczoru zmieniło się coś w moim życiu…Chyba na gorsze…Kilka zamienionych ze sobą słów, wystarczająco dużo żeby znaleźć się w moim mieszkaniu i zostać do rana. Gdy się obudziłam ciebie już nie było. Na stole w kuchni leżała mała karteczka na której widniał twój numer telefonu. Nie miałam odwagi żeby zadzwonić. Tamtego dnia poszłam na stadion na wasz trening. Rozpoznałeś mnie. Na twoje usta wkradł się lekki uśmiech. Patrzyłeś się w moją stronę do czasu aż twój kolega zaczął Ci machać ręką przed oczami. Po treningu podbiegłeś do mnie i powiedziałeś żebym zadzwoniła wieczorem. Zrobiłam tak jak mówiłeś. Wprosiłeś się do mnie na kawę. Rozmawialiśmy w moim mieszkaniu, w kuchni tak jakby nic się nie stało…Tamtej nocy nie było. Nie wiem czego oczekiwałam…Że rzucisz mi się w ramiona? Nie raczej nie…po prostu chciałam żeby ktoś kiedyś wypowiedział w moją stronę zwykłe KOCHAM CIĘ…Tylko tyle…Żebym poczuła się kiedyś dla kogoś ważna…Bo do tej pory nigdy nie było mi dane usłyszeć tych dwóch słów. Rodziców nawet nie znam…Oddali mnie do domu dziecka…Od zawsze czułam się nie chciana, nie kochana…Nie wytrzymałam…rozpłakałam się. Przytuliłeś mnie do siebie. Wtuliłam się w twoje silne ramiona i zapomniałam o wszystkim złym co wydarzyło się w moim życiu. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Powtórzyło się to co tamtej nocy, prócz tego że tym razem nie zostawiłeś kartki…Gdy miałeś zgrupowania kadry ta sytuacja powtarzała się kilkakrotnie…Tylko ja już miałam dość. Miałam dość bycia twoją kochanką. Dość patrzenia w kolorowe gazety jak ty i twoja narzeczona chodzicie przytuleni po czerwonym dywanie. Tacy wpatrzeni w siebie, zakochani, patrzyłeś na nią jakby była ósmym cudem świata…A ja ? Ja się nie liczyłam. Ja byłam potrzebna wtedy gdy Stachurska była w Dortmundzie a ty potrzebowałeś kobiety w Warszawie która zaspokoi twoje pragnienia. Ale ja miałam dość. Chciałam z tym skończyć Robercie…Zadzwoniłam. Przyjechałeś. Od progu zacząłeś mnie całować. Chodziło Ci tylko o jedno. Pierwszy raz Cię odepchnęłam. Kazałam wybierać pomiędzy mną a Anią. Wybrałeś ją…Wypowiedziałeś tylko ciche WYBACZ…A ja siedziałam załamana. Płakałam…nie wiem dlaczego…Bo zakochałam się w nieodpowiednim mężczyźnie? Czy może dlatego że mnie zraniłeś? Nie wiem…sama się gubię w tym szalonym świecie…Mijają miesiące. Poznałam chłopaka ma na imię Kuba. Jest miły, opiekuńczy, co najważniejsze kocha mnie, a ja…Ja jego nie. Nie umiem przestać Cię kochać Lewandowski. Był lipiec. Sobota. Nalałam sobie do szklanki zimnego napoju i wyszłam na balkon. Dzisiaj całe media, kolorowe pismaki celebrują to iż dziś pojmiesz Stachurską za żonę. Jest mi z tym źle. Ale co ja mogę zrobić? Mam iść i Cię porwać z przed ołtarza? Nie mogę Ci zabronić jej kochać…Ona jest przynajmniej wygadana, ładna, znana, z dobrego domu…Nie to co ja zwykła sprzedawczyni z marketu która nie ma nikogo… Słyszę pukanie(bez skojarzeń !!!!!!!!) . Ktoś głośno dobija się do drzwi. Otwieram. Moje oczy widzą ciebie. Stoisz elegancko ubrany w garnitur. Szybko wchodzisz do mojego mieszkania i zamykasz drzwi na klucz. Klękasz…prosisz o wybaczenie. O to żebym wyjechała z tobą na drugi koniec świata i założyła z tobą rodzinę. Nie wiem co robić. Całuje cię namiętnie. Znów ktoś puka do drzwi. Otwieram. Stoi twój najlepszy przyjaciel- Wojciech. Każe Ci wrócić do kościoła, do Anny. Odmawiasz. Mówisz że nikt nie zabroni ci kochać. Po czym wyznajesz mi miłość. Wybucham płaczem. On wychodzi. Zostawia nas samych. Płaczę…cały czas przytulona do ciebie. Wybaczam Ci…Na drugi dzień już spakowana lecę z tobą do Dortmundu. Nie wiem po co. W pracy wzięłam urlop więc mogę z tobą lecieć. Jesteśmy już w Dortmundzie. Prowadzisz mnie do swojego domu. Gdy przekraczam próg mieszkania naprzeciw wychodzi ładna kobieta…Twoja Ania… Patrzy się na mnie jak na zabójcę. W sumie jej się nie dziwię. Zabrałam jej narzeczonego. Faceta z którym miała założyć rodzinę. Czuję jak dostaje od niej z liścia w twarz. Nie mówię nic. Nie protestuję. Na jej miejscu zrobiłabym to samo. Rzuca w twoją stronę pierścionkiem. Wychodzi z walizkami z domu. Podchodzisz i mnie przytulasz. A ja znów zalewam się łzami. Zepsułam…wszystko zepsułam…Zepsułam jej życie tylko dlatego że kocham jej faceta…Miłości się nie wybiera Aniu…To nie moja wina że twój mężczyzna to kobieciarz. Że mnie w sobie rozkochał…Naprawdę to nie moja wina. Po dwóch dniach jadę na twój mecz. Strzelasz bramkę, dedykujesz ją mnie. Jestem z ciebie dumna…ale z drugiej strony obwiniam się że nie powinno mnie tu być… Tu powinna być Stachurska…a raczej już Lewandowska. Zwalniam się z pracy, sprzedaje mieszkanie w Warszawie zostaje u ciebie na stałe. Zachodzę z tobą w ciążę. Bierzemy ślub w małym kościele za Dortmundem. Jesteśmy tylko my dwoje i twój przyjaciel Wojtek. Jedyny który się ciebie nie wyparł. Który akceptuje to że żenisz się z tą która nie jest warta twojej miłości…Jest też twoja siostra- Milena. Jedyna która mnie chyba lubi. To ona pomagała mi dobrać sukienkę i we wszystkim mnie wspierała. Jestem w 4 miesiącu ciąży. Czuje bóle. Zaczynam krwawić. Zawozisz mnie do szpitala. Po kilku godzinach lekarz stwierdza poronienie. Uspokajasz mnie. Obiecujesz że będziemy mieli tyle dzieci ile tylko będziemy mogli mieć. Kilka dni po wyjściu ze szpitala gdy przygotowuję obiad słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram a w nich widzę Annę. Nie mówi nic. Tylko mnie przytula i pociesza z utraty dziecka. Wybucham płaczem. Ona z resztą też. Obie płaczemy. Przepraszam ją za to co zrobiłam. Ona każe mi się uspokoić i mówi że mi wybacza. Ja i Ania żyjemy w zgodzie…można powiedzieć że nawet się przyjaźnimy. Może dlatego że gdy ja byłam kochanką Roberta ona romansowała z Reusem?  Wiem że wszystko się układa. Mam męża który mnie kocha pomimo że nie utrzymuję kontaktów ze swoją rodziną i kolegami. Jedyne czego chciałabym do szczęścia to to żeby moje dzieci miały szczęśliwą rodzinę i żeby ich życie nigdy nie potoczyło się tak jak moje…

KONIEC.



Mam prośbę. Czytasz- komentujesz. 

Witam!

                                                     Witam!
Cześć wszystkim. Mam na imię Olka. Na tym blogu będę wam udostępniać moje jednoparty. Każda historia jest przeze mnie całkowicie zmyślona. Zbieżność nazwisk i osób przypadkowa.  Historie postaram się dodawać regularnie co tydzień. Jeżeli komuś nie podoba się mój styl pisania to nie musi czytać. Nikogo nie zmuszam. Nie pasuje Ci mój blog?? To dziękuje i do widzenia. Na początek wstawiam historię o Robercie Lewandowskim. Życzę miłego czytania.
Pozdrawiam was gorąco!!!
Wasza Olka.