sobota, 26 listopada 2016

Erik Lamela

Heej :* Jest sobota, więc zapraszamy do czytania kolejnego opowiadania :-D To zdjęcie mega nam się podoba, chociaż sam zawodnik jest z Tottenhamu, którego nie lubimy xd
Mimo to zdjęcie jest cudowne, piękne i urocze :* Och i ach :D 

Znalezione obrazy dla zapytania lamela erik

Stałam w kolejce po ulubione ciasto mojego synka. Byłam spóźniona już 15 minut. Wkurzyłam się i wyszłam z cukierni. Szłam bardzo szybko i nawet nie zauważyłam jak wpadłam na pewnego mężczyznę. Patrzyliśmy sobie w oczy. Dawno nie czułam tego co w tamtym momencie. Motyle w brzuchu na widok jakiegokolwiek chłopaka. Był bardzo przystojny. Najbardziej podobały mi się jego oczy...Po kilku sekundach patrzenia się na niego, wyminęłam go i poszłam w swoją stronę. Przez cały dzień nie mogłam się na niczym skupić. Cały czas myślałam o tym chłopaku...Potem jednak miałam inne sprawy na głowie i przestałam o nim myśleć...

Kilka dni później.
Zaprowadziłam syna do przedszkola i wracałam do domu. Mroźne powietrze sprawiało, że chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Nie lubiłam zimy. Jeszcze bardziej nie lubiłam świąt Bożego Narodzenia. Spędzałam je sama z synem za każdym razem. Miałam rodzinę, ale od kiedy urodził się Christian wszyscy się ode mnie odwrócili. Z rozmyśleń wyrwał mnie mężczyzna na którego wpadłam.
-Znowu na Ciebie wpadam.-popatrzyłam na chłopaka, którego ostatnio spotkałam w ten sam sposób.
Chciałam odejść, ale zatrzymał mnie.
-Modliłem się żeby znowu Cię spotkać. Bóg mnie wysłuchał.-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Mnie Bóg chyba nie kocha...Przepraszam, ale muszę iść. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
-Nie idź. Zaczekaj. - powiedział błagalnie.
-Naprawdę muszę iść. My się nawet nie znamy...
-Jestem Erik. Już moje imię znasz. Gdzie Ci się tak spieszy? Jest ósma rano. -powiedział, a uśmiech nie znikał mu z twarzy.
-Idę do domu.
-Do domu? To ostro zabalowałaś jak tak.-zaśmiał się.
-Odprowadzałam syna do przedszkola.
-Masz syna? Jak ma na imię?
-Kim Ty w ogóle jesteś?-zapytałam, gdy zorientowałam się, że idzie obok mnie i próbuję nawiązać rozmowę.
-Jestem Erik, gram w piłkę nożną i śnisz mi się od dnia w którym Cię zobaczyłem.
-Dobrze Erik. Wysłuchałam Cię, a teraz życzę Ci miłego dnia i szybkiego powrotu do domu.-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem i poszłam w swoją stronę. O dziwo nie poszedł za mną. Ucieszyłam się z tego powodu. Następnego dnia zaprowadzałam syna do przedszkola. Gdy wracałam spotkałam chłopaka, którego widziałam wczoraj.
-Hej.-powiedział ze szczerym uśmiechem.
-Śledzisz mnie??-zapytałam zdziwiona.
-Nie no coś Ty...Po prostu miałem nadzieję, że znowu się zobaczymy...
-Czego Ty chcesz ode mnie????-zapytałam. Miałam go dość.
-Umówisz się ze mną?-zapytał z miłym uśmiechem.
-A po co?
-Jak się ze mną umówisz to dam Ci spokój. Inaczej codziennie będziesz mnie spotykała, bo nie będę umiał sobie Ciebie odpuścić.
-A ja może mam męża co?-zapytałam z pewnością siebie, że może zaraz sobie da spokój.
-Nie masz obrączki. Z resztą nie wyglądasz na mężatkę.-powiedział z radością.-To co pójdziesz ze mną na kolację?
-Już Ty sobie nie planuj nie wiadomo czego. Jedyne co mogę Ci zaoferować to spacer. I to będzie nasze ostatnie spotkanie rozumiesz?-pogroziłam mu palcem.
-A jak Ci się spodobam?-zapytał.
-Nie podobasz mi się wcale i to się nie zmieni. - skłamałam.
-To kiedy na ten spacer?
-Jutro. Dzisiaj nie mam czasu.
-Nie mogę się doczekać jutra.-powiedział zadowolony.
-Pójdę raz i będę miała spokój...-powiedziałam pod nosem i skierowałam się do swojego mieszkania.

Następnego dnia.
Stałam i marzłam w miejscu gdzie miałam spotkać Erika. Spojrzałam w telefon.
-Jeszcze 5 minut i idę.-powiedziałam zła sama do siebie.
-Nie idź...Jestem.-odwróciłam się i zobaczyłam Erika.
-Po co Ci te kwiatki??-zapytałam.
-To dla Ciebie.-powiedział uśmiechnięty.
-Nie lubię kwiatków...-powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Mam je wyrzucić?-zapytał ze smutkiem.
-Niee...Daj, wezmę...-powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
-Pójdziemy może na kawę?-zaproponował.
-Nie...-powiedziałam cicho.
-Przecież widzę, że Ci zimno. Chodź idziemy.-powiedział i poszedł w stronę galerii handlowej.
-Jeszcze trzy tygodnie i święta.-powiedział zadowolony kiedy chodziliśmy koło sklepów, które były przystrojone na zbliżające się Boże Narodzenie.
-Ta...Święta i po świętach...-powiedziałam pod nosem.
-Nie lubisz świąt??-zapytał zdziwiony.
-Nienawidzę...-wyszeptałam.
-Ale Twój syn chyba lubi?
-No lubi...
-Jesteś strasznie tajemnicza...-powiedział.
-Nie lubię mówić o sobie...
-A co lubisz?-zapytał rozbawiony.
Popatrzyłam na niego i pierwszy raz się do niego uśmiechnęłam szczerze.
-Lubię spędzać czas z synkiem i jeść gorzką czekoladę.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Ja lubię grać w piłkę. To moje całe życie. Nie wyobrażam sobie co miałbym robić, gdybym teraz nie był piłkarzem.
-Ja o piłce nie wiem nic...Nawet nie wiem co to faul...a spalony to już w ogóle...
-W Twoim domu nikt nie oglądał meczy?? Tata albo brat?
-Możemy zmienić temat?-zapytałam chłodno.
-Jasne...Jeśli powiedziałem coś nie tak...to przepraszam...
Uśmiechnęłam się do niego lekko i spuściłam głowę. Poszliśmy na kawę. Nie zwróciłam uwagi kiedy mijały kolejne godziny, a miał być tylko spacer...

Trzy tygodnie później.
Erik miał być tylko zwykłym znajomym z którym raz się spotkam i nic więcej się nie wydarzy. Było jednak inaczej. Piłkarz sprawiał, że coraz częściej się uśmiechałam. Zaprzyjaźnił się nawet z moim synem. Przygotowywałam obiad, gdy poczułam jego dotyk.
-Chciałbym żebyś gdzieś ze mną pojechała...-powiedział.
-Gdzie?-zapytałam spokojna.
-Chcę żebyś poznała moich rodziców.- na te słowa łyżka, którą miałam w ręku upadła na podłogę.
-Nie...Erik nie...-powiedziałam zdenerwowana.
-Dlaczego? Jesteś kimś ważnym dla mnie. Chcę żebyś ich poznała!
-Erik...Ile my się znamy? Nie, po prostu nie.
-Za kilka dni święta...Jak je spędzasz?
-Będę tu z Christianem. Nigdzie się stąd nie wybieram.-powiedziałam szczerze.
-Twoja rodzina do Ciebie przyjedzie?
-Nie.
-No właśnie. Jedź ze mną do moich rodziców!-powiedział.
-Erik nigdzie z Tobą nie pojadę!-powiedziałam wściekła na chłopaka.
-Przecież jesteśmy ze sobą tak blisko...Kochamy się...-powiedział obejmując mnie czule.
-To jest błąd, że jesteśmy razem.-powiedziałam.
-Dlaczego?-zapytał oburzony.
-Ja nie jestem dla Ciebie...-powiedziałam.
-Jak to nie? Nie przeszkadza mi Twój synek! Ja chce być razem z wami.-mówił przepełniony szczerością.
-Ale Ty o mnie nic nie wiesz!-krzyknęłam.
-Do jasnej cholery nic mi nie chcesz o sobie opowiadać! Jak mam coś o Tobie wiedzieć??-zapytał wściekły.
-Wyjdź...Idź już. Po prostu wyjdź i więcej tu nie przychodź.-otworzyłam mu drzwi od mieszkania i kazałam mu wychodzić.
Opuścił moje mieszkanie, a ja zalałam się łzami. Synek podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Mamusiu...Czemu płaczesz?-zapytał Christian.
-Nie ważne skarbie. Kocham Cię. Pamiętaj o tym.-powiedziałam przez łzy.
-Kocham Cię mamo.-powiedział i zaczął wycierać moje łzy swoimi małymi rączkami.

Następnego dnia.
Stałam i patrzyłam na śnieg, który padał za oknem. Jutro Boże Narodzenie...Usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Przestraszona poszłam otworzyć.
-Musimy porozmawiać!!-Erik wszedł do mojego mieszkania wściekły.
-O czym?-powiedziałam ledwo słyszalnie.
-O tym!-rzucił mi na stół zdjęcia na których byłam...
-Skąd to masz?
-Nie ważne skąd! To jest prawda??
Milczałam. Czułam jak łzy zaraz zaczną spływać po moich czerwonych ze wstydu policzkach.
-Jesteś...prostytutką? Powiedz mi! Cholera jasna powiedz mi!-krzyczał wściekły.
-Robiłam to dla Christiana...-powiedziałam i wybuchnęłam płaczem.
-Dlaczego mnie oszukałaś?? Mówiłaś, że sprzątasz biurowce w nocy, dlatego przychodzi opiekunka do małego, a Ty...Ty się puszczałaś!- krzyczał rozwścieczony.
-Nic nie rozumiesz! Jak zaszłam w ciążę miałam 18 lat...Rodzice nie chcieli mnie znać. Wyrzucili mnie z domu, nikt nie chciał mi pomóc. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Musiałam sobie jakoś radzić. Robiłam to dla syna, żeby niczego mu nie brakowało...-mówiłam wycierając łzy rękawem.
-Jesteś zwykłą dziwką!-powiedział i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami...

Boże Narodzenie.
Siedziałam na łóżku w piżamie i z lekkim uśmiechem na ustach przyglądałam się jak mój mały synek otwiera prezent świąteczny. Był taki szczęśliwy jak ja kiedyś...
-Mamusiu...A czemu Ty nic nigdy nie dostajesz?-zapytał.
-Bo Ty jesteś moim największym prezentem! Twój uśmiech kochanie.-przytuliłam syna i pocałowałam go w czoło. Usłyszałam pukanie do drzwi, gdy je otworzyłam byłam strasznie zdziwiona.
-Jeśli przyszedłeś mnie wyzwać to żegnam...-powiedziałam bezsilna i chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, ale był silniejszy.
-Niee...Przyszedłem dać Christianowi prezent...-powiedział, a ja wpuściłam go do środka.
-Wujeeeeeek!-mój syn był jeszcze bardziej szczęśliwy, gdy zobaczył Erika.
-Hej mały!-wziął go na ręce i pocałował w głowę.
Rozczulił mnie ten widok. Głośno westchnęłam i poszłam do łazienki, aby nikt nie widział moich łez. Po chwili wyszłam i poszłam zrobić coś do jedzenia. Erik ustał obok mnie i przyglądał mi się.
-Przepraszam...-wyszeptał.
-Nie masz za co mnie przepraszać. Jestem zwykłą dziwką...-powiedziałam nie patrząc na niego.
-Jesteś cudowną osobą...Poświęciłaś się dla swojego dziecka...
-Jasne...Na pewno tak uważasz.-powiedziałam nie wierząc w jego słowa.
-Chce te święta spędzić z wami...
-Z dziwką? I jej dzieciakiem?-powiedziałam dławiąc się łzami.
-To nasze Święta, nasze Święta, ze mną jesteś Ty, a z Tobą ja...A z nami Twój syn, którego traktuję jak swojego. Kocham Cię...Pomogę Ci i wyjdziesz z tego gówna.- powiedział przytulając mnie do siebie.
-Nie zostawisz mnie??-zapytałam płacząc.
-Kochanie...Nigdy Cię nie zostawię! Kocham Cię!- powiedział całując moje mokre policzki.
-Ja też was kocham.-Christian przyszedł i wszyscy zaczęliśmy się przytulać.

Pięć lat później.
Siedziałam i patrzyłam jak Christian rozpakowuje prezenty razem ze swoją młodszą siostrą.
-Nie rozpakujesz swojego?-mój mąż wyszeptał mi do ucha.
-Nie muszę. Ty jesteś moim prezentem. Moim skarbem...Kocham Cię Erik...-powiedziałam i pocałowałam męża.
-Ja Ciebie też kochanie.-powiedział przytulając mnie do siebie.


5 komentarzy:

  1. "chociaż sam zawodnik jest z Tottenhamu, którego nie lubimy xd" - pfff, chyba się pogniewamy -,-
    No nic, ale to Lamela z Tottenhamu, który ja KOCHAM NAD ŻYCIE, BO TO NAJLEPSZY KLUB, DLATEGO PRZECZYTAM :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lamela tak samo zawzięty jak i na boisku :D
      No proszę, większość rozdziału spokojna, ale znając Waszą twórczość, spodziewałam się jakiegoś twistu no i sie doczekałam. Bum. Główna bohaterka to prostytutka.
      Szczerze mówiąc, to nikt nie mógłby mieć pretensji do Erika, gdyby jednak chciał po tej informacji definitywnie zakończyć znajomość. To wiele do zniesienia.
      Całe szczęście wziął pod uwagę wszelkie okoliczności i nawet z takiego "gówna" znaleźli wyjście.
      Czuje się usatysfakcjonowana tym opowiadaniem i czekam na kolejne ;D
      PS. tylko prosze mi tu więcej nie obrażać Kogutów :D

      Usuń
  2. awww <3 jak dobrze ze nie opuściłam bloggera <3

    OdpowiedzUsuń
  3. jeny, czemu ja nie mam czasu tu wpadać... serce mi się kraja, bo Was zaniedbuję :|
    ale kurczę, tym shotem wystrzeliłyście z grubej rury! :D ale podoba mi się, zresztą jak każde Wasze cudeńko 💜

    OdpowiedzUsuń