sobota, 31 sierpnia 2013

Aaron Ramsey

Hej. Jednopart zadedykowany dla Martyny która pisała z Anonima <3 :*

Właśnie skończyłam pakować ostatnią walizkę. Dzisiaj ja i moja przyjaciółka Iza lecimy do Londynu, gdzie mieszka kuzyn Izy Wojtek. Wojciech jest piłkarzem naszej reprezentacji i Arsenalu Londyn. Bardzo go lubię. Kiedyś mi się on podobał…znaczy…nadal mi się podoba ale…on ma dziewczynę. Po moich smutnych rozmyślaniach głośno westchnęłam i spojrzałam na telefon. Izka miała być za pół godziny. Szybko się przebrałam, związałam włosy w luźnego kucyka, i byłam gotowa. Po kilku długich godzinach ja i Iza byłyśmy w Londynie. Wyszłyśmy z lotniska i kierowałyśmy się w stronę postoju taksówek. Wtedy obok nas podjechało Porsche. Wyszedł z niego elegancki jak zawsze Wojtek. Wsiadłyśmy do jego auta (on oczywiście zapakował nasze bagaże) Powiedział nam że dzisiaj on i jego dziewczyna robią imprezę w mieszkaniu. Gdy przyjechaliśmy w mieszkaniu przywitała nas miło jego dziewczyna. W sumie jest całkiem sympatyczna. Gdy siedzieliśmy przy obiedzie Wojtek oznajmił że on i jego dziewczyna biorą ślub, ponieważ jest ona z nim w ciąży. Poczułam ukłucie w sercu…Mężczyzna którym jestem zauroczona od tylu lat będzie ojcem i mężem…Wiem że w jego oczach zawsze będę małolatą, przyjaciółką kuzynki…Po posiłku udałam się do pokoju w którym ja i Iza nocowałyśmy. Położyłam się na łóżku i pozwoliłam żeby z moich oczu spływały łzy. Pięć minut później przyszła Iza.
-Ej mała…Nie płacz. Będzie dobrze. Jeszcze znajdziesz mężczyznę którego pokochasz i on to odwzajemni…Nie płacz...Widocznie tak miało być.
-Wiem…tylko po prostu jest mi przykro że oni są szczęśliwi a ja nie- mówiłam przez łzy.
Wieczorem ubrałam czerwoną sukienkę przed kolano, polokowałam włosy. Ubrana weszłam do salonu gdzie odbywała się impreza z okazji zaręczyn Wojtka i jego wybranki. Było tam już sporo osób. W większości byli tam piłkarze ze swoimi dziewczynami, żonami, narzeczonymi. Moją uwagę przykuł młody, przystojny chłopak który siedział smutny w fotelu. Po kilku minutach znałam tam już prawie wszystkich. Dowiedziałam się od Izki że ten chłopak siedzący na fotelu to Aaron Ramsey. Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy się śmiali, i bawili w najlepsze. W pewnym momencie gdy Wojtek powiedział że będzie ojcem wszyscy zaczęli mu gratulować. Kątem oka zwróciłam uwagę że Aaron wyszedł do ogrodu. Mi również zrobiło się przykro. Dlatego wyszłam z salonu, i skierowałam w stronę ogrodu.
-Cześć…-powiedziałam po angielsku w stronę Ramseya.
- Cześć, przepraszam nie zauważyłem Cię. Mam sobie iść?
- Nie…z resztą jak chcesz mi to już obojętne.
Wypowiedziawszy to spojrzałam w stronę drzwi ( drzwi z ogrodu do salonu) z których było widać Wojtka i jego narzeczoną przytulających się. Spuściłam głowę i otarłam łzę z policzka.
-On Ci się podoba tak??
-Tak…A mocno to widać?
-Nie…Bo widzisz jedziemy na tym samym wózku…
- Jesteś gejem???????
- Nie! Skąd Ci to przyszło do głowy??
-No bo powiedziałeś to tak jakby on też Ci się podobał.
-Nie…mi podoba się jego narzeczona…No ale cóż ona jest z nim w ciąży…Jest mi ciężko z myślą że ona woli jego…
-Aaron…zobaczysz będzie dobrze. Ja też chciałabym żeby Wojtek wolała mnie ale…teraz już za późno.
Wybuchłam głośnym płaczem. Ramsey objął mnie ramieniem i przytulił do swojego wysportowanego ciała. Staliśmy tak dosyć długo aż przyszedł Alex. Szybko się od siebie oderwaliśmy a Chambo tylko się szeroko uśmiechnął i zawrócił się. Przez kilka minut patrzyliśmy na siebie. W końcu uznaliśmy że lepiej będzie jak wrócimy do środka. W salonie każde z nas usiadło gdzie indziej. W pewnym momencie Iza pociągnęła mnie za rękę. Zaprowadziła mnie do kuchni. Uśmiechnięta krzyknęła.
-Jesteś z Aaronem? Jak ja się cieszę!
- Izunia…uspokój się…nie jesteśmy razem…Ja się po prostu rozpłakałam a on mnie przytulił. Nic więcej.
-Przepraszam…nie powinnam.
-Nic się nie stało.
Przytuliłyśmy się i weszłyśmy do salonu gdzie nie było już połowy gości. Nie widziałam też Aarona. Gdy po imprezie wzięłam kąpiel i położyłam się spać całą noc nie mogłam zasnąć. Myślałam o mnie, Wojtku, jego przyszłej żonie i Aaronie. Następnego dnia zwiedzałyśmy z Izą Londyn. Jeszcze następnego dnia gdy Wojtek wychodził na trening zapytałam się czy mogę jechać z nim. Zgodził się. W jego samochodzie panowała grobowa cisza. Nawet nie próbowałam się do niego odzywać. Nie chciałam . Czułam że jak zacznę z nim rozmawiać to, wybuchnę płaczem. Wytrwałam całą drogę nie patrząc w jego strone. Gdy zajechaliśmy na stadion, Wojtek poszedł się przebrać a ja poszłam na trybuny. Siedząc tam, miałam nadzieję że zobaczę tam Aarona. Tak też się stało. Gdy go zobaczyłam poczułam się dziwnie szczęśliwa. Pomachałam w jego stronę. Uśmiechnął się do mnie szeroko i zaczął trenować. Po treningu podbiegł do mnie i zapytał czy chce może z nim zwiedzić Londyn. Powiedziałam że zwiedzałam Londyn z Izą ale jeśli on ma być przewodnikiem to z przyjemnością. Umówiliśmy się że on zmieni strój i możemy iść. Powiedziałam Wojciechowi że nie wracam z nim tylko z Aaronem. On na to się tylko uśmiechnął i poruszał charakterystycznie brwiami. Spędziłam naprawdę świetny dzień w towarzystwie Ramseya. Pokazał mi różne ciekawe miejsca w Londynie, o których dotychczas nie miałam pojęcia. Na koniec zabrał mnie do siebie do mieszkania ponieważ, zaczął padać deszcz. Gdy byliśmy już w mieszkaniu Aarona poczuliśmy się głodni. Aaron nałożył czapkę kucharską i zaczął coś przyrządzać. Mi kazał się rozgościć nie wchodzić do kuchni. Zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu. Nagle natknęłam się na album z jego zdjęciami z dzieciństwa. Zaczęłam się śmiać, w tym momencie do pokoju wszedł Ramsey. Próbował mi wyrwać album z rąk lecz na marne. Aaron zaczął mnie łaskotać. Po paru minutach turlaliśmy się po podłodze. W pewnym momencie gdy ja leżałam na dywanie on siedział na mnie okrakiem. Zbliżył się do moich ust na co ja powiedziałam żeby poszedł do kuchni po coś mu się przypala. Wybiegł z salonu w ekspresowym tempie. Po 15 minutach jedliśmy już spokojnie spaghetti zrobione przez Aarona. Po posiłku zorientowałam się że jest już późna pora. Pożegnałam się z Ramsayem i już chciałam wychodzić ale złapał mnie za rękę i powiedział że nie pozwoli mi się pałętać samej po Londynie. Po długich namowach Aarona wreszcie zgodziłam się zostać. Dał mi jakąś swoją koszulkę i kazał położyć się w pokoju gościnnym. Obudziłam się w środku nocy. Czułam że robi mi się nie dobrze. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Zaczęłam wymiotować. Po chwili do drzwi łazienki zapukał Aaron.
- Mogę?
- No…
Aaron wszedł i kucnął obok mnie.
- Dobrze się czujesz?
- A nie widać?
-Sory…widać, widać. A co Ci dokładnie dolega?
- Aaron…znam Cię kilka dni a tak mnie wnerwiasz że…
- Dobra, dobra skończ te swoje gadki. – przerwał mi w połowie zdania i ładnie się uśmiechnął.
- Haha rzeczywiście śmieszne uważaj bo popuścisz.
- Ty a może ty w ciąży jesteś co??
- Ja?? No teraz to dowaliłeś. Ja?? Proszę Cię…ciekawe niby z kim…Chyba z wibratorem!
- Dobra, uspokój się. Chodź położysz się ze mną. Mój pokój jest bliżej łazienki. Położyłam się obok niego w jego sypialnym łóżku. Byłam tak, niebezpiecznie blisko niego. Lekko położyłam głowę na jego ramieniu, a on objął mnie. Na drugi dzień gdy, weszłam do salonu Aarona siedzieli tam już Iza, Aaron i Wojtek ze swoją dziewczyną. Moja przyjaciółka zaczęła na mnie krzyczeć że powinnam przynajmniej odebrać telefon a nie zabawiać się z Aaronem. Zabawiać? No, faktycznie stałam na środku pokoju w samych majtkach i Aarona koszulce. Szybko się ubrałam i wróciłam z Izą do mieszkania Szczęsnego. Tłumaczyłam jej że między mną a Aaronem nic nie zaszło ale ona jak  zwykle uważała się za mądrzejszą.

 Rok później.
Dzisiaj jest ślub Wojtka i jego narzeczonej. Zostałam na nie zaproszona. Nie mam nikogo więc poszłam sama. Na weselu nie zabrakło Aarona. Siedzieliśmy dosyć blisko siebie więc rozmawialiśmy o tym całym ślubie i o tym co nas dręczy. W pewnej chwili z Aarona oka wypłynęła łza. Cierpiał…bo kochał dziewczynę której nie powinien kochać…nie może. Pocałowałam go namiętnie w usta. On zdziwiony się na mnie popatrzył i porwał mnie do tańca gdzie w tle leciała moja ulubiona piosenka. Po skończonym weselu poszłam do hotelu który znajdował się naprzeciwko Sali weselnej. Poczułam że ktoś łapie mnie za nadgarstek. Ujrzałam Aarona. Musnął lekko moje wargi. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Zaprowadziłam go do swojego pokoju. W południe gdy zaczynały się poprawiny weszliśmy do Sali oboje trzymając się za ręce. Wszyscy zaczęli szeptać i dziwnie się uśmiechać w naszą stronę. Zaśmieliśmy  się i usiedliśmy w wybrane miejsca. Tak, byliśmy razem. I nie mieliśmy zamiaru tego ukrywać. Kocham Aarona, a on mnie. I teraz wiem, że to co czułam do Wojtka nie było miłością tylko, zwykłym zauroczeniem.

15 Lat później.

Dzisiaj jest finał Ligi Mistrzów. Arsenal będzie walczył o zwycięstwo. Mój mąż niestety nie gra już w piłkę nożną, ale świetnie uczy w nią grać nasze dzieci. Los tak chciał że mamy ich aż piątkę. Najstarsza jest Zuzia, potem bliźniaki William i Alex i potem znów bliźniaki tylko tym razem dziewczynki Mandy i Sylwia. Czasem spotykamy się z Wojtkiem i jego żoną ponieważ, pech chciał że nasze dzieci się znają ze szkoły. Po za tym nasza nienawiść do nich minęła. Jesteśmy szczęśliwi we dwoje i to nam wystarcza. No może nie we dwoje bo, szczęśliwą rodziną jesteśmy z naszymi dziećmi. J




Ogromnie przepraszam że nie dodałam posta po 6 komentarzach tak jak obiecałam, ale wyskoczył mi cudowny wyjazd w góry na trzy dni :) Byłam przy okazji w Krakowie <33 Piękne miasto!! Chcę tam zamieszkać :)) Hahah...:) Ach...Już wrzesień...W piątek mecz naszych kopaczy :) Jeśli mi się uda to dodam  kolejnego jednoparta jeszcze w tym tygodniu ale nic nie obiecuję. 
Buziaki :** Olka ;D




niedziela, 25 sierpnia 2013

Alexis Sánchez

Hej ! Historia napisana dla Maaniusia <33333

Wtorkowy poranek. Otwieram oczy i spoglądam na telefon. Jedna nowa wiadomość. Czytam i nie mogę uwierzyć w treść SMSa od mojej przyjaciółki Klaudii. „Pakuj się wygrałam pół miliona w konkursie SMSowym jedziemy do Barcelony J „  Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? – usłyszałam zadowolony głos mojej przyjaciółki. ‘
- Halo, halo gacie się palą…Możesz mi wytłumaczyć tą wiadomość?
-A co tu jest do tłumaczenia? Wysłałam wiadomość ze swoim imieniem do jakiegoś tam konkursu i wygrałam pół miliona! A teraz wstawaj bo znając ciebie to się dopiero przebudziłaś. Ubieraj się, pakuj walizki bo za 6 godzin lecimy do Barcelony. Papa.
Tyle się od niej dowiedziałam…Wyjęłam walizki i zaczęłam się pakować. To wszystko było dla mnie strasznie dziwne. Jedna wiadomość i wygrywasz taką fortunę! Fajnie by było gdyby po jednym SMSie wygrywało się miłość swojego życia. Której ja niestety do tej pory nie znalazłam…. Przed moim wyjazdem na lotnisko poszłam jeszcze do kilku sklepów odzieżowych w których kupiłam sobie kilka bluzek. W końcu trzeba być podobnym do ludzi skoro wyjeżdża się, w taki wielki świat. Po zakupach, moim długim pakowaniu się ja i Klaudia pojechałyśmy na lotnisko. Po przylocie do Barcelony poszłyśmy do najbliższego hotelu. Z takiej racji że żadna z nas nie znała hiszpańskiego dogadywałyśmy się po angielsku. Następny dzień. Gdy wstałam podeszłam do okna i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Naprawdę jestem w Hiszpanii!  Po śniadaniu poszłyśmy zwiedzać to piękne miasto jakim jest Barcelona. Zaszłyśmy do wielkiej galerii handlowej. Klaudii spodobała się zielona sukienka na wystawie jednego ze sklepów. Każda ruszyła w swoim wybranym kierunku. Po kilkunastu minutach zaszłam do sklepu w którym Klaudia przymierzała sukienkę, lecz jej tam już nie było. Zadzwoniłam do niej ale, włączyła się poczta głosowa. Zaczęłam jej szukać. Przez przypadek natknęłam się na wysokiego mężczyznę. Spojrzałam do góry i moim oczom ukazał się Pique! Tak ten sam który ma dziecko z moją ulubioną piosenkarką. Zaczął coś do mnie mówić ale, nic nie zrozumiałam. Wytłumaczyłam mu po angielsku że nie znam hiszpańskiego , i zapytałam czy nie widział mojej przyjaciółki. (Pokazałam mu jej zdjęcie w telefonie) Powiedział że tak. Zaprowadził mnie do sklepu z którego akurat wychodziła Klaudia. Obie byłyśmy na siebie złe że się zgubiłyśmy. Zaczęłyśmy się kłócić. W pewnym momencie Gerard na nas krzyknął i powiedział żebyśmy się nie kłóciły bo nie mamy powodów. Kazał nam się uspokoić i zaprosił nas na swój dzisiejszy trening. Powiedział nam cześć na pożegnanie i poszedł. Stałyśmy wpatrzone w siebie czekając która odezwie się pierwsza. Po kilku minutach obie parsknęłyśmy śmiechem. Jesteśmy w Barcelonie, gubimy się w galerii, a na koniec sam Pique zaprasza nas do siebie na trening. Zaniosłyśmy nasze zakupy do hotelu i ruszyłyśmy w stronę stadionu FC Barcelony. Po kilku godzinach marszu doszłyśmy do celu. Stadion był ogromny. Zachwycone usiadłyśmy na trybunach . Rozmawiając po cichu z przyjaciółką poczułam mocne uderzenie w głowę. Zamknęłam oczy. Po chwili gdy je otworzyłam nade mną stali prawie wszyscy zawodnicy Barcy. Najbardziej spodobał mi się taki jeden co stał naprzeciwko mnie i coś do mnie mówił ze smutkiem w oczach. Gerard strzelił go w ramię i powiedział że ja nie znam hiszpańskiego. Na szczęście ja i on znaliśmy język angielski. Zaczął mnie przepraszać bo to on przez przypadek wykopał piłkę tak że trafiła we mnie. Zapytał czy w ramach przeprosin dam się namówić na kawę i ciastko. Już chciałam powiedzieć że może się zastanowię ale, moja przyjaciółka powiedziała za mnie że pójdę. Alexis ( bo tak miał na imię) spojrzał na mnie pytająco. Kiwnęłam głową na tak. Kazał mi czekać aż skończą trening. Po treningu Sanchez zabrał mnie na przepyszne hiszpańskie ciasto i kawę. Potem odprowadził mnie pod hotel. Na koniec naszego spotkania dałam mu buziaka w policzek. On spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował mnie w usta. Szybko się od niego oderwałam i uciekłam do hotelu, zostawiając go samego. Od progu pokoju Klaudia zaczęła mnie wypytywać o to jak było. Opowiedziałam jej o zajściu przed hotelem. Ona kazała mi iść jutro na jego trening i go przeprosić. Na drugi dzień tak też zrobiłam. Alexis ze spuszczoną głową powiedział że to on powinien mnie przeprosić bo to jego wina. Uniosłam jego podbródek i spojrzałam mu prosto w oczy. Powiedziałam że nie ma za co przepraszać bo mi się to podobało. Na te słowa się wyszczerzył i pokazał mi rząd swoich białych zębów. Na koniec lekko musnęłam jego wargi. On przytulił mnie mocno do siebie. Moje kolejne dni w Hiszpanii mijały dosyć podobnie. Rano zwiedzanie Barcelony z przyjaciółką, później po treningu spotkanie z Alexisem. Ostatniej mojej soboty w Barcelonie, powiedziałam mu że pomimo tego że tak krótko się znamy, zakochałam się w nim. Pocałował mnie namiętnie i powiedział że czuje to samo. Prosił mnie żebym została z nim tutaj ale wytłumaczyłam mu że to niemożliwe. Siedzieliśmy kilka długich godzin na ławce w parku. Oboje chcieliśmy być razem lecz, było to nie możliwe. Obiecaliśmy sobie że będziemy do siebie dzwonić i będziemy robić wszystko żeby się spotkać. Nazajutrz na lotnisku spotkałam Sancheza z bukietem żółtych tulipanów. Pożegnaliśmy się, i każde z nas poszło w swoją stronę.
Od dnia mojego wyjazdu z Barcelony do Warszawy minął miesiąc. Dzisiejszego dnia doznałam szoku! Na jednym z portali plotkarsko-sportowym przeczytała coś co zwaliło mnie z nóg.  Tytuł artykułu brzmiał „ Alexis Sanchez w związku z piękną blondynką „ ! Łzy pociekły mi po policzkach. Poczułam żal. Jeszcze wczoraj gdy dzwonił zapewniał że mnie mocno kocha. Zadzwoniłam do Klaudii i, wypłakałam się jej. Pocieszała mnie że być może to tylko plotka. Na drugi dzień gdy wracam z pracy przed moim mieszkaniem stał Alexis. Zaczął mi tłumaczyć że to tylko znajoma i ktoś powiedział że są parą ale to tylko plotka. Nie potrafiłam się na niego gniewać…Uwierzyłam mu…bo go kocham!


Kilka miesięcy później.
Dzisiaj zamierzam przedstawić moim rodzicom Alexisa. Wiem że może nie jest on dla mnie idealnym mężczyzną, ale bardzo mocno go kocham i nie mogę go zostawić tylko dlatego bo moi rodzice go nie lubią…Nie było tak źle. Gorzej będzie jak to rodzice Alexisa poznają mnie…Już się tego boję.


Rok później.

Dzisiaj był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Sanchez mi się oświadczył!! Nie wiemy jeszcze kiedy będzie ślub ale, za dwa miesiące przeprowadzam się do niego do Barcelony i to tam zamierzamy cieszyć się sobą. Jego rodzice całkiem dobrze mnie przyjęli. Cieszę się że to właśnie Alexis walnął wtedy we mnie piłką J Przynajmniej poznałam miłość mego życia. 



Najmocniej was przepraszam za tak długą nieobecność! Obiecuje że już się to więcej nie powtórzy :)
Jednopart ogólnie mi samej się nie podoba...:( Proszę was mocno o komentarze! Są one dla mnie bardzo ważne. Motywują do dalszego pisania tych moich wymysłów! 
A teraz mały szantaż :D 6 Komentarzy= dodaje kolejny jednopart 
Pozdrawiam Olka <3 Buziaki :*

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Wojciech Szczęsny

Hej! Tą o to historię dedykuje mojej przyjaciółce która zamawiała z anonima ! Madzia<333 Miłej lektury!

Ludzie mówią że miłość przychodzi sama i kiedy chce. Dla mnie była to bzdura. Do czasu…
Wprowadziłam się na nowe osiedle. Naprzeciwko mojego mieszkania mieszka młoda, ładna brunetka. Ostatnio na schodach rozmawiałyśmy ze sobą i umówiłyśmy się na kawę. Dowiedziałam się że ma na imię Sandra. Po kilku dniach przyszła do mnie na kawę i ciasto. Rozmawiałyśmy do późnej nocy. Śmiałyśmy się i gadałyśmy o różnych bzdurach. Potem ja wpadłam do niej, ona do mnie, potem poszłyśmy razem na zakupy. Można powiedzieć że się zaprzyjaźniłyśmy. Pewnego razu mój kuzyn na moje urodziny dał mi dwa bilety na mecz Reprezentacji Polski w piłce nożnej. Pomyślałam sobie że wezmę Sandrę. Gdy poszłam do jej mieszkania i z uśmiechem powiedziałam że chcę żeby poszła ze mną na mecz, jej twarz zbladła a po policzkach spływały gorzkie łzy. Chciałam się dowiedzieć jaki jest powód jej płaczu.
- Sandra…Kochana co się dzieje??
- Booo…tam jest…ten…znasz tego młodego bramkarza?...- chlipnęła.
- Yyy…czekaj jak mu tam…Lewandowski? Nie! Lewandowski to ten napastnik…Czekaj Tytoń??
- Nie! Szczęsny…
- Aaa…To ten co dostał czerwoną kartkę na Euro??
- Tak… To mój były!! Najpierw byliśmy parą. Potem coś się zaczęło między nami psuć. Rozstaliśmy się. Po mistrzostwach błagał mnie o to żebym do niego wróciła. Zgodziłam się…Nadal go kochałam. Prosił żebym z nim wyjechała do Londynu. Że on będzie grał w Arsenalu, ja będę studiować. Będziemy mieszkać razem. Później kupimy dom za Londynem i zamieszkamy tam z naszymi dziećmi…Ja mu w to wszystko uwierzyłam… A teraz po roku czasu kazał mi się wyprowadzić bo powiedział że ma inną kobietę…Tą głupią piosenkarkę Marinę- wybuchła ogromnym płaczem.
Wtedy przez myśl przewinęło mi sto sposobów na to jak mogłabym tego mężczyznę zrujnować. W mej głowie utkwił jeden pomysł na zemstę. Przytuliłam przyjaciółkę i obiecałam jej ze nigdy już nikt jej nie skrzywdzi. Nikt. Nigdy!! A na pewno nie ten głupi bramkarzyk!!!!

Początek czerwca .
Sandra nie dała się przekonać. Poszłam na ten mecz z  Elizą -koleżanką z którą studiuje. Okazało się że bardzo dobrze zna jednego z tych młodych piłkarzy. Daniela  Łukasika. ( młody piłkarz z Legii Warszawy jakbyście nie wiedziały J) Powiedziała że jest jej sąsiadem czy coś. Dla mnie się to bardzo fajnie złożyło. Poprosiłam ją o jego numer telefonu. Niepewnie się zgodziła. Na drugi dzień poszłam na trening reprezentacji. Zawołałam tego całego Łukasika i pomachałam mu ręką w moją stronę. Większość jego kolegów zaczęła gwizdać i się śmiać. Mi to wcale nie przeszkadzało…Po prostu od dziecka lubiłam być w centrum uwagi. Podszedł do mnie i uważnie mi się przyjrzał.
- Ye…Chcesz autograf??
- Po pierwsze to dzień dobry, po drugie nie chce, a po trzecie musimy pogadać.
- Alee…nie wydaje mi się żebyśmy mieli o czym gadać.
- Mamy, mamy.
Zapewniałam go i siłą zmusiłam żeby się ze mną umówił na kawę. Po wielu namowach prośbach błaganiach, moich udawanych łez zgodził się. Uff…Jak to dobrze! Jeden cel zaliczony! Po paru dniach po kolejnym meczu spotkałam się z Danielem. Omówiłam z nim jedną sprawę, i zadałam kilka pytań zaczął się śmiać ale potem zauważył że mówię na poważnie i zgodził się… Oczywiście nie za darmo, tylko za zgrzewkę Tymbarka. Dla mnie było to dosyć dziwne dorosły facet a woli pić Tymbarka od piwa…No ale każdy jest jaki jest. Tydzień później zorganizował imprezę u siebie w mieszkaniu. Ja oczywiście byłam zaproszona. Poznałam tam prawie całą reprezentację. Lecz mnie obchodziła tylko jedna osoba…Jeden mężczyzna. Siedział w czarnej koszulce zawzięcie rozmawiając z Lewandowskim. Czekałam aż tylko się od siebie odkleją. Czekałam, czekałam aż się doczekałam. Robuś podreptał do łazienki. Pewnym krokiem usiadłam obok Szczęsnego i zaczęłam rozmowę. Całkiem sympatycznie mi się z nim rozmawiało. W sumie z bliska to nie dziwie się że Sandra się w nim zakochała…Przystojny, wysportowany, sympatyczny…Gadałam z nim dobrą godzinkę. Ocknęliśmy się dopiero gdy połowa gości wyszła a Eliza, która również była zaproszona bo przyjaźniła się w jakiś sposób z Danielem poprosiła mnie do kuchni.
-Czy ty oszalałaś???
-Ale o co Ci chodzi?
-Podrywasz Szczęsnego? Życie Ci nie miłe? Dziewczyno…on jest zajęty.
- Moja sprawa, moje życie tobie nic do tego.
Wyszłam i znów powróciłam na miejsce koło Wojciecha. W pewnym momencie spojrzałam się na zegarek i powiedziałam że muszę już iść. Pożegnałam się z Danielem, Elizą, resztą gości a na końcu z Wojtkiem. Zdziwiony że już wychodzę powiedział że też już na niego pora. Wyszliśmy więc obydwoje. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, opowiadaliśmy o swoich marzeniach, planach na przyszłość. Szliśmy pieszo całą drogę aż pod mój blok. Zaprosiłam go do środka bo zaczęły lekko spadać krople deszczu. Weszliśmy do mojego mieszkania. Zaproponowałam mu coś do picia. Usiadł wygodnie w moim salonie i zaczął przeglądać mój album ze zdjęciami który leżał na stoliku. Usiadłam obok niego. Chyba zbyt blisko…Czułam zapach jego perfum, w pewnym momencie dotknął przez przypadek dłonią mojego uda. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Rzuciłam się na niego namiętnie go całując. Jemu się to najwidoczniej podobało, bo zapytał gdzie mam sypialnię. Zadowolona z przebiegu wydarzeń zaprowadziłam go do mojego pokoju przy okazji zdejmując z niego koszulkę. Rano gdy się obudziłam on słodko pochrapywał obok mnie. Wzięłam prysznic, ubrałam się, i poszłam do kuchni zaparzyć kawę. Gdy zlewałam wodę do kubka, poczułam że ktoś przytula mnie do siebie od tyłu całując w szyję. Obróciłam się i wpiłam się w jego usta. Po śniadaniu które oboje zjedliśmy w skupieniu nie odzywając się do siebie Wojtek wstał pocałował mnie w czoło i poszedł na korytarz ubierając kurtkę i buty. Podeszłam do niego i popatrzyłam mu smutno w oczy.
- Jesteś z siebie zadowolony? Przeleciałeś i możesz już iść co nie?
- To nie tak...Po prostu muszę już iść. Obiecuję Ci że spotkamy się jeszcze w tym tygodniu.
Obietnicy dotrzymał. Spotkaliśmy się. Oczywiście zakończyło się to w mojej sypialni. Sytuacja powtarzała się kilka razy. Pewnego dnia po jednej z naszych nocy usiadł na brzegu łóżka i powiedział że ma dziewczynę. Odpowiedziałam że mi to wcale nie przeszkadza. Zaśmiał się łobuzersko i zaczął mnie całować. No w sumie tak było naprawdę…Mi to wcale nie przeszkadzało…Wręcz przeciwnie. Tak miało być. Po kilku tygodniach naszej znajomości zaproponował mi wyjazd za Warszawę na cały weekend. Ja się oczywiście ogromnie ucieszyłam. Pojechaliśmy i spędziliśmy tam naprawdę miłe i można by powiedzieć romantyczne trzy dni. W ostatnim dniu pobytu szepnął mi do ucha coś czego nie chciałam słyszeć z jego ust…CHYBA SIĘ W TOBIE ZAKOCHAŁEM…Co?? Okej…Miałam go w sobie rozkochać ale…niech on sobie nie myśli że…Nie wiedząc co mu odpowiedzieć pocałowałam go w usta. Po powrocie do miasta miałam masę nauki bo kończył się rok akademicki. Pewnego dnia zaczytana w książkę zapukała do moich drzwi Sandra. Otworzyłam jej i zaraz zaczęłyśmy sobie opowiadać co wydarzyło się w naszych ostatnich tygodniach.
- I co tam u ciebie?? Ostatnio chyba gdzieś wyjeżdżałaś prawda??
- Tak…Kiedyś Ci wszystko opowiem ale nie teraz.
Nie chciałam jej o niczym  mówić. Wolałam żeby dowiedziała się już po fakcie. Po tym jak mój plan zakończy się triumfem. Mijały dni…Wojtek przyjechał do mnie z dużym bukietem kwiatów i powiedział że wyjeżdża do Londynu. Niedługo zaczną się mu treningi i Liga Angielska. Z lekką łzą na policzku mocno wtuliłam się w jego ramiona.


Połowa sierpnia.
Wreszcie doczekałam się zasłużonych wakacji. Siedziałam na kanapie w salonie i przełączałam raz po raz kanały telewizyjne. Dostałam smsa od Wojtka. Od Wojtka?? Ale jak? No faktycznie! Klepnęłam się głośno w czoło. Mecz z Danią…Napisał że będzie u mnie za godzinę. Popatrzyłam się w lustro wiszące w sypialni…Tak…Chyba dzisiaj nadszedł ten dzień. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam. Do mojego mieszkania wszedł uśmiechnięty Wojtek trzymający bukiet róż w ręku.
- Stęskniłem się za Tobą…- pocałował mnie czule w usta.- Wiesz co? Chyba jestem wariatem. Rozstałem się z Mariną…Nie kocham jej. Tylko ty jesteś dla mnie ważna! Tylko z tobą chce się pobrać, mieć dzieci i przy tobie umierać. Słyszysz mnie?? Co się dzieje źle się czujesz??
- Wojtek…Ty nic nie rozumiesz!! To wszystko to była tylko jedna wielka gra! Chciałam Cię w sobie rozkochać, żebyś zostawił tą piosenkarkę…Żebyś czuł się zraniony tak jak się czuła Sandra…Sandra? Dziwisz się że ją znam? Mieszka naprzeciwko mnie. Jest moją przyjaciółką! A ja nigdy nie pozwolę na to żeby ktoś krzywdził moich przyjaciół! Rozumiesz nigdy! Nigdy!!!- mówiłam cały czas przez łzy które szybko spływały po moich policzkach.
-Co?...Jak mogłaś?? Kocham Cię…a ty…-nie dokończył bo przerwałam mu w połowie zdania.
- Idź już. Zniknij z mojego życia…Nie chcę mieć już z tobą nic do czynienia. Nie chce krzywdzić ani Ciebie ani siebie….Proszę wyjdź…
Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem. Na jego twarzy zobaczyłam ból, rozpacz, skrzywdzenie, pogardę? Być może…W końcu go zraniłam. Walnął bukiet kwiatów na podłogę, wychodząc z mieszkania. Zostałam sama. Osunęłam się na podłogę i zaczęłam głośno płakać…Czemu? Bo osiągnęłam to czego chciałam?? Bo się w nim zakochałam?...Ale nie mogę żywić do niego tego uczucia bo przecież miałam go zranić….a nie okazywać mu moją miłość. Do mieszkania weszła Sandra. Opowiedziałam jej wszystko. Zaczęła na mnie krzyczeć że nie powinnam tego robić, nie powinnam się dla niej poświęcać, nie powinnam udowadniać że mam okropny charakter…Przytuliła mnie mocno i powiedziała że tym razem to ona poświęci się dla mnie…Przez kilka dni nie wychodziłam z mieszkania. Siedziałam i beczałam nad tym jaka jestem porąbana i jak pomieszałam sobie w życiu. Aż do tego dnia. Dnia w którym miał się odbyć mecz z Danią. Poszłam na ten mecz. Kupiłam bilet tak drogi że siedziałam praktycznie obok ławki rezerwowych. Poszłam na stadion półtorej godziny przed meczem. Usiadłam na swoje miejsce i czekałam aż piłkarze wejdą na murawę ostatni raz potrenować przed spotkaniem. Zobaczył mnie. Szedł obok Lewandowskiego. Patrzył na mnie z wielką złością. Nic nie powiedziałam. Po moim policzku spłynęła łza. Otarłam ją i głową skinęłam żeby poszedł bo trener ich woła. Po długim siedzeniu trybuny zaczęły się robić bardziej zapełnione. Mecz się zaczął. W pierwszej połowie w bramce bronił Boruc. W drugiej ujrzałam Wojtka. Początek drugiej połowy jak dotąd remis 0-0. Nagle Szczęsny dostaje żółtą kartkę i jest rzut karny. Jestem zdenerwowana. Przed strzałem Wojciech ostatni raz spogląda w moją stronę i broni karnego!!! Kibice szaleją z radości. Ja…Ja wybucham płaczem… Nie potrafię powstrzymać łez. Wojtek patrzy w moją stronę i ręką pokazuje żebym otarła łzy z policzka. W pewnym momencie kibice znów zaczynają krzyczeć. Kuba Błaszczykowski strzela bramkę!! Mecz się kończy wygraną Polski. Po meczu wracam do domu. Już miałam wchodzić do wanny aby wziąć odprężającą kąpiel gdy ktoś dzwoni dzwonkiem do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam tam Sandrę z Wojtkiem…Zamurowało mnie to. W ciągu kilku minut gdy cały czas stoimy w drzwiach, w końcu odzywa się Sandra.
-No…mówiłam że się dla ciebie poświęcę?? Pogadajcie sobie…Tylko żeby to nie trwało pięć minut i nie polegało na kłótni bo, nie po to tyle go błagałam żeby tu chciał przyjść.
Uśmiecha się i idzie w stronę swoich drzwi. Zapraszam Wojtka do środka. Chce coś powiedzieć ale on zamyka mi usta czułym pocałunkiem.
- Nic nie mów…Rozmawiałem z Sandrą…wszystko mi wybaczyła…Marina powiedziała że i tak między nami byłaby tylko przyjaźń…Kocham Cię! Nic tego nie zmieni rozumiesz? Nic…Nawet gdybyś zrobiła mi taki numer jeszcze z pięć razy…To i tak Ci to wybaczam. Rozumiesz? Wiem że mi się zasłużyło…Zachowałem się jak skończony sku*wysyn co do Sandry ale obiecuje nigdy już tego nie zrobię. Nie bój się…Kocham Cię…Nigdy Cię nie skrzywdzę! Rozumiesz nigdy!!! Nigdy!!!
Zamykam mu usta gorącym pocałunkiem. Idziemy do sypialni. Pierwszy raz kocham się z nim tak inaczej…Bardziej z miłości…



Kilkanaście lat później….
Dzisiaj znów to sobie wszystko przypomniałam. Dziś. W pierwsze urodziny naszej już trzeciej córki…Tak trzeciej. Ja i Wojtek mamy trójkę dzieci. Szczególniej córek. Mój mąż chciałby jeszcze syna ale to na razie nie teraz. Najstarsza ma już 7 lat i ma imię Natalia, młodsza ma 4 lata i ma na imię Magda, i najmłodsza córeczka ma na imię Sandra. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Czasem na wspomnienia o tym jak zraniłam mojego męża żeby zemścić się na tym co zrobił mojej przyjaciółce po policzku spływa mi jedna łza…Tylko jedna…
- Kochanie wszystko w porządku??
- Tak. Nie martw się o mnie. Już naprawdę wszystko jest tak jak powinno być.

Pogładziłam Wojtka po policzku i wyszliśmy do ogrodu gdzie wszyscy nasi przyjaciele świętowali urodziny naszej Sandrusi. 




Uff...skończyłam. Przepraszam najmocniej że nie dodałam rozdziału wczoraj ale nie mogłam. W opowiadaniu moment środowego meczu...Ja wymarzyłam sobie właśnie taki wynik :) Choć realnie może być w ogóle inaczej :( A wy jaki wynik obstawiacie?? :)  Zapraszam do komentowania ! Pozdrawiam gorąco Olka. <3

niedziela, 4 sierpnia 2013

Mario Goetze

Miałabym prośbę abyście przeczytały to co jest napisane pod historią ! To dla mnie bardzo ważne!!
Jednopart zadedykowany dla Ola <33 Miłej lektury!!



Spojrzałam w kalendarz. Dokładnie dwa lata temu pierwszy raz go spotkałam…Był maj, ja- maturzystka chciałam jak najszybciej pójść do jakiejś pracy. Nie lubiłam siedzieć w domu, ale też chciałam wreszcie zacząć zarabiać na siebie. Któregoś dnia do mamy zadzwoniła siostra taty czyli moja ciocia Alina która mieszka w Monachium. Powiedziała że jej koleżanka otworzyła hotel i szuka osób do pracy żeby jakoś ten biznes rozkręcić. Zapytała się czy jestem zainteresowana. Od razu się zgodziłam bo, świetnie znałam język niemiecki. Tata kręcił nosem że będę sprzątaczką u Niemców ale ja się uparłam. Dwa tygodnie później już pracowałam w Niemczech. Akurat tego dnia cały hotel tętnił życiem. Działo się tak bo miała się u nas zatrzymać załoga Jurgena Kloppa czyli piłkarze Borussi Dortmund. Lubiłam piłkę nożną więc, też się cieszyłam z tego że zobaczę takich piłkarzy jak Hummels czy Lewandowski. Gdy przyjechali, najbardziej moją uwagę przykuł niejaki Mario Goetze. Może to dziwne ale gdy go zobaczyłam na żywo to jakoś tak się normalnie czułam. Aż za normalnie. Gdy wdziałam resztę piłkarzy to zaraz oblewałam się rumieńcem albo pociły mi się dłonie…a przy nim nic. Któregoś dnia sprzątałam w jego pokoju, a on wrócił z treningu. Zaczęliśmy rozmawiać. Spodobał mi się…nawet bardzo. Dał mi bilet na mecz BVB - Bayern Monachium. Podziękowałam mu i zaczęłam mówić żeby dał ten bilet komuś innemu ale on się uparł i włożył mi go do kieszeni od spódnicy. Poszłam wieczorem na mecz który zakończył się remisem. Gdy na drugi dzień go spotkałam przed jego wyjazdem dał mi swój numer telefonu co bardzo mnie zaskoczyło. Miałam ten numer zapisany w telefonie ale nie miałam odwagi zadzwonić ani napisać. Ale to on sam dał o sobie przypomnieć. Przyjechał do Monachium na tydzień odpocząć bo miał kontuzje, i zatrzymał się w hotelu w którym pracowałam. Cały czas za mną chodził gdy miałam wolne chodziliśmy razem na miasto, gdy sprzątałam u niego w pokoju często siedzieliśmy i po prostu rozmawialiśmy o bzdurach. I tak minął tydzień. Mario wrócił do Dortmundu a ja nadal tu pracowałam. Po kilku dniach przysłał mi bilet na mecz. Gdy powiedziałam o tym cioci zaczęła się dziwnie zachowywać. Wzięłam wolne na ten dzień i pojechałam do Dortmundu. Podczas meczu Mario strzelił bramkę przeciwnikom która dała Borussi wygraną. Po meczu Mario zaprosił mnie do siebie do domu. Już w drzwiach zaczęliśmy się całować…Zaprowadził mnie do swojej sypialni. Wieczorem gdy musiałam już wracać Mario odwiózł mnie do domu. Ciotka wyjrzała przez okno. Gdy weszłam do domu powiedziała mi że to nie jest chłopak dla mnie i że powinnam wrócić do Polski. Nic z tego nie rozumiałam, rozpłakałam się. Chciałam żeby mi wytłumaczyła o co jej chodzi. Teraz tego żałuje…Opowiedziała mi że kiedy się tu przeprowadziła ze swoim mężem, jej brat (a mój ojciec) był młodym chłopakiem który potrzebował pracy. Przyjechał do niej szukać pracy w Niemczech. To były wakacje, tata poznał pewna kobietę z którą potem miał romans…Gdy ona zaszła w ciążę ojciec wrócił do Polski. Moja ciocia pomagała tej kobiecie w wychowywaniu syna a jej bratanka. Dalej tego nie rozumiałam no bo co Mario ma z tym wspólnego?? Ciotka powiedziała że jej bratanek a mój przyrodni bart to Mario…Mario chłopak z którym przeżyłam swój pierwszy raz…którego obdarzyłam uczuciem…okazał się moim bratem…Nie, to nie możliwe…to jest jakaś pomyłka…to nie może być prawda…Wybiegłam z domu i szybko zadzwoniłam do ojca z wyrzutami czy to prawda. W głębi duszy miałam nadzieję że ciotka mnie okłamała…niestety nie. Nienawidziłam go…jak mógł zataić to przed mamą??? Jak mógł zostawić matkę Mario samą w ciąży?? Jedno czego byłam pewna to to że Mario musiał znać prawdę. W pracy wzięłam kolejny dzień wolny. Pojechałam do Dortmundu. Mario miał akurat trening. Poprosiłam go o spotkanie z jego mamą. Zdziwiła go moja prośba, ale powiedział że dla mnie zrobi wszystko…matko żeby on tylko mógł znać prawdę…Po kilku godzinach poznałam jego mamę. Na początku o niczym jej nie powiedziałam aż do momentu gdy Mario oznajmił że jestem jego dziewczyną…Nie mogłam dłużej tego ukrywać. Zaczęłam długą przemowę o tym co powiedziała moja ciotka. Mario miał łzy w oczach… o niczym nie wiedział zawsze myślał że ma tylko jednego ojca. Jego mama zaczęła opowiadać o tym jak poznała mojego tatę. Wszyscy troje płakaliśmy. Mario wybiegł z domu i z piskiem opon gdzieś pojechał. Ja nadal płakałam. Gdy wróciłam do Monachium do ciotki zaczęłam się pakować. Zwolniłam się z pracy i wróciłam do Polski. W domu zastałam tylko przygnębioną mamę i smutną młodszą siostrę. Siostra powiedziała że ojciec do wszystkiego się przyznał. Mama nie potrafiła mu wybaczyć tego kłamstwa i wyrzuciła go z domu. Zbliżał się koniec wakacji. Wyjechałam na studia do Gdańska. Usunęłam numer Mario i wszystko co z nim związane. Od tych wydarzeń minęło 2 lata nadal  jestem sama. Nie znalazłam sobie żadnego chłopaka bo, nie jestem jeszcze na to gotowa. Ostatnio słyszałam że Mario od przyszłego sezonu będzie grał w Bayernie  Monachium. Dużo kibiców jest na niego wściekłych ja osobiście nie jestem na niego zła. Zrobił jak chciał. Po prostu chce rozwijać swoją karierę…Po kilku godzinnej ulewie w końcu zrobiło się słonecznie. Wyszłam na spacer do pobliskiego parku. Zobaczyłam go…siedział na ławce z jakąś dziewczyną…Nie wiem co mnie podkusiło ale podeszłam bliżej i się z nim przywitałam. Gdy mnie zobaczył ujrzałam w jego oczach błysk. Bardzo się ucieszył gdy mnie zobaczył. Przytulił mnie … tak prawdziwie…jak brat siostrę. Jego dziewczyna powiedziała że nie chce nam przeszkadzać i poszła do hotelu w którym się zatrzymali. Opowiedział mi o swoim transferze do nowego klubu o tym że poznał mojego…znaczy naszego ojca. Że po naszym rozstaniu bardzo cierpiał ale wtedy poznał kuzynkę swojego przyjaciela Marco. Powiedział mi że przyjechali do Polski na wakacje w trójkę on, Marco i ta jego dziewczyna Karin. Chciał mnie koniecznie poznać z tym swoim przyjacielem. Śmiałam się  z niego bawi się w swatkę czy jak??

Rok później.

Dzisiaj lecę do Monachium. Mój brat Mario…tak MÓJ BRAT gra dzisiaj bardzo ważny mecz. Chce mu kibicować najlepiej jak potrafię. Przy okazji spotkam się z ciocią Aliną. Na trybunach będę kibicować z Karin która niedługo zostanie żoną mojego braciszka. Oraz z…no tak z Marco który obecnie jest moim chłopakiem. On i Karin wiedzą o mojej i Mario tajemnicy. Myślę że z czasem zapomnimy o tym co się kiedyś wydarzyło. Kocham Mario…tylko że jak brata. Teraz jest Marco i to z nim myślę o wspólnej przyszłości. 


Hej wszystkim!! Co tam u was? :) Mam do was dwie ogromne prośby!! Kto chce być informowany o nowych postach niech się wpisuje w zakładkę Informowani!! Osoby które nie zostawiły tam po sobie śladu nie będą informowane o nowych jednopartach. Druga prośba. Chciałbym abyście zamówienia składały w zakładce która jest do tego przeznaczona! Zamówienia z komentarzy nie będą brane pod uwagę ! Pozdrawiam :)