niedziela, 10 listopada 2013

Patryk Mikita

Cześć! Dzisiaj taki tam sobie Legionista- Patryk Mikita. Dedykacja dla Anonimowej czytelniczki <33
 Szantaż! Po 7 komentarzach dodaję jednoparta, wcześniej niż za tydzień :) 
Ściskam was ciepło, bo za oknem zimno!! Papa :***
P.S. Daje linka do piosenki przy której wpadłam na pomysł co do głównego bohatera ;) Tak wiem...Piosenka ma się g*wno do opowiadania ale co tam! 
http://www.youtube.com/watch?v=lbNBrfs-vvU


Środek lipca. Od tygodnia jestem u mojej kuzynki w Warszawie. Dla mnie to miasto to jedna wielka dżungla. Wszyscy ludzie się gdzieś śpieszą, a na ulicy spotkać można same plastiki typu Natalia Siwiec albo ta laska od tego piłkarza...yy..Olka Chlebicka! Wczoraj jak byłam z Laurą  (moją kuzynką) na Łazienkowskiej  to siedziałam właśnie koło tej laluni. Jak Kosecki strzelił bramkę to ta cizia aż tipsa złamała. No ogólnie to nie moje klimaty. A dzisiaj jak jechałam sobie rowerkiem koło stadionu Legii, to przez przypadek wjechałam na jakiegoś chłopaka. Ubrany był w dresy w barwach Legii...czyli na sto procent jest piłkarzem. Z resztą nawet nie wiem bo, zamiast się przedstawić to, on zaczął na mnie wrzeszczeć. A wyglądało to mniej więcej tak:
- Ej! Ty laska! Uważaj co??? Ślepa jesteś czy jak??! Umiesz w ogóle tym rowerem jeździć??
- Może grzeczniej?
- Tsa! A za kogo ty się panienko uważasz co?
- Pieprzony warszawiak!
Mruknęłam, i pojechałam dalej.

Kolejny dzień.
Pomyślałam że jak dzisiaj niedziela, to przydałoby się pójść do kościoła. Po mszy jednak zamiast iść do domu poszłam w kierunku parku. A kogo tam zobaczyłam? Wielce poszkodowanego przez tą która nie umie jeździć na rowerze. Siedziałam na ławce i patrzyłam się na ludzi w około. Nagle ujrzałam właśnie jego. Szedł z jakąś wymalowaną pindą...Przepraszam. Nie szedł! Ona, spokojnie z zadartą głową szła przed siebie stukając szpilkami, a on jak jakiś piesek biegł za nią. Z tego co udało mi się usłyszeć to ją przepraszał. Jednak, pech chciał że ona zatrzymała się bardzo blisko mojej ławki, a jak on już do niej podszedł to ona zdzieliła go torebeczką którą wymachiwała w każdą stronę. Po znokautowaniu swojego...ymm...chłopaka? Odwróciła się na pięcie i poszła. Na widok jego miny zaczęłam się głośno śmiać. Zauważył to.
- No i z czego tak się cieszysz??
- A no bo widzisz. Ja nie umiem podobno jeździć na rowerze. A ty nie umiesz obchodzić się z dziewczynami.
- Wsadź sobie te porównania dziewczynko! Najlepiej tam gdzie ci światełko nie świeci!
- Ojoj...Wielki piłkarzyk się zdenerwował! Ty! Legionista! Złość piękności szkodzi!
On na to pokazał mi tylko środkowy palec i poszedł w swoją stronę.

Tydzień później.
Dzisiaj moja kuzynka przyprowadziła do domu swojego nowego chłopaka. Okazał się nim być Michał Żyro-Piłkarz Legii Warszawy. Zapytałam się go o to czy nie gra u nich przypadkiem taki chłopak ( i tu mu wytłumaczyłam jak on wygląda). Pokiwał twierdząco głową na co powiedział że zwie się on Patryk.
Pff! Brzydki chłopak, to i brzydkie imię! Pomyślałam i zaraz zmieniliśmy temat.

Sobota
Dzisiaj z Laurą idziemy do jej chłopaka Michała, na jakąś tam imprezę. Obawiałam się najgorszego. Że mają tam być praktycznie wszyscy piłkarze z Legii. A co się z tym wiążę? Mikita? Tak! Własnie on! No ale poszłam. Gdy weszłam do pokoju w którym się impreza toczyła zobaczyłam go. Siedział ze smutną miną na kanapie. Do nikogo się nie odzywał. Pomyślałam że ten burak nie jest wart tego żebym się z nim przywitała dlatego, nawet nie zwracałam na niego większej uwagi. Po paru godzinach gdy na imprezie zostało może z siedem osób, ktoś krzyknął żebyśmy zagrali w butelkę. Nie było osoby która by się nie zgodziła. Usadowiliśmy się na środku pomieszczenia. Graliśmy, i graliśmy aż butelka wskazała na mnie i na niego. Ja dawałam mu wyzwanie. Wymyśliłam sobie żeby zrobił striptiz. On na to wybuchł agresją i złością. Wyszedł z imprezy bez żadnego pożegnania.
- Cśiii!...Nie płacz mała....Będzie dobrze...On tak zawsze ma! Okres mu się zbliża, to wariuje! Tak jak moja Marlena przed miesiączką...- powiedział nachlany w trzy dupy Furman.
-Dominik! Do domu!- krzyknęła jego dziewczyna i złapała za rękę po czym wyszli.
Pomyślałam że lepiej będzie  jak ja tez pójdę. Laura pomogła trochę Michałowi sprzątnąć i pojechałyśmy do domu.  Nie mogłam zasnąć. Przejęłam się zachowaniem Patyka...Może naprawdę te wyzwanie było za ostre? No ale w końcu to tylko zabawa...Dziwny on jest, pomyślałam i zasnęłam.

Następny dzień.
Dzisiaj niedziela. Dzień lenistwa. Jak w każdą niedzielę udałam się do kościoła, by podziękować Bogu za miniony tydzień. Po mszy moim rytuałem było pójście do parku. Poszłam i tym razem. Niestety nigdzie nie było wolnych ławek. Musiałam się gdzieś dosiąść. Usiadłam koło małej dziewczynki.która mogła mieć z trzy lata.
- Przepraszam...? Siedzisz tu sama?
-Nie. tylko mój tatuś na chwile poszedł kupić mi watę cukrową.
-Aha...a mogę na chwilkę usiąść obok ciebie?
-Tak...ładne ma pani buty. Moja mama też takie nosiła...Ale już nie nosi.
-Dziękuje. A dlaczego ich nie nosi?
- Bo powiedziała że woli karierę modelki niż mnie...- na te słowa dziewczynka posmutniała
-Ojejku...Jak masz na imię?
-Patrycja...Po tatusiu.
-Jak to po tatusiu?
-No bo tata ma na imię Patryk.
Nawet nie zdążyłam niczego powiedzieć bo, moim oczom ukazał się Mikita! Mikita? Tak! Patryk! W samej osobie!
- Moment...To twój tata?
- Yhm. Tata daj tą watę!
- Już...córciu...wiesz co...
-Ej ty! Legionista ! To ile ty miałeś lat jak zaczynałeś?
-Zamknij się. Córeczko chodź pójdziemy na plac zabaw.
- Tatusiu a czy ta ciocia może iść z nami?? Plosee!!
- Tak ciocia z przyjemnością z wami pójdzie.
Uśmiechnęłam się i wzięłam małą za rączkę. Gdy byliśmy już na miejscu Patrycja poszła się bawić a ja i Patryk usiedliśmy na ławce.
-Opowiesz mi o co w tym wszystkim chodzi?
-A to twoja sprawa?
-Nie...Ale może mogę jakoś pomóc...
- Na przykład w czym?
-O matko Patryk! Powiedz mi o czym ta mała mówiła i już!
-Niech będzie że, ci zaufam.
A więc takim sposobem dowiedziałam się że Pan Mikita ma córkę o której istnieniu dowiedział się nie dawno gdy, to jego narzeczona zostawiła go z małą i powiedziała że wyjeżdża bo chce robić karierę.
Zrobiło mi się go szkoda. Bo był w trudnej sytuacji. Postanowiłam mu jakoś pomóc.

Rok później.
Co zmieniło się w moim życiu? Oj sporo...przez rok baardzo dużo.
Np. ostatnio Patryk mi się oświadczył, jego córka Patrycja zaczęła do mnie mówić mamo. Zamieszkałam w mojej tak zwanej dżungli ( Warszawie), i jeszcze wiele innych rzeczy. Ale co się najważniejsze zmieniło zrozumiałam że ciężko jest oceniać człowieka po jednym spotkaniu. Teraz wiem że to był błąd. Na szczęście uczymy się na błędach.
Koniec.



7 komentarzy:

  1. Aaaaa... dzięki wielkie!! Super pomysł, nie wyobrażałam go sobie jako ojca :P

    OdpowiedzUsuń
  2. FANTASTYCZNE....Jak każde ♥

    http://gunner16.blogspot.com/
    Zapraszam! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczne <3
    Dopiero nadrobiłam poprzednie rozdziały i są BOSKIE ! :D
    Czekam na kolejne i pozdrawiam :*
    http://marcoiolastory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! Nie mogę doczekać się kolejnego
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne<3 Ciekawy pomysł:3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń