sobota, 2 listopada 2013

Mattia De Sciglio

Na wstępie przepraszam że tak długo nie pisałam, ale miałam zepsuty komputer i dopadło mnie coś takiego jak brak weny i chęci do pisania. Na szczęście moje chęci wróciły i dzisiaj dodaje historię. Mam nadzieje że czekałyście, i jeszcze na tego bloga wchodzicie. 
Jednopart dla Anonimowej czytelniczki ! <3 
P.S. W związku z nadrobieniem zaległości (w dodawaniu jednopartów) następne  opowiadanie będzie dodane po pięciu komentarzach :) Pozdrawiam. 

Deszczowy poranek. Obudziłam się z mocnym bólem głowy. Wczorajszy dzień zaliczam do najgorszych w moim życiu. Wstałam i podeszłam do biurka, na którym leżała biała koperta. Po raz kolejny, ją otworzyłam i wyjęłam zaproszenie które, było w środku. Zaproszenie na ślub. Ślub mojej, przyjaciółki i mojego byłego chłopaka. Teraz raczej, byłej przyjaciółki.  Nie wiem jak Clara, mogła mi to zrobić zawsze byłyśmy nie rozłączne. Ona nigdy nie lubiła Marcella - mojego byłego. Tak...lubić go nie lubiła, ale do łóżka z nim poszła. Nienawidziłam ich obojgu. Chciałam ich zniszczyć. Ale zrozumiałam że to nic by nie dało. Nie miałam chłopaka, co równoważyło się z tym że nie miałam z kim iść na ten nieszczęsny ślub. Koleżanka powiedziała że jej kuzyn dopiero co, rozstał się ze swoją dziewczyną i może do niego zadzwonić. Było mi to obojętne, ale w końcu się zgodziłam.

Tydzień później.
Dziś poznałam Mattię- kuzyna mojej koleżanki. Przystojny, zapatrzony w siebie buc. Młody piłkarz A.C.Milanu. Tyle w skrócie mogłam o nim powiedzieć. Oznajmiliśmy sobie że to tylko zwykła przysługa. Ja nie pójdę tam sama, a on się wylansuje. Nadszedł w końcu ten dzień. Ubrany w drogi garnitur podjechał pod moje mieszkanie. Ja byłam już gotowa. Ubrana byłam w to. Smutna wsiadłam z nim do auta. Gdy byliśmy już pod kościołem, prawie się rozpłakałam. Jednak byłam silna. Weszliśmy do środka i usiedliśmy w wolnej ławce. Gdy młoda para wchodziła do kościoła, usłyszałam załamany głos mojego towarzysza.
- O ku*wa. Co ona...tu? Z nim?...Ale...jak...
-Co się dzieje?
-To moja była!
-Co?? Ale jak to przecież ja się z nią przyjaźniłam...i ona mi tego nie powiedziała?
- Bo to był krótki romans!
-Ale...
-Co ale?
-Ciekawie się dobrali bo, to Pan Młody jest moim byłym chłopakiem!
-Przepraszam Cię bardzo ale...ja w tej uroczystości udziału brał nie będę.
-Ale...poczekaj! Co ze mną?
-Chodź- złapał mnie za rękę. - Chodź pokaże Ci gdzie można się dobrze nachlać.
Wyszliśmy z kościoła, i pojechaliśmy do małego baru. Wszyscy się na nas gapili, bo w tych ładnych ubraniach się bardzo wyróżnialiśmy. My jednak, oboje załamani topiliśmy smutki w kieliszkach wódki. Najpierw poszła jedna butelka, a potem kolejne. Potem jeszcze kolejne i w końcu urwał mi się film. Rano obudziłam się w ramionach Matti. Wrzasnęłam, po czym on się obudził , oboje odskoczyliśmy od siebie. Żadne z nas nie pamiętało jak się znaleźliśmy oboje, nadzy (?) w jednym łóżku, w dodatku w jego mieszkaniu. Ubraliśmy się i na spokojnie, przy kawie próbowaliśmy przypomnieć sobie nasze wczorajsze wyjście z baru. Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. W drzwiach stała moja przyjaciółka Clara. Była cała zapłakana. Siedząc w kuchni słyszałam jak mu się żaliła że, gdy go wczoraj zobaczyła to wszystko do niej wróciło i, uciekła z przed ołtarza. Nie mogłam wytrzymać. Wyszłam i wszystko jej wygarnęłam. Że jest podła, zakłamana i perfidnie manipuluje innymi. Ona była strasznie zdziwiona. Gdy mnie zobaczyła krzyknęła i wybiegła z mieszkania. Nie wiem co jej się stało. Ale mało mnie to w tej chwili obchodziło. Pod wpływem nerwów i impulsu pocałowałam Mattię w usta. On na to się tylko uśmiechnął i pocałował mnie w czoło.

Pół roku później.
Siedząc przed telewizorem w salonie, dotykam swojego okrągłego brzucha. No cóż, stało się. Za miesiąc mój ślub z Mattią. Czy tego chce? Nie wiem...Czasami myślę że tak. W końcu tak będzie lepiej dla dzidziusia, a dobro dziecka jest dla mnie najważniejsze. A może gdy lepiej się poznamy urodzi się między nami uczucie?
-Kopie?- usłyszałam głos chłopaka.
-Tak...Będzie z niego dobry piłkarz...po tatusiu :)
- Haha. Chodź zrobiłem kolację.
- Poczekaj...-złapałam go za rękę.
- Coś się stało?
- Nie...chcę Ci tylko powiedzieć że powoli się w tobie zakochuje.
- Głuptasie! Ja cię kocham już od dawna!
Pocałował mnie czule w usta i poszliśmy jeść kolację.
KONIEC.

5 komentarzy:

  1. Założyłam sb konto,a co tam!!!!

    Cud ,cud ,malina = Ola dziewczyna :* ♥♥♥

    Fantastyczne jak zawsze....:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Na reszcie wróciłaś! :) rozdział super jak zawsze :) czekam na następny z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne ^^ Wielkie dzięki, naprawdę masz talent. Sama próbuję pisać coś w zeszycie, ale umiem pisać tylko o tych, których lubię, trudną sztuką jest umieć pisać o wszystkich, a ty to umiesz. Jeszcze raz wielkie dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. jak słodko:) super opowiadanie :D już się bałam że on nas zapomniałaś :*

    OdpowiedzUsuń