sobota, 15 października 2016

Marco Reus

Heeej ❤ Dzisiaj opowiadanie o Marco. Czekamy na wasze komentarze i życzymy dużo ciepełka w te jesienne dni. 😊😊 
Buziaki 😘

Przeglądałem książeczki dla dzieci nie mając zielonego pojęcia, która nada się na prezent dla mojego siostrzeńca. Usłyszałem zza pleców miły głos. Odwróciłem się i ujrzałem ładną blondynkę, która wpatrywała się na mnie z serdecznym uśmiechem.
-Może w czymś pomóc?
-Szukam książeczki dla siostrzeńca...
-O księżniczkach raczej mu się nie spodoba.
Blondynka zabrała książkę, którą trzymałem w rękach i nie zwróciłem  uwagi, że jest dla dziewczynek.
Po 3 minutach płaciłem już przy kasie za książkę, którą wybrała dla mnie tajemnicza blondynka pracująca w księgarni. Gdy wychodziłem pożegnała mnie słodkim uśmiechem. Czułem, że to nie było nasze ostatnie spotkanie.

Dwa dni później.
Stałem przed lusterkiem i poprawiałem sobie fryzurę.
 -Wystroiłem się jak woźny w dniu nauczyciela...-powiedziałem sam do siebie i wyszedłem z domu.
Po 15 minutach byłem już w księgarni. Dyskretnie się rozglądałem, ale nigdzie nie widziałem mojej blondynki. Stałem przy regale z książkami kucharskimi i udawałem, że jestem zainteresowany kupić jedną z nich.
-Nie myślałam, że piłkarze lubią gotować. - odwróciłem się i powitałem ją szczerym uśmiechem.
-Pani tak zawsze?
-Co zawsze?
-Zachodzi klientów od tyłu.
Blondynka stała rozbawiona i patrzyła na mnie śmiejąc się. Po chwili już znałem jej imię i próbowałem umówić się z nią na spotkanie.

Dwa lata później.
Wstałem z łóżka i podreptałem do kuchni. Moja blondynka stała przy kuchennym blacie i rozrabiała ciasto na naleśniki.
-Jesteś piękna, kochana i wspaniała.- mówiłem i całowałem ją w szyję.
-A Ty jesteś najlepszym chłopakiem na świecie.-odwróciła się do mnie i pocałowała w usta. Byłem w niej zakochany do szaleństwa. Dałbym jej gwiazdkę z nieba jeśli tylko by chciała. Tego samego dnia, wieczorem w sypialni rozsypałem płatki kwiatków i zapaliłem dużo malutkich świeczek.
-Marco dobrze się czujesz?-blondynka zapytała, gdy weszła do pokoju.
-Kocham Cię. Zostań moją żoną. -powiedziałem i otworzyłem pudełeczko z pierścionkiem.
-Jesteś pewny, że chcesz być moim mężem?-zapytała.
-Niczego nigdy bardziej nie chciałem.-powiedziałem, a blondynka mocno mnie pocałowała.
-Kocham Cię. -wyszeptała cicho.

Pół roku później.
Wróciłem zmęczony z treningu. Opadłem ciężko na kanapę.
-Marcooo. Zrobiłam dzisiaj listę gości na nasze wesele. Spójrz.-narzeczona usiadła obok mnie.
-Kotek...Jestem zmęczony...Później na to zerknę ok? -zapytałem.
-A nie możesz teraz?
-Dobrze. Daj to.-lekko wkurzony spojrzałem na listę.
-Chyba zwariowałaś...
-Dlaczego??-zapytała.
-Ja nie chcę tylu ludzi na naszym ślubie.-spojrzałem w jej niebieskie oczy.
-Marco, ale to nie moja wina, że mam dużą rodzinę!
-Rozumiem, ale nie musisz chyba wszystkich zapraszać?
-Muszę. -odparła.
-Pewnie, że tak! Przecież to ja za wszystko zapłacę!-wkurzony wyszedłem z domu. Spacerowałem po Dortmundzie i zastanawiałem się czy aby na pewno jestem z odpowiednią osobą. Na niebie powoli robiło się ciemno. Stwierdziłem, że wolę napić się piwa niż wracać do domu. Pół godziny później siedziałem przy barze i piłem już drugi kufel piwa.
-Zajęte?- odwróciłem głowę i spojrzałem na drobną brunetkę wskazującą na krzesełko obok.
-Jasne. Siadaj. -powiedziałem uśmiechając się do niej. Zamówiła drinka i za jednym zamachem wypiła prawie wszystko. Patrzyłem na nią ze zdziwieniem.
-Często tu przychodzisz?- zapytała.
-Ja?? Niee...Jestem tu pierwszy raz...Pokłóciłem się z narzeczoną...
-Ja narzeczonego dzisiaj straciłam...Po dwóch latach powiedział, że mu się znudziłam...
-Musi być kretynem jeśli powiedział coś takiego do takiej dziewczyny jak Ty. -spojrzałem na nią, a ona lekko się uśmiechnęła.
-Jest kretynem. Zmarnowałam sobie dwa lata...
-Jeszcze całe życie przed Tobą. -powiedziałem.
-Za to Ty musisz korzystać z życia. Jak już będziesz miał żonę to skończą się wypady na piwo.
Oboje parsknęliśmy śmiechem. Po dwóch godzinach wyszliśmy z baru. Odprowadziłem nową znajomą pod jej dom.
-Dziękuje. Poprawiłeś mi humor.-brunetka uśmiechnęła się do mnie.
-Nie ma za co. Ja Tobie też dziękuje. Dzięki Tobie ten wieczór mogę zaliczyć do udanych...
Brunetka podeszła do mnie i pocałowała mnie namiętnie.
-Chyba już pójdę...-powiedziałem i poszedłem do domu.
Wszedłem najciszej jak umiałem. Na schodach spotkałem jednak narzeczoną.
-Czemu wróciłeś tak późno?? Gdzie Ty w ogóle byłeś?- blondynka strzelała pytaniami jak z armaty.
-Chodziłem po mieście, a potem poszedłem do Mario...
-Martwiłam się o Ciebie...Nie odbierałeś telefonu...-narzeczona przytuliła się do mnie, a ja dalej czułem na swoich ustach pocałunek brunetki...

Tydzień później.
Siedziałem w samochodzie i czekałem na moją ukochaną. W każdej wolnej chwili odpływałem myślami do tego momentu kiedy drobna brunetka mocno mnie pocałowała.
-Jestem. -blondynka wsiadła do samochodu i pocałowała mnie w policzek na przywitanie.
-Cześć. -odpowiedziałem.
-Marcooo...Wszystko ok? Dziwny jesteś ostatnio...-narzeczona spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Wszystko dobrze. Po prostu jestem zmęczony po treningu...
-Na pewno?
-Tak. Mario z Ann robią imprezę jutro. Pójdziemy?- zapytałem, przy okazji zmieniając temat.
-Ja jutro nie mogę. Koleżanka mnie do siebie zaprosiła.
-A ja mam iść sam?- zapytałem.
-No nie wiem...Rób co chcesz.-odparła obojętnie.
Wkurzyłem się. Poszedłem na imprezę sam. Posiedziałem godzinę ze znajomymi i postanowiłem wracać. Nie wiem czemu, ale zamiast iść do siebie poszedłem pod dom brunetki. Miałem ochotę zapukać do  jej drzwi, ale w ostatnim momencie się rozmyśliłem. Poszedłem do baru w którym ją poznałem. Gdy wszedłem od razu ją zauważyłem. Siedziała sama.
-Mówiłaś, że nie zjawiasz się tu często. -usiadłem obok niej.
-Od kiedy Cię poznałam przychodzę tu codziennie z nadzieją , że Cię spotkam...-patrzyła mi prosto w oczy.
-Dzisiaj mnie widzisz.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się z tego powodu cieszę...-brunetka patrzyła na mnie z lekkim uśmiechem. Jej oczy błyszczały. Miała w sobie coś co mnie do niej strasznie przyciągało. Tego wieczoru oboje wypiliśmy za dużo...Rano obudziłem się obok brunetki. Domyśliłem się co mogło się wydarzyć  w nocy.  Po cichu ubrałem się i wyszedłem z jej domu, nie budząc jej. Gdy wróciłem, w drzwiach przywitała mnie moja blondynka, którą minionej nocy zdradziłem...
-Nieźle zabalowałeś u Mario skoro u niego nocowałeś. -narzeczona podeszła i mocno się do mnie przytuliła.
-Taa...-powiedziałem cicho i powoli się od niej odsuwałem. -Idę pod prysznic.
-A może pójdziemy razem?-blondynka pocałowała mnie.
-Wolałbym sam.-oderwałem się i poszedłem do łazienki. Czułem, że zrobiłem coś strasznego. Tylko pytanie czy żałowałem? No właśnie...Chyba nie.

Dwa miesiące później.
Siedziałem na łóżku i czułem delikatne pocałunki na swoich plecach. Odwróciłem się i pocałowałem brunetkę w usta.
-Marco...Zerwij z nią zaręczyny...-popatrzyła mi prosto w oczy.
-Nie mogę...
-Dlaczego? Przecież nie będziesz tu do mnie cały czas przychodzić. Jak się z nią ożenisz to dalej będziesz ją ze mną zdradzał? - wstała i ustała przy oknie.
-Nie wiem...-podrapałem się po głowie.
-Marco. Ja się zakochałam. Chcę żebyś był tylko mój. Rozumiesz?-zapytała.
-To nie jest możliwe...Ja wiem, że bardzo Cię zranie tym co teraz powiem, ale...Ja kocham moją narzeczoną...
-A ja? Ja byłam kim? Laską, którą można przelecieć raz w tygodniu? -w jej oczach dostrzegłem łzy
-Dobrze wiedziałaś jak jest.. Wiedziałaś od samego początku, że się z nią ożenie...-bezsilnie próbowałem dać coś na swoje usprawiedliwienie.
-Ale jak do mnie przychodziłeś, całowałeś, dotykałeś...Miałam nadzieję, że coś między nami jednak będzie!-wybuchnęła płaczem, a ja nie mogłem nic zrobić...
-Ja się po prostu pogubiłem...-wyszeptałem.
-Wyjdź. Nie masz już tu czego szukać. -powiedziała z żalem w głosie.


Dwa tygodnie później.
Siedziałem przy stole w kuchni i jadłem śniadanie z narzeczoną. Byłem szczęśliwy. Między nami już nie dochodziło do kłótni. Czułem, że dobrze zrobiłem zrywając z brunetką.
-Dobra. Ja lecę do pracy. Widzimy się wieczorem.-upiła ostatni łyk kawy i pocałowała mnie w policzek.
-Kochanie...-zatrzymałem ją łapiąc za nadgarstek.
-Tak?
-Wiesz, że Cię kocham?-zapytałem.
-Wiem, bo ja Ciebie też. -jeszcze raz mnie pocałowała i ruszyła w stronę drzwi.
Ten dzień miałem wolny od treningu. Zrobiłem, więc wszystko co do tej pory robi zawsze moja narzeczona. Posprzątałem, zrobiłem pranie i przygotowałem obiad. Zadowolony czekałem na narzeczoną w kuchni z ciepłym posiłkiem na stole.
-Zrobiłeś obiad? -zapytała cicho stojąc w drzwiach.
-Stało się coś? Jesteś smutna...Kochanie...Co jest?-próbowałem dowiedzieć się co jest powodem jej smutku na twarzy.
-Zjedz to sam. Ja idę się spakować.-powiedziała i poszła do sypialni. Ruszyłem za nią.
-Jak mogłeś? Myślałeś, że się nie dowiem? Jesteś zwykłą świnią...-blondynka zdjęła pierścionek zaręczynowy i położyła go na łóżku.
-Kochanie...Ja się pogubiłem, źle było między nami...Kłóciliśmy się, ale ja już wiem, że tylko Ciebie kocham. Tylko Ciebie chce. Nikogo więcej!-chciałem ją przytulić, ale odepchnęła mnie.
-Za późno...To koniec. Sam do tego doprowadziłeś- wyszeptała.

Rok później.
Wracałem z porannego treningu. W pewnym momencie moim oczom ukazała się drobna postać.
-Cześć...-powiedziałem.
-Cześć. Nie mam czasu z Tobą rozmawiać.-brunetka chciała mnie wyminąć, ale zatrzymałem ją.
-Porozmawiamy chwilę?-zapytałem.
-O czym? Między nami wszystko skończone. Mam przy sobie kogoś kto mnie kocha i nie bawi się moim uczuciami. O Tobie już powoli zapomniałam...-popatrzyła na mnie z żalem i poszła.
Wróciłem do domu i usiadłem przy stole w kuchni. Zakryłem twarz dłońmi. W pewnym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi. Stała w nich moja była narzeczona.
- Cześć. Wyprowadzam się z Dortmundu i znalazłam przy pakowaniu parę rzeczy, które dostałam od Ciebie. Chcę Ci je oddać, bo nic już od Ciebie nie chcę. Nie chcę też niczego co mogłoby mi Ciebie przypominać...-postawiła karton przed drzwiami i poszła.
Nie miałem siły jej prosić o rozmowę. Po naszym rozstaniu dzwoniłem, prosiłem o wybaczenie. Nic to jednak nie dało. Byłem szczęśliwy. Nie doceniłem jednak tego co miałem. Zraniłem dwie osoby, a teraz siedzę sam w pustym domu...Widocznie sobie na to zasłużyłem...

4 komentarze:

  1. Biedny Reusik :( no ale cóż założył sobie ;p
    czekam nn :* i serdecznie Was pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na opowiadanie o Marco Reusie i dziewczynie studiującej prawo! https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=2054403474813657965#overview/src=dashboard

    OdpowiedzUsuń