sobota, 8 października 2016

Thomas Vermaelen

Heeej❤❤ Dzisiaj nie będziemy się rozpisywać. Łapcie Thomasa, a następne opowiadanie za tydzień ☺ 
Buziaki 😘😘
P.S. Komentarze mile widziane ☺


Ubrana w miętowy kombinezon przemierzałam dzielnicę Londynu. Wybierałam się na parapetówkę do koleżanki. Na imprezie poznałam dużo fajnych osób. Między innymi Thomasa. Przystojnego faceta, który gra w AS Roma. To jakiś dawny kolega mojej koleżanki.
-Naprawdę nie wiesz co to spalony??-zapytał gdy rozmawialiśmy.
-No nie wiem. Nie interesuje mnie to.-powiedziałam z rozbawieniem.
-Oj chyba muszę Cię zaprowadzić na mój trening. Wszystko bym Ci wytłumaczył.
-Jeśli Twoi koledzy są tacy przystojni jak Ty to mogę przyjść i  popatrzeć jak biegacie- powiedziałam do nowego kolegi.
Rozmawialiśmy całą noc. Umówiliśmy się. Kilka dni później spacerowaliśmy razem po mieście.
-Jestem głodny. Idziemy gdzieś?-zapytał.
-Mam ochotę na coś niezdrowego...i wypiłabym piwo.-powiedziałam szczerze.
-Jedno mogę z Tobą wypić. Jedno!-pokazał palcem.
Dwie godziny później wyszliśmy z nocnego klubu.
-Która jest godzina??-zapytał Thomas.
-Nie wiem...Ale ciemno jest.-powiedziałam  podchmielona.
-23:30??!! Ja mam trening rano...Ja muszę iść...-powiedział i ruszył przed siebie.
-Ale Thomas...Ty mieszkasz tam!-powiedziałam wskazując inną drogę.
-O faktycznie! Co ja bym zrobił bez Ciebie...-powiedział i objął mnie ramieniem.
-Siedziałbyś pewnie w domu i smacznie spał, a tak musisz mnie odprowadzić do domu, a potem sam wracać do siebie...-bełkotałam.
-Albo będę spał u Ciebie!-powiedział zadowolony.
-Mam tylko jedno łóżko...
-Ooo...to szkoda...
-Ale możemy spać razem! Z przyjemnością zobaczę jak wyglądasz nago...-powiedziałam i pocałowałam go w usta.
-Jesteś pijana...Nie chcę Cię wykorzystać...-powiedział patrząc mi w oczy.
-Nie piernicz głupot tylko chodź do mnie, bo mam mega ochotę na seks.-powiedziałam i szybko ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania.

Następnego dnia
Obudziłam się i rozejrzałam po pokoju. Byłam w swoim mieszkaniu i w swoim łóżku. Na podłodze leżały spodnie Thomasa...No właśnie. Gdzie on był?? Wstałam i nałożyłam na siebie szlafrok. Poszłam do kuchni, a tam zobaczyłam Vermaelena, który robił śniadanie. Usiadłam przy stole i przez chwile mu się przyglądałam.
-Piłkarz, wysportowany, przystojny, miły, dobry w łóżku...-zaczęłam wymieniać jego zalety.
-I co jeszcze?-zapytał rozbawiony.
-No i sam...Właśnie. Czemu jesteś sam??-zapytałam.
-Nie chcę być z byle kim. Ja muszę do kobiety coś poczuć. Chociaż mam czasami chęć mieć kogoś przy sobie...Ale tylko w łóżku.-powiedział i poruszał śmiesznie brwiami.
-I to jest właśnie mój problem. Ja chce tylko seksu, a każdy facet, którego poznam chce od razu klękać i się oświadczać. Zakładanie rodziny to nie dla mnie.-powiedziałam ze szczerością.
-Eee nie teraz. W życiu trzeba się wyszaleć. Na rodzinę przyjdzie pora. - powiedział.
-Dokładnie!- przyznałam mu rację.
-Nie chcę chodzić na razie na obiadki do przyszłych teściów i kupować kwiatków...-powiedział.
-To co robimy?-zapytałam podchodząc bliżej.
-Co masz na myśli?
-Ja, Ty i łóżko. Tylko przyjaźń. Nie będziemy parą.-powiedziałam.
-Okej.-powiedział.
-No to chodź...-powiedziałam całując go.
-Nie teraz. Za pół godziny mam trening. Wieczorem wpadnę.-powiedział i pocałował mnie w czoło.

2 miesiące później.
Wstałam z kanapy i poszłam otworzyć drzwi.
-No witaj. Co dzisiaj robimy??- Thomas zabawnie poruszał brwiami i wszedł do mieszkania.
-Włączę jakiś film i posiedzimy... -powiedziałam i podreptałam do kuchni.
-Miałem na myśli coś innego. -powiedział i klepnął mnie w tyłek.
-Spadaj, mam okres. Dzisiaj nie poruchasz. -uśmiechnęłam się do niego i patrzyłam na jego zawiedzioną minę.
-O matko...A ja już się tak napaliłem...
-Twój problem. -powiedziałam i poszłam do pokoju z miską ciastek w ręku.
-To co oglądamy?? Ee..nie! Tylko nie komedie romantyczne!-powiedział z błagalną miną.
-Co proponujesz?-zapytałam.
-Meczyk?-uśmiechnął się szeroko.
-Eee...nuda...-powiedziałam.
-No dobra. To włącz te swoje melodramaty.- machnął ręką na znak, że wszystko mu jedno i włożył ciastko do buzi.

Dwie godziny później.
Siedziałam i wycierałam łzy rękawem.
-No co Ty?? Płaczesz??-zapytał zdziwiony.
-Daj mi spokój...-powiedziałam odsuwając się od niego.
-Serio?? Ryczysz? Ale wszystko się dobrze skończyło. Są razem przecież. A po za tym to tylko film.-powiedział i patrzył na mnie z troską.
-Właśnie. Tylko film. Nigdy nie przeżyję takiej miłości. -powiedziałam wstając z kanapy.
-Dlaczego nie?-zapytał
-Miłości nie ma.-powiedziałam ze szczerością w głosie.
-Miłości nie widać. Nie można jej zobaczyć gołym okiem, ale prawdziwa miłość istnieje.-powiedział patrząc na mnie.
-To skoro tak wierzysz w miłość, to dlaczego nikogo sobie nie szukasz??
-Tego się nie szuka. To samo przychodzi.-powiedział i przytulił mnie po przyjacielsku.
-Brzuch mnie boli...Mam Ci pościelić na kanapie czy będziesz spał ze mną w jednym łóżku?-zapytałam.
-Wracam do siebie. Weź tabletkę, połóż się. Zobaczymy się w tygodniu.-cmoknął mnie czule w policzek i wyszedł z mieszkania.

Tydzień później. 
Poszłam do mieszkania Thomasa. Otworzył mi drzwi ubrany tylko w krótkie spodenki.
-Ooo to ja się już nie będę ubierał...-spojrzał na mnie zadowolony i poruszał śmiesznie brwiami.
-A może tak "Cześć"??-zapytałam.
-Cześć. Mogę Cię zjeść?-zapytał całując mnie lekko.
-Zanim zjesz mnie, ja chcę zjeść to co dla nas ugotowałeś.-powiedziałam lekko go odpychając.
-Chodź do kuchni.-powiedział i zaprowadził mnie do pomieszczenia w którym cudownie pachniało.
-Coś Ty upichcił??-zapytałam zdziwiona.
-Siadaj do stołu. Zaraz Ci podam.-powiedział.
-Thomas...To było przepyszne!-powiedziałam, gdy po 10 minutach na moim talerzu już nic nie było.
-Pyszny to będzie deser!-powiedział i wstał od stołu.
-A ten deser to będzie u Ciebie w sypialni??-zapytałam.
-Nie. Zboczuszek jesteś. W lodówce jest deser. Najpierw zjemy, a potem ja zjem Ciebie.-powiedział.

Miesiąc później.
Umalowałam usta szminką i skierowałam się do drzwi. W ostatnim momencie zawróciłam się do pokoju. Z szuflady wyjęłam szalik z napisem "AS Roma" i wrzuciłam go do torebki. Pół godziny później siedziałam na trybunach i czekałam na pierwszy gwizdek sędziego. Thomas wszedł na boisko w drugiej połowie na ostatnie 15 minut. Po meczu siedziałam w samochodzie i czekałam aż przyjdzie.
-Siema. - powiedział siadając na miejscu pasażera.
-Siema. Dużo dzisiaj biegałeś.-uśmiechnęłam się do niego ironicznie.
-Możesz mi dać spokój??-zapytał wkurzony.
-Dobra, dobra. - powiedziałam i wzniosłam ręce w geście kapitulacji.
-Zawieź mnie do mojego mieszkania. - warknął.
-Mieliśmy jechać do mnie...-powiedziałam zaskoczona.
-Nie mam ochoty u Ciebie siedzieć. Co ja jestem męska dziwka??- zapytał wściekły.
-Thomas to nie moja wina, że przegraliście. Może postarałbyś się być milszy dla mnie?? Nic Ci chyba nie zrobiłam!
-Zatrzymaj się. Dojdę sobie sam do domu.- powiedział zły.
-O co Ci chodzi??-zapytałam wkurzona.
-Jak Ci się chce bzykać to wtedy do mnie dzwonisz. Mam tego dość. Zatrzymaj się! Chce wysiąść!-wrzasnął.
-Proszę bardzo. Droga wolna.-powiedziałam z udawanym spokojem.
Wróciłam do domu. Byłam zła na niego. "Męska dziwka". Nie mogłam zrozumieć jego zachowania. Przecież tylko łóżko nas łączyło. Nie chcieliśmy od siebie nic więcej. Działaliśmy na zasadzie, że jak mamy ochotę to do siebie dzwonimy, a jak nie to nie...Wkurzona poszłam się umyć. Gdy miałam się już kłaść do łóżka, dostałam wiadomość:
"Przepraszam za dzisiaj...Nie powinienem się tak zachowywać. Jesteś na mnie zła???
  P.S. Jutro wino u mnie? :)"
-Ech...No i co ja mam z Tobą zrobić Thomas?? Pomyślałam i położyłam się spać. Rano zadzwoniłam do przyjaciela i chwilę z nim rozmawiałam. Umówiliśmy się na wieczór, że do niego pójdę.

Następnego dnia.
Leżałam w jego łóżku i czekałam aż wróci z łazienki.
-To co? Jeszcze raz?-zapytałam posyłając mu swój uwodzicielski uśmiech.
-Jeszcze zdążymy.-powiedział rozbawiony i położył się obok mnie.
-Będziemy tak bezczynnie leżeć?-zapytałam niezadowolona.
-Nie, chciałbym porozmawiać.-powiedział i usiadł na łóżku.
-O czym?? Coś ze mną nie tak? Źle Ci ze mną?? -zapytałam.
-Nie chodzi o to...-powiedział.
-Aaaa...no dobra. Ostatni raz nie ogoliłam tamtego miejsca! Następnym razem wygolę wszystko!-powiedziałam.
-O to też mi nie chodzi.-powiedział roześmiany.
-No to o co??
-Chciałbym żebyśmy zerwali nasz układ.
-Dlaczego?-zapytałam zdziwiona (wszystko było okej, czego on chciał?).
-Chcę żebyśmy byli razem cały czas, a nie tylko w piątek wieczorem w łóżku. - powiedział patrząc mi w oczy.
-Thomas...Czy Ty mi proponujesz związek??-zapytałam zdziwiona.
-Tak. Chce żebyś była moją kobietą. W przyszłości żoną, matką moich dzieci.-powiedział nie odrywając wzroku ode mnie.
-Ja nie chcę...Nie nadaję się do zakładania rodziny. Sama wychowywałam się tylko z wiecznie zapracowaną matką, która nie miała dla mnie czasu. Zajmowała się mną opiekunka...Nie znam się na dzieciach...Ja nie umiałabym  być matką...Żoną?? Ja nie potrafię z kimś mieszkać, być z kimś na dłużej...-powiedziałam szczerze.
-Czyli Twoja odpowiedź brzmi "NIE"??-zapytał smutny.
-Thomas...Nigdy niczego Ci nie obiecywałam. Wierzę, że znajdziesz kobietę przy której będziesz szczęśliwy.-położyłam mu dłoń na ramieniu.
-Lepiej będzie jak już sobie pójdziesz...-powiedział odwracając głowę.
-Masz rację. Pójdę.- pozbierałam swoje ubrania z podłogi i ruszyłam w stronę łazienki. Po dziesięciu minutach opuściłam mieszkanie Vermaelena...

Trzy miesiące później.
Zapukałam niepewnie do mieszkania Thomasa.
-Mogę wejść??-zapytałam.
-Wejdź, ale tylko na chwilę, bo zaraz lecę na trening.-powiedział obojętnie.
-Thomas...Strasznie mi głupio...Ta sytuacja...Ten nasz "układ"...To nie powinno się nigdy zdarzyć...-mówiłam nie wiedząc jak mam z nim po tym wszystkim rozmawiać.
-Nie powinno, ale się zdarzyło.-powiedział patrząc na mnie.
-Co teraz?-zapytałam patrząc nieśmiało.
-Wróciłem do mojej byłej narzeczonej...Nie musisz już się tłumaczyć. Zamierzam być szczęśliwy, a Ty dalej bądź wolna jak ptak bez zobowiązań. Życzę Ci wszystkiego dobrego.-powiedział z obojętnością w oczach.
-Spotkamy się jeszcze kiedyś?? Będziemy mogli chociaż raz normalnie porozmawiać?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-Nie spotkamy się. Nie pójdę też już nigdy z Tobą do łóżka. Przecież łączył nas tylko seks...To teraz nie łączy nas już nic.
-Rozumiem...Wszystkiego dobrego...-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem i wyszłam z jego mieszkania.
Chodziłam po mieście zastanawiając się czego tak naprawdę chce od życia. Wróciłam do domu i usiadłam na kanapie.
-Damy sobie radę kochanie...Zmienię swoje życie, zachowanie. Postaram się być dla Ciebie najlepszą mamą...i tatą. Jestem z Tobą maluszku. Mama zrobi dla Ciebie wszystko, a tatę...Może kiedyś poznasz...-powiedziałam głaskając się po brzuszku w którym nosiłam swoje maleństwo...Moje i Thomasa....

3 komentarze:

  1. O MÓJ JEZU
    WŁAŚNIE TAK TO SOBIE WYOBRAŻAŁAM
    JAKIE TO IDEALNE 😍😢
    Jestem chyba złą osobą, skoro cieszę sie ze smutnych zakończeń, ale no cóż
    Thomas ciotex, pewnie ta ex to Polly
    Tak czy siak WSPANIAŁY 💎

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia bez happy endu,ale ja też lubię niekiedy poczytać tego typu historie,więc jak najbardziej jestem na tak :)

    OdpowiedzUsuń