Spokojna sierpniowa niedziela...Lenistwo…Tylko ja,
telewizor, łóżko i opakowanie truskawkowych lodów….W pewnym momencie usłyszałam
telefon. Nieznany numer. Odebrałam i usłyszałam że moja starsza o rok siostra
miała wypadek. W ekspresowym tempie ubrałam się i wybiegłam z mieszkania.
Wsiadłam do auta i ruszyłam do szpitala. Po jakimś czasie byłam na miejscu. Od
razu poszłam porozmawiać z lekarzem który zajmował się Majką. Powiedział że
moja siostra została potrącona przez samochód który nie zatrzymał się na światłach,
i że leży nie przytomna. Zapytałam się czy mogę iść do Sali w której leży.
Zgodził się ale powiedział że mogę do
niej iść tylko na chwilę. Weszłam do sali…moja Majka leżała przypięta do
kilkunastu kabelków. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie wiem co
zrobię jeśli mi jej zabraknie… Wyszłam z sali i usiadłam na jednym, z krzeseł
na korytarzu. Usłyszałam że ktoś się mnie o coś pyta. Uniosłam głowę i ujrzałam
tego słynnego piłkarzyka „Lewego”
-Pani jest siostrą tej potrąconej dziewczyny??
-Tak…A co Ciebie to obchodzi?’
-O k**wa…
-No zadałam Ci pytanie !!- wrzasnęłam. Koleś zaczynał
działać mi na nerwy. Martwiłam się o moją siostrę a ten się dziwnie zachowywał.
- Nooo…bbooo…Ja jestem sprawcą tego wypadku…
-Ty sku*wielu ! Chciałeś zabić moją siostrę…Zapie*dolę Cię
!- rzuciłam się na niego z pięściami.
Poczułam że ktoś mnie odciąga. Był to nie za wysoki…Hmm…może
dla mnie nie za wysoki bo mierzę prawie 190 centymetrów…blondyn. Zaprowadził
mnie na koniec korytarza i wcisnął mi do ręki plastikowy kubek w którym była
zimna woda.
-Masz napij się i ochłoń trochę- spojrzał się na mnie z
lekkim uśmiechem.
-Ty jesteś ten Błaszczykowski?? Ten co się tak srał o te
bilety na Euro2012??
- Nie srałem się, tylko po prostu chciałem żeby moja babcia
była na każdym moim meczu.
- Babcia? A faktycznie bo twoja mama…- walnęłam się głośno w
czoło. Spuścił wzrok. Zrobiło mi się głupio.
-Przepraszam- poklepałam go po ramieniu.
-Po prostu moja bezczelność nie zna granic. Jestem taka że
to co w myślach to i na języku…I może dla tego nikogo nie mam…
Oddaliłam się od niego trochę i usiadłam na krześle. Piłam
powoli wodę z kubka i zastanawiałam się co mnie podkusiło żeby walnąć mu z
tekstem o jego mamie…Przecież on próbował być dla mnie miły a, ja sprawiłam mu
przykrość. Usiadł na krześle obok mnie. Bałam się spojrzeć mu w oczy…Bałam się
odezwać….Zrobiłam z siebie idiotkę…
Po dwóch godzinach lekarz podszedł do mnie i powiedział że
moja siostra się obudziła. Oczywiście przez ten czas a ni ja ani Kuba się do
siebie nie odzywaliśmy…Szybko poszłam do sali w której leżała moja siostra.
Opowiedziałam jej o wszystkim. Że prawie bym pobiła gwiazdę BVB że, sprawiłam
Błaszczowi przykrość. Siostra skarciła mnie wzrokiem. Powiedziała że jak
wstanie na nogi i będzie już bardziej sprawna to zdzieli mnie przez łeb.
Uśmiechnęłam się do niej lecz, ona była na mnie zła za moje
zachowanie. Kazała mi iść i przeprosić Kubę. Wyszłam z sali. Nagle z krzesła
poderwał się Lewandowski i ze smutnymi oczami zapytał się czy może wejść i
porozmawiać z moją siostrą. Pozwoliłam mu ale powiedziałam że jeśli tknie ją
chociaż opuszkami palców to rozkwaszę mu ten uwielbiany przez nastolatki ryj.
Razem z nim wstał Kuba lecz kazałam mu usiąść. Usiadłam obok niego.
-Kuba…naprawdę przepraszam…Nie wiem co mnie napadło…Byłam w
nerwach…Martwiłam się o Majkę…Wybacz mi.
Pierwszy raz spojrzałam mu
w oczy. Były takie smutne i przygnębione.
-Dobra…wybaczam. Pomimo że minęło wiele lat to nie umiem tak
spokojnie reagować na cokolwiek
związanego z moją mamą. Spróbuj zrozumieć…
Lekko się do niego uśmiechnęłam. Kolejny raz w tym dniu coś
głupiego mną wstrząsnęło. Przybliżyłam się do Kuby i przytuliłam go.
Wyszeptałam mu do ucha że go rozumiem.
Dni w których moja siostra przebywała w szpitalu mijały mi
dosyć wolnie i ciężko. Codziennie po zajęciach, ją odwiedzałam. Za każdym razem
jak przychodziłam to siedział u niej ten cały Robert. No tak…Facet zapłacił i
sprawa z wypadkiem mojej siostry ucichła. Pewnie nawet nikt się o tym nie
dowiedział. W końcu taka gwiazda nie może sobie zaszkodzić takim wypadkiem.
Wtedy nie byłby już taki lubiany, sławny i na pewno nie kłóciłyby się o niego
kluby. Wylądowałby w jakiejś czwartej lidze i już. Nie lubiłam go. Jednak moja
siora była nim zachwycona. Kolejny raz mówiła mi że Robert to, tamto. Ja jednak
nie potrafiłam przestać myśleć o Kubie. Coś ciągnęło mnie do tego faceta…Jakaś
siła której nie umiem nazwać…
Miesiąc później.
Moja siostra kompletnie oszalała. Dzisiaj mi oznajmiła że
ona i ten dureń Lewy są parą…Wkurzyłam się. Uważałam że nie jest on odpowiednim
kandydatem na chłopka mojej siostry. No ale ona jest zbyt uparta żeby cokolwiek
jej przetłumaczyć. Pewnego dnia przyszła i powiedziała że po meczu
reprezentacji urządzają imprezę z okazji ich związku. No i ja jestem na liście
zaproszonych. Nie widziało mi się to ale no cóż…W końcu chodziło o szczęście
mojej rodzonej siostry. Poszłam najpierw na mecz który o dziwo wygrali.
Natomiast później na tą ich bibe która była organizowana w mieszkaniu Lewego.
Siedziałam sama na kanapie trzymając w ręku kolorowego drinka. Nie znałam tam
za wielu osób. Obok minie usiadł ten przyjaciel Roberta- Wojtek. Przez 15 minut
cały czas się do mnie szczerzył i próbował poderwać. Ja jednak szybko pokazałam
mu że nie jestem taką łatwą laską którą można przelecieć i zostawić jak
zabawkę. Nie kolego. Nie jestem z tej edycji. Bez słowa usiadł w inne miejsce.
Poszłam do łazienki. Akurat w drzwiach minęłam się z tym młodym Koseckim.
Dziwnie mi się przyglądał. Przycisnął mnie do ściany i zaczął gadać dziwne
rzeczy do ucha. Zaczął dotykać mnie tam gdzie nie powinien. Próbowałam się wyrwać lecz był silniejszy. Ja
jednak była wyższa. Kopnęłam go w krok. Z płaczem wybiegłam na balkon. Stał tam
akurat Kuba. Zaciekawiony tym co mi się stało, opowiedziałam mu przebieg
wydarzeń przed toaletą. Przytulił mnie do siebie. Poczułam się bezpieczna. Kuba
wziął mnie za rękę, i weszliśmy do salonu. Wszyscy byli przerażeni tym że byłam
cała zapłakana. Moja siostra zaczęła krzyczeć na Jakuba. Myślała że to przez
niego płaczę. Kuba jednak opowiedział co się stało. Po czym podszedł do swojego
imiennika Koseckiego i strzelił go prosto w twarz tak że spadł z kanapy.
Wzięłam torebkę, pożegnałam się z siostra i wyszłam z mieszkania. Zaraz po
chwili usłyszałam głos Błaszczykowskiego. Objął mnie ramieniem i zaproponował
że mnie odwiezie do domu. Gdy podjechał pod mój blok, podał mi swój numer
telefonu po czym powiedział że zawsze mogę na niego liczyć. Pocałowałam go w
policzek i pobiegłam do mieszkania.
Kilka tygodni później.
Dzisiaj poszłam do mojej siostry do mieszkania. Ujrzałam tam
niecodzienny widok. Była cała zapłakana. Opowiedziała że Robert oznajmił jej że
jego miłość do niej wygasła. Moja sis nieszczęśliwie zakochana zrobiła sobie
dzisiaj test i okazało się że jest w ciąży. W mojej głowie szykowałam plan
zemsty. Na drugi dzień poleciałam do Dortmundu. Zadzwoniłam do Kuby i zapytałam
się czy mogę się u niego zatrzymać na kilka dni. Zgodził się. Wieczorem gdy już
byłam na miejscu i pomagałam Kubie przy robieniu kolacji nasze usta się
spotkały. Zaczęliśmy się całować. Jakub zaczął rozpinać guziki od mojej bluzki.
Ja jednak powiedziałam że nie jestem jeszcze na to gotowa. Pocałował mnie i
powiedział że będzie czekał. Będzie czekał…yyy…to on ma wobec mnie jakieś
zamiary? Ludzie! Błaszczykowski wobec mnie? To on coś do mnie czuje? Kocha mnie
? Najchętniej skakałbym ze szczęścia,
ale nie po to tu jestem. Następnego dnia razem z Kubą pojechałam na jego
trening. Bez żadnych scenek i gier wstępnych podeszłam do Lewego i wygarnęłam mu
co o nim myślę. Na koniec strzeliłam go w twarz. Jak zawsze od bijatyk
odciągnął mnie Kuba. Nie rozumiał o co chodzi. Wytłumaczyłam mu że zostawił
moją siostrę. Powiedział że się tym zajmie. Widziałam jak on i Piszczek
zawzięcie rozmawiają z Lewandowskim. Po treningu podszedł do mnie Robert i
powiedział że jest mu cholernie głupio i wróci do mojej siostry i ich jeszcze
nienarodzonego dziecka. Wieczorem gdy wychodziłam z łazienki i szłam do swojego pokoju Kuba wychylił głowę
ze swojej sypialni. Spojrzeliśmy się na siebie. On w samej piżamie, ja owinięta
ręcznikiem. No faktycznie musieliśmy ze sobą porozmawiać. Już na samym początku
mojego pobytu w Dortmundzie Kuba powiedział że ma mi coś ważnego do
powiedzenia. Bałam się tego usłyszeć…Bałam się usłyszeć że powie że mnie kocha…
A co ja wtedy zrobię?? Ucieknę? Niee…tego nie zrobię. Powiem że go kocham? To
będzie zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe…Nigdy nie umiałam uwierzyć w
odwzajemnioną miłość.
Staliśmy na korytarzu patrząc się na siebie. Bez słów
rzuciliśmy się na siebie. Kuba zaprowadził mnie do swojej sypialni. Ja jednak
powiedziałam że nie chce. Kuba mnie zrozumiał, zrobił to co ostatnio. Powiedział
że będzie czekać. Wróciłam do Polski. Coraz bardziej chciałam unikać kontaktów
z Kubą. Nie udało się to jednak. Ostatnio spotkałam go w centrum handlowym. Nie
wiedziałam jak mam z nim rozmawiać. Było mi ciężko…jemu z resztą też. Zaprosiłam
go do siebie na kawę. Gdy siedzieliśmy już w kuchni Kuba powiedział mi że mnie
kocha.
-Kuba zrozum…ja nie zasługuję na Ciebie…Jestem wredna,
chamska, bezczelna…A ty jesteś ciepłym, rodzinnym, kochanym człowiekiem…Zasługujesz
na kogoś lepszego…
- Zasługuje na Ciebie…Nie mogę przestać o tobie myśleć. Jak
ujrzałem Cię wtedy w tym szpitalu to od
razu coś poczułem…Tak jak nigdy dotąd…- mówiąc to dotknął mojej dłoni.
Usiadłam mu na kolanach i przytuliłam się do niego jak mała
dziewczynka…
2 lata później.
Spojrzałam na zegarek. Wstałam, ubrałam się i poszłam robić
śniadanie dla mojego narzeczonego. Zasłużył sobie na dobre śniadanie. W końcu
wczoraj przyjechał jako zwycięzca Ligi Mistrzów. Byłam z niego dumna. Mój Kuba…Jesteśmy
ze sobą szczęśliwi. Niestety jednak, ja jestem bezpłodna. Nie mogę mieć dzieci…
Wiedziałam o tym od początku ale bałam się mu o tym powiedzieć. Dlatego nie
chciałam z nim być. On jednak to zaakceptował. Pokochał mnie taką jaka jestem.
Dzisiaj przyjeżdża moja siostra z synkiem Marcinem i z tym swoim głupim mężem. Przykro mi ale
nigdy nie polubię mojego szwagra. Już taka jestem…Choć oboje z Kubą za nim nie
przepadamy. Kończyłam smażyć naleśniki gdy do kuchni wszedł mój narzeczony.
Objął mnie w pasie i pocałował w policzek. Przy śniadaniu rozmawialiśmy na
temat adopcji. Ustaliliśmy że po naszym ślubie będziemy starali się adoptować
dziecko. Wszystko idzie w dobrą stronę.
Mam nadzieje że się podoba :) Czekam na zamówienia z waszej strony. Bohaterowie mogą się powtarzać, bo i tak każda historia będzie inna. Mam prośbę o wpisywanie się w zakładkę Informowani. Jest to dla mnie ważne ponieważ wiem kogo mam informować.
Następna historia pojawi się w niedzielę...No chyba że 8 komentarzy- dodaję dzisiaj :)