niedziela, 7 lipca 2013

Łukasz Piszczek

Hej. Dzisiaj zostawiam was z troszkę weselszą historią. Miłego czytania! 

 Dziś Sylwester. Moja koleżanka Magda oświadczyła że jej rodziców nie będzie w domu bo wybierają się na jakiś tam bal, więc mogę wpaść i zrobimy sobie typowy damski sylwester. Wyszłam z domu po siedemnastej. Za godzinę miało robić się już ciemno a musiałam jeszcze zajść po nasze koleżanki Ninę i Marysię. Po kilku godzinach już w cztery w domu Magdy pompowałyśmy balony i bawiłyśmy się w KUCHENNE REWOLUCJE. Kuchnia wyglądała jakby przeszło po niej tornado. Szybko to ogarnęłyśmy i poszłyśmy obładowane żarciem i słodyczami do salonu. Włączyłyśmy sobie Polsat i zaczęłyśmy śpiewać ONA TAŃCZY DLA MNIE. Godzinę przed północą Magda wyjęła z barku 2 butelki wina i 2 cztero paki TYSKIE , a że miałyśmy skończone po 18 lat to śmiało zaczęłyśmy je opróżniać. Było w pół do drugiej. Nawalone w trzy dupy chciałyśmy zamówić taksówkę ale pomyślałyśmy że spacer dobrze nam zrobi. To był zły pomysł. Zły dla tego że Maryśka za głośno pokazywała nam swoje zdolności głosowe. Mówiłyśmy jej żeby przestała wydzierać mordę ale ona oczywiście zamiast nas słuchać co raz głośniej nuciła sobie swoją ulubioną piosenkę MOJE CIAŁO OSZALAŁO. Wszystko byłoby ok gdyby nie to że akurat przejeżdżała Policja a że wyglądałyśmy na dosyć młode dupy to zabrali nas na komisariat. Siedziałyśmy na policyjnym korytarzu w kolejce do jakiegoś tam policjanta który zechce spojrzeć w nasze dowody i zauważyć że naprawdę jesteśmy pełnoletnie. Na komisariat weszło dwóch mężczyzn. Skądś ich kojarzyłam ale nie mogłam się skapnąć skąd. Oczywiście nasza śpiewaczka zaczęła się wydzierać że jest w niebie bo widzi Błaszczykowskiego i Piszczka. Gapiłam się tak na nich i w końcu też skapowałam kim oni są. Zanim jednak mi się to przypomniało Marysia zaczęła śpiewać Ops Ops…Będzie pompa będzie Błaszczu…Ops Ops…Będzie Piszczek będą cycki! Nina zasnęła na krzesełku, a ona ma taki mocny sen że nic nie jest w stanie jej obudzić. Wstałam i zaczęłam chodzić w te i z powrotem. Tych dwóch piłkarzy gapiło się na nią jak na wariatkę, a ona nic sobie z tego nie robiła. Nie! Przepraszam zmieniła utwór. Po 10 minutach zaczęła śpiewać KOKO KOKO EURO SPOKO ROBCIA KLATA TEŻ JEST SPOKO !!!!
Ten Błaszczykowski zaczął się śmiać w niebogłosy natomiast temu drugiemu tylko wkradł się lekki uśmiech ale nadal był taki jakiś przygaszony. Zastanawiałam się co go dręczy. Moje rozmyślenia przerwał policjant który zaprosił nas do jakiegoś pomieszczenia. Z racji tego że byłam chyba najmniej nawalona z nas trzech to zgarnęłam Marysię, obudziłam Ninkę i poszłyśmy. Pokazałyśmy dowody osobiste chuchnęłyśmy do alkomatu i wyszłyśmy. Tym razem jednak zamówiłyśmy taksówkę która bezpiecznie przetransportowała nas do naszych domów. Zanim jednak wyszłyśmy przed komisariat jeszcze raz spojrzałam na blondyna. Nasze spojrzenia się spotkały a ja miałam w brzuchu motyle. Szybko jednak się odwróciłam i wyszłam.

2 tygodnie później
Dzisiaj Maryśka wymyśliła że chcę iść na lodowisko a nie ma z kim, a że ja co roku w ferie zimowe grzeję  tyłek w fotelu i oglądam setny odcinek M jak Miłość o tym jak to Hanka zginęła przez zabójcze kartony to się zgodziłam. Wzięłam prysznic, ubrałam się jak człowiek i wyszłam. Po kilku godzinach jeździłam sobie z moją przyjaciółka po lodowisku. Nie powiem całkiem nieźle radziłam sobie z łyżwami…Do pewnego momentu. W pewnej chwili poczułam czyjś ciężar na sobie i mocny ból głowy. Powoli otwierałam oczy. I ujrzałam cudowne oczy…takie…błękitne…W końcu zrozumiałam. Tak to on! Ten piłkarz z Borussi. Ten co go widziałam na komisariacie! Ten jak mu tam…ee…Piszczel? Nie…Piszczek! Tak Piszczek. Gapiłam się tak na niego aż poczułam straszny ból w nodze…Facet się podniósł ze mnie i zaczął mnie przepraszać że szukał swojej córeczki i mnie nie zauważył. Przejął się moją nogą i powiedział że pojedziemy do szpitala. Z takiej racji że Maria stała jak słup soli i gapiła się w blondyna nawet nie pomyślała żeby pomóc mi wstać. Piszczek znalazł swoją córkę-Sarę i pomógł mi wstać. Po godzinie byliśmy w szpitalu. No i facet nie potrzebnie się mną przejął bo nic z moją nogą się nie stało. Pomimo to cały czas mnie przepraszał. Nie wytrzymałam i palnęłam żeby zamiast mnie przepraszać zaprosił mnie na kawę. On się wyszczerzył i powiedział że ok. A ja stałam jak głupia bo nie docierało do mnie to co przed chwilą powiedziałam.
Kilka dni później.
Dzisiaj idę do kawiarni gdzie umówiłam się z Łukaszem…ta…dostałam takie wyróżnienie że jestem z nim na ty. Nałożyłam buty ubrałam płaszcz i wyszłam z domu. Szłam w stronę kawiarni myśląc o tym jak mam się przy nim zachować żeby nie narobić sobie wiochy. Zamyślona wyrąbałam się dupą o chodnik. Szczerze? Bolało. Wstałam, otrzepałam sobie tyłeczek i chciałam iść dalej ale…coś wpadło mi do głowy. Skoro on ma córkę to znaczy że ma i żonę…Już chciałam się zawrócić, ale mama zawsze mi tłumaczyła że jak się z kimś umawiasz to trzeba dotrzymać słowa. Weszłam do kawiarni on już tam był. Na początku rozmowa się nie kleiła ale Łukasz zaczął mówić o tym że jak był na Policji zgłosić kradzież samochodu (aaa…no to się już wyjaśniło co tam robił) to widział dziewczynę strasznie do mnie podobną. Było mi głupio ale musiałam mu powiedzieć prawdę że to byłam ja. Po kilku godzinach on musiał już iść bo zaczynał się trening reprezentacji. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Po 2 dniach byłam na meczu który oczywiście nasza kochana kadra przegrała ale to już u nich taka tradycja. Następnego dnia Łukasz zadzwonił do mnie z prośbą czy nie mogłabym zająć się na kilka godzin jego córką bo on ma coś ważnego do załatwienia. Zgodziłam się no bo…bo nie ładnie jest tak odmawiać. Po kilku godzinach bawiłam się z Sarą w jego mieszkaniu. Usłyszałam że ktoś wchodzi do domu. Ustałam z małą na korytarzu i moim oczom ukazała się zgrabna brunetka. Cholera…nawet ładna…nawet bardzo ja to przy niej wyglądam jak jakiś morświn. Sara zaczęła krzyczeć MAMA!! Chciała podbiec i się do niej przytulić ale ona ją odepchnęła jak zwykły mebel. To wywołało u mnie agresje. Ona popatrzyła się na mnie tak jakbym jej matkę siekierą zabiła. Zaczęła się wydzierać że pewnie jestem kolejną ku*** jej poje****** męża i inne głupie teksty. Próbowałam jej uświadomić że ja się tylko zajmuję Sarą ale ona miała w dupie to co mówiłam. Gdy ona nadal krzyczała ja osoba dosyć nerwowa nie wytrzymałam i powiedziałam żeby Spie******* bo nie ma tu czego szukać. Strzeliła mnie w twarz. No cóż…już taka jestem…Oddałam jej dwa razy mocniej tak aż upadła na podłogę. Wstała i zaczęłyśmy się szamotać. Do mieszkania wszedł Łukasz. Sarę zaprowadził do jej pokoiku a nas rozdzielił po czym wyszedł ze swoją żoną z mieszkania. Po 5 minutach wrócił jeszcze bardziej zły niż ja. Wyprosił mnie z mieszkania bo uznał że potrzebuje samotności. Wyszłam przed blok i nie wiadomo czemu  rozbeczałam się. Całą drogę płakałam jak mała dziewczynka którą wyrzucili z piaskownicy. Na drugi dzień zauważyłam że nigdzie nie ma mojego telefonu…No tak zostawiłam u Łukasza…Bałam się tam iść ale zebrałam się na odwagę i poszłam. Gdy weszłam do mieszkania na kilometr śmierdziało wódką. Poszłam do pokoju Sary spała jak aniołek. Zajrzałam do salonu bo tam zostawiłam telefon. Na podłodze siedział Piszczek z butelką whisky w ręku. Zauważyłam na jego policzkach łzy. Kucnęłam przy nim i go przytuliłam. On tylko patrzył mi głęboko w oczy i wyszeptał dziękuje. Zaprowadziłam go do sypialni po czym przykryłam kocem. Zaczęłam sprzątać mieszkanie. Uznałam że to trochę głupio tak komuś grzebać po kuchni alee…jednak postawiłam na swoim i zaczęłam robić obiad. Do kuchni przydreptała Sara. Nalałam jej pomidorówki do miseczki a sama poszłam do sypialni Łukasza go obudzić. Wstał, zjadł obiad umył się ogolił…(wreszcie wyglądał jak facet a nie jak żul spod sklepu). Włączyłam małej bajkę a sama poszłam do Łukasza bo chciałam wiedzieć o co chodziło z tą jego żoną…Otóż powiedziała że zaszła w ciążę z innym facetem i teraz z nim chce założyć rodzinę a od Łukasza żąda rozwodu. Oczywiście Sarą ma się zająć Piszczek no bo kto…Koleś naprawdę miał dylemat musiał wrócić do grania w Dortmundzie i wychowywać córkę. Wieczorem zadzwoniłam do Niny o poradę. Przyjaciółka podsunęła mi jeden pomysł...Na drugi dzień poszłam do jego mieszkania i zaproponowałam mu że mogę się opiekować jego córką ale wtedy musiałabym u niego mieszkać i przenieść się ze studiami…Nie powiedział nic tylko
 tylko zaczął mnie całować. Ja w sumie nie byłam mu dłużna. Skończyło się na śniadaniu.

Miesiąc później
Mieszkam u Łukasza w Dortmundzie. Rodzice nie chcieli mi na początku pozwolić na ten wyjazd bo on jest ode mnie starszy, ma córkę, jest rozwodnikiem = facet nie dla mnie. Skończyło się na wielkiej awanturze po której wyprowadziłam się z domu. Magda powiedziała że dobrze zrobiłam bo najważniejsze są uczucia….ale czy ja go kocham to nie wiem…Wczoraj rano wymiotowałam. Poszłam do lekarza…i…tak za 7 miesięcy zostanę mamą. Tylko jak ja to Piszczkowi powiem…Hej! Siema Siemano zostaniesz ojcem a ja matką zajebiście nie ??? Nie potrafiłam tak…Nie wiedziałam co robić…a jak on tego dziecka nie będzie chciał? Ten wyjazd to był zły pomysł…Wieczorem gdy wrócił z treningu powiedziałam mu że jestem w ciąży i że jeśli on tego dziecka nie chce to mogę się wyprowadzić ale na pewno nie usunę. On się tylko debil szczerzył nie wiadomo z czego i mnie przytulił.

3 lata później.

Sara z Marysią (bo tak dałam mojej córce na imię po chrzestnej) właśnie grają z Łukaszem w piłkę. Dzisiaj mija rocznica naszego ślubu czasami marzę o tym żeby mieć z nim ślub kościelny ale to na razie nie możliwe. Jestem szczęśliwa z tego co mam czyli 2 kochane córki i wspaniałego męża. Czy do szczęścia brakuje mi więcej? Takk…synka.

Mam nadzieję że się podobało. Teraz będę próbowała wstawiać rozdział co niedzielę. Jeśli rozdziału nie będzie to po prostu nie mam jak skorzystać z komputera. Spróbujcie zrozumieć...Są wakacje <3 
Jeszcze jedno. Błagam dosłownie na kolanach...czytasz-komentujesz,i proszę o szczere komentarze jeśli się coś nie podoba to piszcie. Pozdrawiam was tego słonecznego dnia!!

6 komentarzy:

  1. Ops Ops…Będzie pompa będzie Błaszczu…Ops Ops…Będzie Piszczek będą cycki!
    KOKO KOKO EURO SPOKO ROBCIA KLATA TEŻ JEST SPOKO !!!!
    haha padłam :D bardzo fajny rozdział :) Głupia żona Piszczka rzuca wyzwiskami do osoby o której nic nie wie :) Lubię zakończenia z szczęśliwymi zakończeniami :)
    Czekam na kolejną historię :)
    Serdecznie dziękuję za komentarze u mnie na blogu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie za komentarz!
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Więcej info tutaj: http://bvbvsarsenal.blogspot.com/

      Usuń
    3. Ja pierdole jakie to boskie <3
      W 100 % zgadzam się z opiną koleżanki :)

      Usuń
  2. zajbiste i te przyspiewki czekam na następny i zapraszam do mnie na nowego bloga http://bomiloscjestszalonapodkazdymwzgledem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zajrzę :) Dziękuje za komentarz i pozdrawiam !

      Usuń