Początek maja. Stałam w korku w moim niebieskim maluchu
słuchając głośnego rapu w którym nie brakowało wulgaryzmów. Ludzie z innych
samochodów wychylali głowy i cały czas się na mnie gapili. Przepraszam bardzo
no ale chyba każdy może słuchać tego czego chce. Ten dzień nie należał do
udanych w moim wykonaniu. W końcu po 20 minutach wydostałam się z zatłoczonego
miasta. Jechałam polną drogą do małej wsi w której mieszkała moja ukochana
babcia. W pewnym momencie ostro zahamowałam. Na drogę wskoczył mi wysoki, przystojny
mężczyzna. Był ubrany w garnitur co wywołało u mnie dziwne myśli że ten gościu
to jakiś duch czy wampir. Wyszłam z samochodu i grzecznie się z nim
przywitałam. Poprosił mnie czy mogę go
podwieźć do najbliższego hotelu. Zgodziłam
się. Nie pewnie ale się zgodziłam. Trochę się tego faceta bałam. Nie wiem czemu
ale się go bałam. No ale moja zryta bania tego nie ogarnie. Jechaliśmy w ciszy.
W pewnym momencie zadał mi dziwne pytanie. Czy gdyby rodzina kazała mi się z
kimś ożenić pomimo ze ja bym nie chciała to czy bym się zgodziła. To było
proste że nikt o zdrowych zmysłach by się nie zgodził. Powiedziałam mu że nie,
ponieważ to jest chore żenić się z kimś bez miłości. Dojechaliśmy przed mały
pensjonat. Niestety z racji tego że była majówka nie było wolnych pokoi. Zaproponowałam
mu że może zostać na noc u mojej babci. Jest ona kobietą o wielkim sercu i na
pewno się zgodzi. Powiedział że nie chce robić kłopotu. Nie zdążył dokończyć bo
przerwałam mu uśmiechając się do niego i mówiąc że nie jest to żaden problem i
z rumieńcem na twarzy wyjęłam prawą dłoń i wyszeptałam mu swoje imię. On zdziwiony
klepnął się głośno w czoło i powiedział ze ma na imię Przemek. Hmm…ładnie.
Zawsze chciałam tak nazwać swojego syna. Oczywiście jeśli bym go w ogóle miała.
Wsiedliśmy do samochodu i po paru minutach byliśmy na miejscu. Dopiero przed
domem mojej babci pojawił się mały problem. Kim w jej oczach ma być Przemek? Mam
jej powiedzieć o tym że go prawie przejechałam a teraz chcę go zaprosić pod jej
dach? Wytłumaczyłam mu mój problem powiedział że mógłby udawać mojego chłopaka.
I w tym momencie znów się go zaczynałam bać. Ten to ma wyobraźnie…ale
przynajmniej pierwszy raz się uśmiechnął.
Przywitałam się z babcią i przedstawiłam jej Przemka. Babci
się on bardzo spodobał. Zaprosiła nas do domu gdzie czekał już ciepły obiad, a
na deser czekoladowe ciasto. Był tylko jeden mały problem…babcia myślała że
jesteśmy parą dlatego przygotowała dla nas jeden pokój. Uzgodniliśmy że on
prześpi się na fotelu a ja w łóżku. Wieczorem po kolacji gdy babcia poszła już
spać a, Przemek wziąć prysznic wzięłam kubek ciepłego mleka i wyszłam na dwór. Tak
jak za dawnych czasów…lubiłam tu przyjeżdżać bo tu czułam że życie jest piękne
że tu ludzie nie mają problemów i cieszą się każdą chwilą i każdym dniem. W
pewnym momencie odwróciłam się a tam stał Przemek w piżamie po moim dziadku. (Babcia
zwróciła uwagę że Tytek nie wziął ze sobą ubrań na zmianę ani czegokolwiek.) Na
ten widok poczułam się jakoś dziwnie. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Usiadł na
schodach obok mnie. W pewnym momencie zaczęłam się śmiać sama do siebie.
Spojrzałam na Przemka. Powiedziałam że skoro mamy spać w jednym pokoju to
dobrze by było gdybym coś o nim wiedziała. On w tym momencie się uśmiechnął. Po
raz drugi w tym dniu zagościł na jego twarzy szczery uśmiech. Opowiedział że
jest piłkarzem(no tak ja anty fan sportu nic o tym nie wiedziałam) że uciekł
dziś sprzed ołtarza bo uznał że nie chcę się żenić z dziewczyną do której nic
nie czuje. Na te zdanie zrobiłam wielkie oczy. Kazałam mówić mu dalej.
Opowiadał o swoim dzieciństwie o tym jak poznał swoją narzeczoną która go
zostawiła po tym jak jakaś fanka wymyśliła sobie z nim ciążę. Tak…i właśnie z
tą fanką miał się dziś ożenić lecz, coś w jego sercu kazało mu uciekać. Zapytałam
go że jeśli teraz się nie ożenił to czy może mógłby wrócić do swojej narzeczonej.
Przemek powiedział że wróciła do swojego byłego i wyjechała z nim do Hiszpanii.
W myślach mówiłam sobie że dla takiego chłopaka to ja bym nawet z Afryki
wracała…Ej…ale przecież ja go znam dopiero kilka godzin nawet nie cały dzień…Nie
można coś do kogoś poczuć po zaledwie kilku godzinach…Prawda?
Siedzieliśmy chwilę w ciszy po czym oboje poszliśmy do
pokoju. Nie mogłam zasnąć. Kręciłam się na boki. Za oknem lał deszcz. Zaczęło
się błyskać. Było słychać grzmoty. Burza. Ta okropna burza której zawsze w
dzieciństwie się tak bałam. Zapytałam się Przemka czy śpi. Odpowiedział że nie.
Zapytałam czy mógłby się położyć obok mnie bo się boję burzy. On zaczął się ze
mnie śmiać. Gdy leżał już obok mnie uderzyłam go poduszką. Nie był mi dłużny. Zaczęliśmy
się przepychać tak, że Przemek spadł z łóżka. Teraz to ja śmiałam się z niego. Przy
nim nawet nie zwróciłam uwagi że skończyła się burza. Chłopak położył się obok
mnie a ja lekko się do niego przysunęłam. Objął mnie ramieniem i tak
zasnęliśmy. Następnego dnia po śniadaniu poszliśmy na pobliską polane. Ja
ubrana w zwiewną zieloną sukienkę, Przemek w ubraniach po moim dziadku. Muszę
przyznać że bardzo mi się podobał. Być może że dziadek bądź co bądź był
mężczyzna dość przystojnym. Przemek mi go przypominał. Siedzieliśmy na trawie i
rozmawialiśmy o piłce nożnej. Przemek któryś raz z kolei tłumaczył mi co to jest
ten spalony. Ja byłam tak wpatrzona w jego cudne oczy że nawet nie słuchałam co
do mnie mówi. Przybliżyłam się do niego i musnęłam lekko jego wargi. Wplótł
swoje dłonie w moje włosy i lekko mnie pocałował. Oderwaliśmy się od siebie i w
tym samym momencie oboje wstaliśmy i poszliśmy do domu.
2 tygodnie później.
Dzisiaj idę na mecz polskiej Reprezentacji. Nałożyłam
koszulkę z napisem POLSKA i ruszyłam na
stadion. W ciągu tych dwóch tygodni dużo się pozmieniało. Na przykład wiem co
to spalony. ;) Można powiedzieć że zaprzyjaźniłam się z Tytoniem i tylko
dlatego idę na ten mecz, ponieważ został on powołany. Niestety Przemek cały mecz
przesiedział na ławce rezerwowych. W bramce natomiast stał Szczęsny. Tak stał,
bo bronieniem tego nazwać nie było można. Byłam wściekła że Przemek nie grał.
No ale cóż…Trudno. Po meczu wróciłam do domu. Rzuciłam się na łóżku i włączyłam
telewizor. Po jakimś czasie zadzwonił mój telefon. Odebrałam i był to Przemek.
Zapytał się czy może do mnie przyjechać. Godzina było całkiem późna bo 2 w
nocy. No ale przyjaciołom się nie odmawia. Zgodziłam się. Gdy przyjechał
zrobiłam nam po kubku gorącej czekolady i wyszliśmy na balkon. Uwielbiałam z
nim tak rozmawiać. Czułam że mogę mu powiedzieć o wszystkim. W pewnym momencie
Tytoń dotknął mojej dłoni i powiedział że nie chce być dla mnie tylko
przyjacielem. Pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek. W pewnym momencie te całusy
zaczęły się przeistaczać w namiętne pocałunki. Trafiliśmy do mojej sypialni.
Przeżyłam w swoim życiu najpiękniejszą noc jaką kiedykolwiek miałam. Rano gdy się
obudziłam Przemek już nie spał i przyrządzał mi śniadanie w kuchni. Uśmiechnęłam
się i pomyślałam że taki chłopak to
skarb. Później powiedział że musi wracać do hotelu bo mają popołudniu trening
na który mnie serdecznie zaprasza. Po południu gdy troszkę się ogarnęłam
pojechałam na stadion na którym trenowała reprezentacja. Po kilku dniach
kolejny mecz i znów remis. Znów Przemek na ławce… Gdy się żegnaliśmy na
lotnisku bo on musiał wracać do Eindhoven gdzie gra zaczęłam płakać . Mocno
mnie przytulił i powiedział że nie długo się zobaczymy. Po tygodniu zaczęłam
się dziwnie czuć. Miałam zawroty głowy bolał mnie brzuch. Powiedziałam o tym
mojej koleżance. Ta kazała mi kupić sobie test ciążowy. Kupiłam, zrobiłam i
wyszło że tak. Zostanę mamą. Wieczorem zadzwoniłam do Przemka i powiedziałam mu
o ciąży. Był zaskoczony ale i szczęśliwy.
Pół roku później.
Dzisiaj wychodzę za Przemka. Nie dlatego bo byłam z nim w
ciąży…Tak byłam bo poroniłam. Tylko dlatego że kocham go a on kocha mnie. I
mimo tego że nasz dzidziuś się nie urodził to chcemy się pobrać.
5 lat później.
Jesteśmy w domu który odziedziczyłam po mojej zmarłej już
babci. Idziemy teraz z Przemkiem na polane na której pierwszy raz się całowaliśmy.
Przyjechaliśmy tu na wakacje. Ja,
Przemek i nasza dwójka bliźniaków. Kuba i Michał. Jesteśmy ze sobą szczęśliwi.
Kochamy się mamy dzieci i chcemy aby nasze dzieci były szczęśliwe jak będą już
dorosłe.
Taka tam sobie historia...Mi szczerze samej się nie podoba. Chyba nie mam tego daru do pisania....
Dziękuje za tamte komentarze jesteście kochane <3
Jeśli pod tym postem będzie 5 komentarzy to dodam kolejnego jednoparta jeszcze dzisiaj ewentualnie jutro :)
Pozdrawiam ! Olka.
Cudna historia <3
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent :*
Czekam na kolejny jednopart.
Pozdrawiam :*
To jest mega!!!!<33
OdpowiedzUsuńUwielbiam:)
Wzruszajaca historia:)
Pozdrawiam
Ciekawa historia, zwłaszcza początek. ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na historię z Błaszczem. xd
I zapraszam do siebie:
http://i-dont-want-to-be-anywhere-else.blogspot.com
Dawno nie czytałam nic z Przemkiem, chyba że liczyć własne autorstwo, lub współautorstwo.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne love story.
ciekawie się poznali, nareszcie się natknęłam na jakąś historię z Przemkiem bo o nim się ogólnie mało pisze, ale cóż... super, czekam na kolejny jednopart i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziekuje, dziekuje, dziekuje
OdpowiedzUsuńTo jest przepiękne :***
Jak przeczytałam zmarła babacia to sie połakałam
Jeszcze raz pisze To jest genialne i przepiękne
Dziekuje