niedziela, 28 lipca 2013

Przemysław Tytoń

Tą historię dedykuję Aleksandra Germanotta <3
Początek maja. Stałam w korku w moim niebieskim maluchu słuchając głośnego rapu w którym nie brakowało wulgaryzmów. Ludzie z innych samochodów wychylali głowy i cały czas się na mnie gapili. Przepraszam bardzo no ale chyba każdy może słuchać tego czego chce. Ten dzień nie należał do udanych w moim wykonaniu. W końcu po 20 minutach wydostałam się z zatłoczonego miasta. Jechałam polną drogą do małej wsi w której mieszkała moja ukochana babcia. W pewnym momencie ostro zahamowałam. Na drogę wskoczył mi wysoki, przystojny mężczyzna. Był ubrany w garnitur co wywołało u mnie dziwne myśli że ten gościu to jakiś duch czy wampir. Wyszłam z samochodu i grzecznie się z nim przywitałam. Poprosił mnie czy mogę  go podwieźć  do najbliższego hotelu. Zgodziłam się. Nie pewnie ale się zgodziłam. Trochę się tego faceta bałam. Nie wiem czemu ale się go bałam. No ale moja zryta bania tego nie ogarnie. Jechaliśmy w ciszy. W pewnym momencie zadał mi dziwne pytanie. Czy gdyby rodzina kazała mi się z kimś ożenić pomimo ze ja bym nie chciała to czy bym się zgodziła. To było proste że nikt o zdrowych zmysłach by się nie zgodził. Powiedziałam mu że nie, ponieważ to jest chore żenić się z kimś bez miłości. Dojechaliśmy przed mały pensjonat. Niestety z racji tego że była majówka nie było wolnych pokoi. Zaproponowałam mu że może zostać na noc u mojej babci. Jest ona kobietą o wielkim sercu i na pewno się zgodzi. Powiedział że nie chce robić kłopotu. Nie zdążył dokończyć bo przerwałam mu uśmiechając się do niego i mówiąc że nie jest to żaden problem i z rumieńcem na twarzy wyjęłam prawą dłoń i wyszeptałam mu swoje imię. On zdziwiony klepnął się głośno w czoło i powiedział ze ma na imię Przemek. Hmm…ładnie. Zawsze chciałam tak nazwać swojego syna. Oczywiście jeśli bym go w ogóle miała. Wsiedliśmy do samochodu i po paru minutach byliśmy na miejscu. Dopiero przed domem mojej babci pojawił się mały problem. Kim w jej oczach ma być Przemek? Mam jej powiedzieć o tym że go prawie przejechałam a teraz chcę go zaprosić pod jej dach? Wytłumaczyłam mu mój problem powiedział że mógłby udawać mojego chłopaka. I w tym momencie znów się go zaczynałam bać. Ten to ma wyobraźnie…ale przynajmniej pierwszy raz się uśmiechnął.
Przywitałam się z babcią i przedstawiłam jej Przemka. Babci się on bardzo spodobał. Zaprosiła nas do domu gdzie czekał już ciepły obiad, a na deser czekoladowe ciasto. Był tylko jeden mały problem…babcia myślała że jesteśmy parą dlatego przygotowała dla nas jeden pokój. Uzgodniliśmy że on prześpi się na fotelu a ja w łóżku. Wieczorem po kolacji gdy babcia poszła już spać a, Przemek wziąć prysznic wzięłam kubek ciepłego mleka i wyszłam na dwór. Tak jak za dawnych czasów…lubiłam tu przyjeżdżać bo tu czułam że życie jest piękne że tu ludzie nie mają problemów i cieszą się każdą chwilą i każdym dniem. W pewnym momencie odwróciłam się a tam stał Przemek w piżamie po moim dziadku. (Babcia zwróciła uwagę że Tytek nie wziął ze sobą ubrań na zmianę ani czegokolwiek.) Na ten widok poczułam się jakoś dziwnie. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Usiadł na schodach obok mnie. W pewnym momencie zaczęłam się śmiać sama do siebie. Spojrzałam na Przemka. Powiedziałam że skoro mamy spać w jednym pokoju to dobrze by było gdybym coś o nim wiedziała. On w tym momencie się uśmiechnął. Po raz drugi w tym dniu zagościł na jego twarzy szczery uśmiech. Opowiedział że jest piłkarzem(no tak ja anty fan sportu nic o tym nie wiedziałam) że uciekł dziś sprzed ołtarza bo uznał że nie chcę się żenić z dziewczyną do której nic nie czuje. Na te zdanie zrobiłam wielkie oczy. Kazałam mówić mu dalej. Opowiadał o swoim dzieciństwie o tym jak poznał swoją narzeczoną która go zostawiła po tym jak jakaś fanka wymyśliła sobie z nim ciążę. Tak…i właśnie z tą fanką miał się dziś ożenić lecz, coś w jego sercu kazało mu uciekać. Zapytałam go że jeśli teraz się nie ożenił to czy może mógłby wrócić do swojej narzeczonej. Przemek powiedział że wróciła do swojego byłego i wyjechała z nim do Hiszpanii. W myślach mówiłam sobie że dla takiego chłopaka to ja bym nawet z Afryki wracała…Ej…ale przecież ja go znam dopiero kilka godzin nawet nie cały dzień…Nie można coś do kogoś poczuć po zaledwie kilku godzinach…Prawda?
Siedzieliśmy chwilę w ciszy po czym oboje poszliśmy do pokoju. Nie mogłam zasnąć. Kręciłam się na boki. Za oknem lał deszcz. Zaczęło się błyskać. Było słychać grzmoty. Burza. Ta okropna burza której zawsze w dzieciństwie się tak bałam. Zapytałam się Przemka czy śpi. Odpowiedział że nie. Zapytałam czy mógłby się położyć obok mnie bo się boję burzy. On zaczął się ze mnie śmiać. Gdy leżał już obok mnie uderzyłam go poduszką. Nie był mi dłużny. Zaczęliśmy się przepychać tak, że Przemek spadł z łóżka. Teraz to ja śmiałam się z niego. Przy nim nawet nie zwróciłam uwagi że skończyła się burza. Chłopak położył się obok mnie a ja lekko się do niego przysunęłam. Objął mnie ramieniem i tak zasnęliśmy. Następnego dnia po śniadaniu poszliśmy na pobliską polane. Ja ubrana w zwiewną zieloną sukienkę, Przemek w ubraniach po moim dziadku. Muszę przyznać że bardzo mi się podobał. Być może że dziadek bądź co bądź był mężczyzna dość przystojnym. Przemek mi go przypominał. Siedzieliśmy na trawie i rozmawialiśmy o piłce nożnej. Przemek któryś raz z kolei tłumaczył mi co to jest ten spalony. Ja byłam tak wpatrzona w jego cudne oczy że nawet nie słuchałam co do mnie mówi. Przybliżyłam się do niego i musnęłam lekko jego wargi. Wplótł swoje dłonie w moje włosy i lekko mnie pocałował. Oderwaliśmy się od siebie i w tym samym momencie oboje wstaliśmy i poszliśmy do domu.



2 tygodnie później.
Dzisiaj idę na mecz polskiej Reprezentacji. Nałożyłam koszulkę z napisem POLSKA  i ruszyłam na stadion. W ciągu tych dwóch tygodni dużo się pozmieniało. Na przykład wiem co to spalony. ;) Można powiedzieć że zaprzyjaźniłam się z Tytoniem i tylko dlatego idę na ten mecz, ponieważ został on powołany. Niestety Przemek cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. W bramce natomiast stał Szczęsny. Tak stał, bo bronieniem tego nazwać nie było można. Byłam wściekła że Przemek nie grał. No ale cóż…Trudno. Po meczu wróciłam do domu. Rzuciłam się na łóżku i włączyłam telewizor. Po jakimś czasie zadzwonił mój telefon. Odebrałam i był to Przemek. Zapytał się czy może do mnie przyjechać. Godzina było całkiem późna bo 2 w nocy. No ale przyjaciołom się nie odmawia. Zgodziłam się. Gdy przyjechał zrobiłam nam po kubku gorącej czekolady i wyszliśmy na balkon. Uwielbiałam z nim tak rozmawiać. Czułam że mogę mu powiedzieć o wszystkim. W pewnym momencie Tytoń dotknął mojej dłoni i powiedział że nie chce być dla mnie tylko przyjacielem. Pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek. W pewnym momencie te całusy zaczęły się przeistaczać w namiętne pocałunki. Trafiliśmy do mojej sypialni. Przeżyłam w swoim życiu najpiękniejszą noc jaką kiedykolwiek miałam. Rano gdy się obudziłam Przemek już nie spał i przyrządzał mi śniadanie w kuchni. Uśmiechnęłam się i pomyślałam że taki chłopak  to skarb. Później powiedział że musi wracać do hotelu bo mają popołudniu trening na który mnie serdecznie zaprasza. Po południu gdy troszkę się ogarnęłam pojechałam na stadion na którym trenowała reprezentacja. Po kilku dniach kolejny mecz i znów remis. Znów Przemek na ławce… Gdy się żegnaliśmy na lotnisku bo on musiał wracać do Eindhoven gdzie gra zaczęłam płakać . Mocno mnie przytulił i powiedział że nie długo się zobaczymy. Po tygodniu zaczęłam się dziwnie czuć. Miałam zawroty głowy bolał mnie brzuch. Powiedziałam o tym mojej koleżance. Ta kazała mi kupić sobie test ciążowy. Kupiłam, zrobiłam i wyszło że tak. Zostanę mamą. Wieczorem zadzwoniłam do Przemka i powiedziałam mu o ciąży. Był zaskoczony ale i szczęśliwy.

Pół roku później.
Dzisiaj wychodzę za Przemka. Nie dlatego bo byłam z nim w ciąży…Tak byłam bo poroniłam. Tylko dlatego że kocham go a on kocha mnie. I mimo tego że nasz dzidziuś się nie urodził to chcemy się pobrać.



5 lat później.

Jesteśmy w domu który odziedziczyłam po mojej zmarłej już babci. Idziemy teraz z Przemkiem na polane na której pierwszy raz się całowaliśmy.  Przyjechaliśmy tu na wakacje. Ja, Przemek i nasza dwójka bliźniaków. Kuba i Michał. Jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Kochamy się mamy dzieci i chcemy aby nasze dzieci były szczęśliwe jak będą już dorosłe.

Taka tam sobie historia...Mi szczerze samej się nie podoba. Chyba nie mam tego daru do pisania....
Dziękuje za tamte komentarze jesteście kochane <3
Jeśli pod tym postem będzie 5 komentarzy to dodam kolejnego jednoparta jeszcze dzisiaj ewentualnie jutro :) 
Pozdrawiam ! Olka. 

6 komentarzy:

  1. Cudna historia <3
    Masz wielki talent :*
    Czekam na kolejny jednopart.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest mega!!!!<33
    Uwielbiam:)
    Wzruszajaca historia:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa historia, zwłaszcza początek. ;D
    Czekam na historię z Błaszczem. xd
    I zapraszam do siebie:
    http://i-dont-want-to-be-anywhere-else.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno nie czytałam nic z Przemkiem, chyba że liczyć własne autorstwo, lub współautorstwo.
    Czekam na kolejne love story.

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawie się poznali, nareszcie się natknęłam na jakąś historię z Przemkiem bo o nim się ogólnie mało pisze, ale cóż... super, czekam na kolejny jednopart i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziekuje, dziekuje, dziekuje
    To jest przepiękne :***
    Jak przeczytałam zmarła babacia to sie połakałam
    Jeszcze raz pisze To jest genialne i przepiękne
    Dziekuje

    OdpowiedzUsuń