Witajcie ! Przepraszam że, nie wczoraj tylko dzisiaj ale, nie myślałam że będzie tyle komentarzy za które dziękuję bo naprawdę motywują :) Więc tak życzę wam aby spełniły się wasze wszystkie marzenia i abyście spędziły te święta w miłym rodzinnym gronie :) Jednopart z dedykacją dla Asi <3
Pozdrawiam i śle buziaki :)
Do niedzieli! :D
Wstałam wczesnym rankiem. Zjadłam pożywne śniadanie i ubrałam się w wygodną sukienkę. Ustałam jeszcze na chwilę przed lustrem stojącym w korytarzu i przyglądałam się na mój coraz większy brzuch. Westchnęłam ciężko i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Szłam w stronę mieszkania mojej koleżanki-Isabel. Jako że jestem kobietą w ciąży, nie miałam najmniejszej chęci iść po schodach na piąte piętro. Weszłam więc do windy. W windzie obok mnie stał jakiś mężczyzna. Po jego ubiorze domyśliłam się że to pewnie ten piłkarz który mieszka na przeciwko Isabel, jak to ona na niego mówiła...Istne ciacho! Dla mnie to on był taki...średni. W pewnym momencie winda się zatrzymała, ale drzwi nie chciały się otworzyć.
-Ej! No co to ma być?
-Mnie się Pan pyta?
-No nie...ale...Chwila, moment ja to zaraz załatwię. Nie mogę się spóźnić na trening no!
Staliśmy i staliśmy a winda za nic nie chciała się otworzyć.
-No pięknie! To teraz mam zafundowaną ławkę rezerwowych na kolejny mecz!
-Mam Panu współczuć?
Uśmiechnął się rozbawiony. Zaczęliśmy rozmawiać o pogodzie i innych głupotach.
-Auł...-złapałam się za mój wielki brzuch.
-Co się dzieje? Rodzisz?
-Nie...chyba nie...
-Jak to chyba ?
-No bo, termin mam...auć...boli...
-Kiedy masz termin?
-Za miesiąc-odpowiedziałam ledwie mówiąc
-Ja nie mogę...niech coś zrobią z tą windą!
-Jak będziesz krzyczał to nic nie da...
-Tak, wiem przepraszam. Twój mąż wie gdzie jesteś?
-Ja nie mam męża...
-A tak...To jakiś narzeczony, chłopak?
-Nie. Jestem a raczej będę samotną matką, bo mój narzeczony zginął w wypadku samochodowym. Możesz mi jakoś pomóc?
Olivier pomógł mi usiąść na podłodze. Z każdą minutą czułam się co raz to gorzej. W końcu poczułam jak odeszły mi wody.
-Wody mi odeszły!
-A...al...ale co ja mam robić? Ja jestem tylko piłkarzem a nie lekarzem od porodu...Poczekaj...yymm....ja ci może jakoś pomogę co?
-Nie! Masz stać i się gapić jak rodzę-powiedziałam z sarkazmem. - Tak! Masz mi pomóc! Dociera?
-Spokojnie...
W tym momencie otworzyła się winda. Olivier bez pytania wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do samochodu.
-Jesteś pewien? Jak nie zdążysz dojechać do szpitala to urodzę tu, i zaplamię ci całe auto.
-Trudno! Najważniejsze żebyś urodziła!
Pan Giroud zabrał mnie do szpitala i był przy mnie gdy na świat przyszła moja kochana córka- Melanie.
Byłam mu bardzo wdzięczna że mi pomógł tu dotrzeć, i przy porodzie trzymał mnie za rękę. Kilka dni później gdy byłam sama w sali w pewnym momencie, do sali weszło baardzo dużo osób. Jak się okazało byli to Olivier i jego koledzy z Arsenalu.
-To tak wygląda ta twoja niby córcia??-ustał przed łóżeczkiem Melanii Alex.
-Jaka śliczna!-zachwycał się Theo.
-Nom...będzie z niej niezła dupa jak dorośnie-zarechotał Szczęsny.
-Ty żebym ja ci zaraz twojej dupy nie przetrzepał!-wkurzył się Olivier-A może byście się tak przywitali kulturalnie co? A nie wchodzicie jak do siebie! Wieśniaki jedne!
-Przepraszam...-zrobił smutną minę Wojtek.
-Dzień doooobryyy-powiedzieli chórem.
-Cześć. Miło mi was wszystkich poznać. Tylko żebyście się tak nie darli bo, moja córka przed sekundą zasnęła.
-Jasne, jasne. -odpowiedzieli.
-Podobna do ciebie-uśmiechnął się Kieran w moją stronę.
-Może troszkę...-odwzajemniłam uśmiech.
-A jak ma na imię?-spytał się Fabiański.
-Melanii
-O to tak jak moja żona!-uśmiechnął się uradowany Theo.
-Naprawdę?? Nie możliwe??? -zaczął z sarkazmem Olivier.-Dobra chłopaki! Dajcie jej spokój! Już raz dwa trzy na korytarz. Ja zaraz do was przyjdę.
Siedzieliśmy w ciszy aż w końcu zaczęłam:
-To teraz Melanii jest nazywana twoją "niby córką" ?
-Nie...po prostu...jak im opowiedziałem tą historie to zaczęli mówić że jestem dla niej jak ojciec....
-Bo w sumie tak może być...Melanii nigdy nie będzie mogła poznać swojego tatusia...-zaczęły spływać mi po policzkach łzy.
-Uspokój się...ja ci pomogę jak tylko będziesz tego chciała. Chcesz?
-Chce...
Pocałował mnie w czoło i przytulił do siebie.
Dwa lata później
Moja córka kończy dzisiaj dwa latka. A ja dziś ustanę na ślubnym kobiercu i zostanę Panią Giroud. Podczas gdy moja córka rosła i stawała się coraz większa, Olivier przyjeżdżał do mnie i starał mi się pomagać jak tylko mógł i potrafił. Z czasem jego odwiedziny stawały się coraz bardziej regularne. Zakochaliśmy się w sobie. Moja mała Melanii pokochała go jak prawdziwego tatę. Kocham Oliviera, ale w moim sercu zawsze będzie mój pierwszy narzeczony, czyli prawdziwy tata Melanii. Wiem i czuję że on będzie nad nią czuwał. Ale człowiekiem który ją wychowuję na dobrą dziewczynę jest właśnie Olivier. Którego obie mocno kochamy...A on nas . Koniec
Rozpływam się :*
OdpowiedzUsuńMegaaaaaa :****
OdpowiedzUsuń"-To tak wygląda ta twoja niby córcia??-ustał przed łóżeczkiem Melanii Alex.
-Jaka śliczna!-zachwycał się Theo.
-Nom...będzie z niej niezła dupa jak dorośnie-zarechotał Szczęsny.
-Ty żebym ja ci zaraz twojej dupy nie przetrzepał!-wkurzył się Olivier-A może byście się tak przywitali kulturalnie co? A nie wchodzicie jak do siebie! Wieśniaki jedne!"
rozwala system :***
Dodawaj szybko następny i wesołych świąt kochana!!!! :*** ♥♥
Świetnie, jak zwykle zresztą ;) Uwielbiam twoje historie, każda jest inna na swój sposób i tak samo wspaniała :) Nie wiem jak ty to robisz, podziwiam :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnym czasie do mnie na wielki powrót :)
Oooo ;) Słodkie ! :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, że masz tyle pomysłów. Inny piłkarz- inne opowiadanie ;)
Świetne!
+nowy rozdział na
http://posylamusmiech.blogspot.com/
:)
boskie :*
OdpowiedzUsuńnominowałam Cię do Liebster Awards
więcej tutaj :) http://w-swieciewyobrazni.blogspot.com/p/libster.html
myślę że się nie gniewasz.