niedziela, 9 lutego 2014

Stephan El Shaarawy

Hej :* Nie będę się rozpisywać, bo woła mnie geografia z której jutro mam sprawdzian :)
Dziś tą historię dedykuje aż trzem czytelniczkom które pisały z anonima. Trzem dlatego, iż w zamówieniach jest o tym samym piłkarzu pod rząd trzy razy. Przykro mi, jeśli ktoś będzie na mnie zły, że zamiast napisać trzech oddzielnych historii napisałam jedną. Spróbujcie zrozumieć. Następne opowiadanie dodam po 5 komentarzach :) 
Tak, więc historia dla 3 Anonimowych <333 
Pozdrawiam i czekam na komentarze :)  Miałam się, nie rozpisywać...ach...:D 
Pa :* 




Wszystko zaczęło się tego fatalnego wieczora, gdy zapłakana siedziałam przy barze. Zostawił mnie chłopak. Czemu? Też zadaję sobie to pytanie. Pijąc i płacząc, zauważyłam że dosiadł się koło mnie jakiś chłopak. Zaczęłam z nim luźną gadkę. Alkohol w mojej głowie robił swoje. W pewnym momencie urwał mi się film. Rano obudziły mnie krzyki. Ubrałam się ciuchy porozrzucane po całym pokoju. Wyszłam z sypialni i ujrzałam kłócącą się w przedpokoju parę. Śliczną dziewczynę i...chłopaka z którym prawdopodobnie się przespałam. Nie wiem. Nie pamiętam.
-Oo...nie dość że nie odbierasz ode mnie telefonów to jeszcze jakieś panienki sobie sprowadzasz. - dziewczyna spojrzała się na mnie i wypowiedziała te słowa.
-Będę robił co chciał! Nie jest to twoja sprawa!-zaczął krzyczeć w jej stronę.
Zaczęli się ostro kłócić. Zajęci krzyczeniem na siebie nie zauważyli nawet że wyszłam.
Nie mogłam znieść dręczących mnie myśli. Jeśli to przeze mnie ta dziewczyna była taka zła? On ją przecież zdradził ze mną. Ja nie chciałam...Sama wiem jak to jest być kobietą zdradzoną. Czemu to zrobiłam? Proste. Byłam nawalona. Ale mnie to nie usprawiedliwia. Czułam się jak jakaś szmata. Jak mogłam do tego dopuścić? Niestety moja katorga dopiero się zaczynała. Po niecałych dwóch miesiącach zaczęłam mieć zachcianki. Z czym oczywiście zaczęłam tyć. Bardzo. Zawsze należałam do osób szczupłych, a teraz robiłam z siebie wieloryba. Do tego spóźniał mi się okres. Sprawa była prosta. Byłam w ciąży. Byłam zmuszona powiedzieć o tym tamtemu chłopakowi z którym pewnie będę miała dziecko. Spotkałam się z nim powiedziałam mu o tym , a potem u niego zamieszkałam. Chciał się mną opiekować żebym urodziła w dobrych warunkach. Był jednak pewien problem. Stephan, ojciec mego dziecka mieszkał nadal ze swoją dziewczyną Esterą. Błąd. Mieszkaliśmy w trójkę. On, jego dziewczyna i ja. Najgorsze były dni kiedy on wyjeżdżał ze swoją drużyną na mecze wyjazdowe. Stephan był piłkarzem AC Milanu. Musiał czasem wyjeżdżać. Dla mnie była to udręka, Musiałam siedzieć z nią przez kilka dni. To chyba właśnie któregoś dnia kiedy Stephana nie było, ona wrzuciła mi te leki do czegoś do picia. Udawała tego dnia taką miłą. Zrobiła nam herbaty i siedziałyśmy razem w pokoju gadając o ciuchach. W nocy zaczęłam mieć straszne bóle. Musiałam jechać do szpitala. Jeszcze tej samej nocy przyjechał do mnie Stephan. Poroniłam. Moje dziecko już nie żyło. Pomimo że nie było ono ze szczerej miłości, to nosiłam je pod moim sercem. Bardzo je kochałam. Stephan cały czas przy mnie był. Pocieszał, choć sama widziałam że miał łzy w oczach. Tak bardzo chciał mieć syna. Opowiadał że nauczy go grać w piłkę. Po kilku dniach wyszłam ze szpitala. Wtedy gdy przyjechałam do niego do mieszkania, w progu powitała nas Estera. Gdy Stephan jej powiedział że poroniłam uśmiechnęła się triumfalnie. Miała to czego chciała. Chciała zabić moje dziecko. Najszybciej żebym tylko się od nich wyprowadziła. Jej cel został osiągnięty. Zniszczyła moją psychikę. Bez słowa poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. Słyszałam krzyki. Kłócili się. Jak zwykle o mnie. Miałam tego dość. Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec. Gdy byłam już prawie spakowana do pokoju wszedł Stephan. Powiedział tylko że mam zostać. Byłam bezsilna. Przytulił mnie i mówił słowa pocieszenia. Tego właśnie potrzebowałam. Na drugi dzień Estera się wyprowadziła. Ja zostałam.


Rok później.
Od roku jestem na terapii. Nadal nie mogę się pogodzić z utratą mojego dziecka. Nadal mieszkam u Stephana. Jesteśmy parą. Dobrze mi z nim. Mamy w planach ślub, potem dzieci. Wydaje mi się że tragedia którą przeżyłam sprawiła że zaczęłam inaczej patrzeć na świat. Chciałabym powiedzieć że jestem szczęśliwa, bo mam przy sobie wspaniałego mężczyznę...Jednak nie umiem powiedzieć że się cieszę. Może kiedyś będę potrafiła. Miejmy taką nadzieję.

5 komentarzy:

  1. świetny jak zawsze :) :*
    zapraszam :) http://w-swieciewyobrazni.blogspot.com/2014/02/rozdzia-23.html
    pozdrowieniowa i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Noooo i to jest rozrywka :D

    Rewelka jak zwykle i ofc czekam na nowy ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle super opowiadanie! Z niecierpliwością czekam na next
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo <3
    Gdyby nie na Estera to dzidzia by nie zmarła ;c Ale mimo wszystko świetny ;3
    Czekam na następny i zapraszam do siebie :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń