poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Marco Reus

Heej :) Dziś nasz kochany Marco! :D Mamy nadzieję że historia wam się spodoba;)  Buziaki:*
Ps. Komentarze miło widziane ;) 

Dziś wybieram się na imprezę do mojej przyjaciółki Manueli, a na dodatek poznam go. Boję się,ale sama nie wiem czego. Mam nadzieję że wszystko się uda.
Założyłam czerwoną rozkloszowaną sukienkę na ramiączka a do tego czarne szpilki. Zrobiłam lekki makijaż a włosy zakręciłam w lekkie fale. Muszę przyznać że wyglądałam ładnie. Po 20 minutach byłam już na miejscu. Kiedy rozejrzałam się, nikogo praktycznie nie znałam. Nie należę do osób nieśmiałych ale też nie jestem na tyle odważna aby podejść do kogoś i zacząć rozmowę. Wolę jak ktoś podejdzie,albo zostaje mi przedstawiony. Niedługo po moim przyjściu podeszła do mnie gospodyni imprezy i jakiś mężczyzna.
- [T.I] to jest Marco- mój kolega z liceum.
- Marco to moja najlepsza przyjaciółka [T.I].
-Miło mi Cię poznać- powiedział uśmiechnięty blondyn.
- Mi również - uśmiechnęłam się do Dortmundzkiego zawodnika.
Bardzo dobrze mi się rozmawiało z Marco. Inteligenty, przystojny, kulturalny mężczyzna. Ciężko o takich w dzisiejszych czasach.
Z dnia na dzień Reus stawał mi się coraz bliższy. A po dwóch miesiącach od imprezy zostaliśmy parą. Cieszyłam się z tego powodu. Szkoda że nie mogło to trwać dłużej.

*oczami Marco*
 -Stary co Ci?- zapytał zainteresowany Goetze wchodząc do mojego domu.
-[T.I] ze mną zerwała.
- Co? Jak to ? Dlaczego?
-Sam bym chciał wiedzieć. Między nami było idealnie. Żadnych kłótni, nieporozumień, a ona z dnia na dzień ze mną zrywa i to bez żadnego powodu.
- Ej Marco nie obraź się, ale może byłeś za słaby w te klocki. Wiesz dziewczyna ma swoje potrzeby i...
- Sam jesteś słaby w te klocki.- Reus aż się zagotował- mówię Ci wszystko było okej. Nie zerwałaby z takiego powodu. Nie ona.
- To ja już nie wiem. A może zadzwoń do tej waszej wspólnej znajomej. Ona może coś wiedzieć.
Marco umówił się z Manuela, ale nic mu tak to naprawdę nie dało. Ona wiedziała,ale nie chciała mówić. Poradziła mu żeby sobie odpuścił, ale on nie był takim typem człowieka, który łatwo odpuszcza. Za każdym razem kiedy przyjeżdżał pod dom ukochanej nikt nie otwierał, albo nie chciał otworzyć. Jednak pewnego dnia udało się.
-Co ty tu robisz ?- powiedziała zdenerwowana blondynka
-Chciałbym w końcu to wszystko wyjaśnić.
-Co ty byś chciał wyjaśniać? Między nami koniec. Zrozum to!- i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
Był załamany. Kobieta na której mu tak zależało, którą zaczął kochać, mówi mu żeby zapomniał.

Siedem miesięcy później
Ciężko mi było pozbierać się po tym związku. Niby to tylko dwa miesiące, ale żadnej kobiety nie obdarzyłem takim uczuciem jak ją, ale nie chciała tego. Do tej pory nie wiem czemu. Trudno, jej wybór. Trzeba żyć dalej.
Spacerując po parku zobaczyłem kobietę bardzo podobna do [T.I], jednak jedna rzecz się nie zgadzała. Kobieta, która stała kilka metrów dalej była w ciąży. Podszedłem bliżej i to była ona. Nie mogłem uwierzyć. Kiedy się otrząsnąłem podbiegłem do niej.
- Możesz mi to wytłumaczyć?!!
- Marco?
-Wytłumacz mi to!!
- A co tu tłumaczyć. Jestem w ciąży!
- To moje dziecko? Dlatego ze mną zerwałaś ?! Bo byłaś w ciąży?! Przecież dalibyśmy sobie radę!
- To i tak już nie ma sensu. Nie jesteśmy razem i niech tak zostanie. Cześć.
-Poczekaj!- złapał ją za ramię- dla mnie to ma sens, a w szczególności wiadomość, czy to moje dziecko!
- Tak, twoje! Ale poradzę sobie bez Ciebie! Nie potrzebuję twojej pomocy!!!
- Czy ty myślisz że po tym co mi powiedziałaś ja odpuszczę?! Mylisz się! [T.I] błagam Cię, spróbujmy jeszcze raz. Dla dziecka.
- Ale ja nie chcę z tobą być! To jest tylko i wyłącznie moje dziecko, a Ty nie masz czego szukać. Zapomnij.
- Ty chyba sobie żartujesz! Nie zapomnę o nim! Jeśli nie chcesz po dobroci, to trudno ale spotkamy się w sądzie, ja nie odpuszczę.
-Zrobisz to?
-Widząc twoje zachowanie, jestem niemal pewien że nie pozwolisz mi widywać dziecka.
- I tu masz rację.
-Więc spotkamy się w sądzie... Możesz mi  odpowiedzieć tylko na jedno pytanie? Szczerze. Dlaczego wtedy odeszłaś?
- Cześć Marco.
To moje dziecko. Jestem ojcem! Dlaczego ona to robi? Po co? Nie rozumiem.. Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Wiem jedno, nie zrezygnuje tak łatwo.

Wiele razy dzwoniłem do [T.I]. Za każdym razem słyszałem to samo- Zapomnij! Odczep się! Nie chcę nic od Ciebie- i tak w kółko. Nie chciałem załatwiać tego wszystkiego przez sąd, jednak nie miałem innego wyjścia. Spotkałem się z adwokatem i mieliśmy dogadane już wszystkie szczegóły. Jeśli dziecko okaże się moje, a czuje i wiem że jest moje, to po badaniach DNA [T.I] nie będzie  miała wyjścia. Będę mógł widywać mojego dziecko. Chociaż tyle.
Parę dni później po spotkaniu z adwokatem zadzwoniła do mnie Manuela i prosiła, abym natychmiast przyjechał do szpitala. Z [T.I] i z dzieckiem było źle. Szybko ubrałem buty i po 15 minutach byłem na miejscu. Dowiedziałem się że [T.I] zachorowała i przez to są jakieś komplikacje dotyczące dziecka. Wzięli ją na cesarskie cięcie, niestety nie mogłem przy niej być. Po paru godzinach mogłem wejść na salę, na której leżała moja śliczna córeczka i jej mama. [T.I] nadal była bardzo słaba, ale  przytomna. Kiedy zobaczyłem maleństwo, zakręciła mi się łza w oku. Taka malutka, drobniutka i na dodatek cała mama. Kropka w kropkę, ale też miała coś po mnie.. oczy. Zielone, piękne oczy.Kiedy zachwycałem się córką, [T.I] powiedziała do mnie coś czego bym się nie spodziewał.
-Przepraszam Marco. Przepraszam za wszystko.- mówiła to takim cichutkim, słabym głosem.
- Cii.. Nic nie mów. Musisz odpocząć. Porozmawiamy jak poczujesz się lepiej.
- Nie. Chcę rozmawiać teraz. Chcę to wszystko wytłumaczyć, zasługujesz na to. Zrozumiałam to dopiero wtedy kiedy pomyślałam że mogłoby któregoś z nas zabraknąć. Marco... te nasze spotkanie na imprezie, te zapoznanie akurat ze mną...  nie było przypadkowe. To było zaplanowane.... Półtora roku temu dowiedziałam się, że jeśli w ciągu trzech lat nie zajdę w ciąże.. nie będę mogła mieć dzieci.. Ty miałeś mi w tym pomóc..- mówiąc to płakała, wstydziła się tego co zrobiła - Miało być zapoznanie , "wykorzystanie" Ciebie i odejście. Pewnie się zastanawiasz dlaczego akurat Ty? Nie chciałam z byle kim iść do łóżka. Nie chciałam, aby moje dziecko miało byle jakiego ojca. Ty byłeś idealny. Manuela mi o tobie powiedziała i tak to się zaczęło. Przepraszam ... Wiem że nie chcesz mnie pewnie znać i to co teraz powiem jest pewnie mało istotne, ale nasz związek to były najlepsze dwa miesiące w moim życiu. Chcę, aby mała miała mamę i tatę... Razem..
Nic nie powiedział, po prostu wyszedł. Nie wierzył że to prawda, że mogła się posunąć do czegoś takiego. Całą noc myślał o tej całej sytuacji. Zadzwonił do Mario i poprosił go aby przyjechał. Dla niego było to wszytko za trudne.
-Co ja mam robić? Powiedz mi bo ja nie wiem- mówił załamany
-Stary nie wiem. Ta cała sytuacja jest chora. [T.I] zachowała się okropnie, ale z drugiej strony ją rozumiem. Dla kobiety dziecko to spełnienie marzeń. Dowiedziała się że może tego nie mieć i postąpiła jak postąpiła. Powinna w inny sposób, ale co się stało to się nie odstanie. Ja mam do Ciebie tylko jedno pytanie. Czy kochasz ją na tyle mocno żeby jej to wybaczyć?

*szpital *
- Jak się czujesz?- spytała zmartwiona Manuela.
- Fizycznie okej, psychicznie źle. Nawet nie wiesz jak żałuje tego co zrobiłam, tego że mu nie powiedziałam o wszystkim wcześniej.Mogłam być szczera z nim od początku.Kocham małą, to moje największe szczęście, ale przez moją głupotę straciłam mężczyznę, którego kocham.
- Ej. Posłuchaj mnie. Nie miałaś wyjścia. Fakt, straciłaś Marco, ale zyskałaś piękną i zdrową córeczkę.
Nie wiedziały że ich rozmowę ktoś nasłuchuję, Kiedy Manuela wyszła do sali wszedł on.
- Cześć.
- Marco.. Cześć. Ja...
- Poczekaj.Wiele myślałem o tym wszystkim. Nie powiem, skrzywdziłaś mnie. Czułem się jak debil. Bez żadnych skrupułów oszukałaś mnie, wykorzystałaś- mówił to z wściekłością, pogardą, a z moich oczu płynęły łzy- Ale pomimo to kocham Cię i tego małego szkraba, nie wyobrażam sobie życia bez was. Chcę zacząć od nowa. Bez żadnych tajemnic, kłamstw. Od nowa.
-Kocham Cię- płakałam, ale tym razem ze szczęścia.

Trzy lata później
Od roku jesteśmy małżeństwem. Lena jest oczkiem w głowie Marco. Niestety, nie możemy mieć już dzieci, ale jesteśmy szczęśliwi i to nam wystarcza.

6 komentarzy:

  1. Świetna historia. Urocza i pomysłowa.
    Dziękuję za nią i proszę o więcej.
    Amy

    OdpowiedzUsuń
  2. jeny, skąd Wy macie pomysły na coś takiegoo? :| zazdroszczę, haha
    cudo, czekam na kolejne, aaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie cudowne *.*
    Miłość, która ich połączyła jest mocna :))
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko dobre, co się dobrze kończy... :)
    Opowiadanie jest naprawdę świetne. ♥
    Muszę przyznać, że nasza główna bohaterka zachowała się troszkę nie fair... Wykorzystała Marco i zostawiła go bez jakiegokolwiek wykorzystała. To było dla Marco na pewno nie łatwa strata, bo przecież zdążył się już w niej zakochać...
    Ale dobrze, że koniec końców wyszło tak, że powiedziała mu prawdę. I muszę przyznać, że Marco się naprawdę dobrze zachował. Przemyślał wszystko, nie działał impulsywnie... No i na koniec przebaczył T.I wszystko i czując nadal to samo uczucie, co na początku, pozwolił spróbować zbudować szczęście. I mu się udało. :) Im się udało. :)
    Jejku, naprawdę fenomenalna opowieść. :)
    Oczarowałyście mnie! ♥
    Z niecierpliwością czekam na kolejny. ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Z historii na historię coraz bardziej nie mogę wyjść z podziwu jak można mieć tyle pomysłów? No mistrzostwo po prostu.
    Ludzie w obliczu choroby czy innej sytuacji bez wyjścia są zdolni na prawdę do wszystkiego. Głowna bohaterka to udowodniła, ale nie można jej w zasadzie obwiniać, bo mimo wszystko, sytuacja skończyła się szczęśliwie i wyszło na korzyść dla każdego.
    Nie zawodzicie, a wręcz przeciwnie ;)
    Aż nie moge sie doczekać, co tam jeszcze wymyślicie.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie sądziłam że to się tak potoczy.
    Na początku myślałam,że znalazła sobie jakiegoś innego chłopaka,a tu proszę była w ciąży i to jeszcze wszystko było zaplanowane :O normalnie nie wierzę,ale cieszę się,że wszystko się dobrze skończyło :)

    OdpowiedzUsuń