Hellooo!! Zostawiamy wam Gerarda. Mamy nadzieję, że Wam się spodoba. Następna historia w sobotę z udziałem Oscara. ;)
Ps. Pamiętajcie!:) Komentujesz?-Motywujesz!! :*
-Zrobić Ci kawy?- spytałam moją współlokatorkę.
-No chętnie się napiję przed wyjściem.
-A gdzie wychodzisz? - zapytałam zaciekawiona.
-Na imprezę z Arthurem.
- Nie za dużo tych imprez? Parę godzin temu wróciłaś z jednej, a zaraz idziesz na drugą.
- Oj przestań. Jestem młoda, muszę się wyszaleć. Ty też byś mogła. A nie tylko praca i praca.
- Dobrze wiesz że przyjechałam tutaj właśnie dla pracy, bo w moim miasteczku nie było tam praktycznie nic. A po drugie mam chłopaka i nie chciałabym żeby moja druga połówka imprezowała beze mnie.
-Chłopak nie ściana, można przesunąć. Właśnie jutro idziesz ze mną na podwójną randkę.
-Słucham? Czy Ty słyszałaś co ja powiedziałam. Mam chłopaka i nie zamierzam nigdzie wychodzić.
-To Ty mnie chyba nie słuchałaś. Popatrz na to z innej strony. Rozerwiesz się, zapomnisz o problemach, poznasz nowych ludzi, spędzisz miło czas. Zaufaj mi.
-Ale to jest jednak randka. Nie możesz wziąć innej koleżanki?
-Nie. No proszeeeee, ten chłopak z którym idziesz jest bardzo fajny.
-Dobra. Jeden raz.
"Randka" przebiegała w bardzo miłej atmosferze. Na samym początku byłam trochę zestresowana, ale później cały strach ze mnie zleciał. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy, śmialiśmy się, opowiadaliśmy kawały. Ten cały Gerard jest naprawdę fajny. Z tego co zdołałam ustalić jest piłkarzem i gra w Evertonie. Niezłą kasę musi zbijać na kopaniu piłki. Garnitur, rolex na ręce, perfumy chyba od Hugo Bossa, ale poza tym normalny człowiek. Nie szpanuję kasą, a dla mnie to ważne. Nie lubię osób, które myślą że jak mają pieniądze to mogą wszystkimi pomiatać. Jednak moje założenia co do jego osoby, rozwiały się wraz z tym pytaniem:
-Może pojedziemy do mnie?- szepnął mi do ucha.
Bardzo się zmieszałam. Myślałam że to inny facet, a to typowy samiec alfa. Żadnej nie przepuści.
-Przepraszam, ale nie. Pójdę już. Bardzo rozbolała mnie głowa.- powiedziałam do towarzystwa.
-No co Ty. Nie idź. Impreza się jeszcze nie rozkręciła.-odpowiedziała moja koleżanka.
-Może innym razem. Naprawdę źle się czuję.- chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść.- Cześć.
Po powrocie moja współlokatorka zaczęła mi prawić morały, że co ja zrobiłam! Jak się zachowałam! Kiedy jej wyjaśniłam sytuacje, to ona do mnie, że takie rzeczy w ich świecie bardzo często się zdarzają. Dodała jeszcze że powinnam się zgodzić, bo przecież to nic takiego. Ja bym się zabawiła on też. No, ale przepraszam bardzo ja mam chłopka!
Tydzień później
Wracałam z pracy kiedy zobaczyłam znajomą twarz. To Gerard. Kiedy mnie zobaczył podbiegł do mnie.
-Słuchaj, przepraszam Cię za tamto. Nie o to mi chodziło... znaczy o to... głupio wyszło. Przepraszam- powiedział do mnie ze skruszoną miną.
-Okej. Nic się nie stało.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-To może w ramach przeprosin pójdziesz ze mną dziś na kolację?- zapytał z nadzieją w głosie.
-Noo..dobrze.
-Super. To przyjadę po Ciebie o 19:00. Muszę już uciekać na trening. Do zobaczenia.
-Pa.
Kurde, co ja robię? Przecież mam chłopaka, ale z drugiej strony kolacja czysto przyjacielska to przecież nie zdrada. Tym zaproszeniem chciał mnie przeprosić. Tylko pytanie.. Czy jego zamiary wobec mnie są czysto przyjacielskie.
Jakiś czas później
Spotykamy się z Gerardem. To świetny facet. Wszystko się zaczęło od kolacji przeprosinowej, po której wylądowaliśmy w łóżku. Potem były następne spotkania i następne, a ja już nie wiedziałam co mam robić. Spotykam się tutaj z innym, a gdzie indziej mam chłopaka. Nie potrafiłam tego dłużej trzymać w sobie.
-Hej skarbie.-pocałował mnie na powitanie mój kochanek.
-Hej. Słuchaj, musimy porozmawiać. Muszę Ci coś powiedzieć. Ja... Ja mam chłopaka- powiedziałam do mężczyzny.
-Co? Jak to?
-No tak to. Byłam z nim zanim zaczęliśmy się spotykać. Nie myślałam że nasza znajomość zajdzie na taki etap. Nie wiem co mam teraz zrobić, bo czuję coś do was obu. Chcę się dalej z tobą spotykać, bo bardzo mi na tobie zależy.
-Nie obchodzi mnie to że masz chłopaka.-spojrzałam na niego a moje oczy przypominały pięciozłotówki. Po chwili dodał- zerwiesz z nim i będziemy mogli być nadal razem.
-Zerwać z nim?...To nie będzie takie proste. Jestem z nim już trzy lata.
-Spokojnie. Pojedziesz do niego i wszystko mu wytłumaczysz. Wiem,że to nie będzie łatwe, ale jeśli zależy Ci na mnie, to musisz to zrobić.
-Dobrze.. W weekend do niego pojadę.
-Cieszę się. - powiedział i złożył na moich ustach pocałunek.
Nie myślałam że ten weekend tak się potoczy. Kiedy mój chłopak zobaczył mnie po tak długiej przerwie, to tak się ucieszył, że aż wylądowaliśmy w łóżku. Jaka ja jestem beznadziejna. Miałam z nim zerwać a robię takie coś. Ciężko mi było wypowiedzieć te słowa "Koniec z nami" i summa summarum nie wypowiedziałam ich. Nie chciałam go skrzywdzić. Zrobił dla mnie tyle dobrego, a ja mam po tym wszystkim z nim zerwać?! Już nie wiem co mam robić.
Po powrocie przez kilka dni nie miałam kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie odbierałam od nikogo telefonów. Musiałam to wszystko przemyśleć. Z kim ja w końcu chcę być. Kiedy podjęłam już decyzję, los pokrzyżował moje plany. Spotkałam się z Gerardem w kawiarni obok mojego mieszkania. Chciałam mu powiedzieć, że to jego wybieram, że go kocham. W pewnym momencie do kawiarni wbiegł Paul i zaczął wykrzykiwać jak to ja jestem. On przyjeżdża do mnie, bo się martwi, że nie daje znaku życia a ja się z jakimś kolesiem zabawiam. Deulofeu stanął w mojej obronie. Zaczęli się szarpać. Próbowałam ich rozdzielić, ale to na marne. Dopiero obsługa dała radę. Paul powiedział że nie chce mnie znać i wyszedł z kawiarni. Nie chciałam, żeby w taki sposób się dowiedział, ale jak zwykle jest inaczej.
Kiedy myślałam, że moje życie wreszcie zacznie się układać z Gerardem, to znów stało się coś czego bym się nie spodziewała. Od paru dni bardzo źle się czułam. Ogólne osłabienie, wymioty. Bałam się co to może być. Miałam pewne przypuszczenia, ale żeby być pewną poszłam do apteki i kupiłam test ciążowy. Po zrobieniu go wskazywał on dwie kreski. Rozpłakałam się, ale nie ze szczęścia. Moja rekcja była taka, ponieważ nie wiedziałam kto jest ojcem. Musiałam się tego dowiedzieć. Kiedy byłam u ginekologa modliłam się w duchu, żeby powiedziała każdy tydzień oprócz tego, w którym spałam z Paulem . Jednak wiatr lubi mi wiać w oczy. Dopiero za parę miesięcy dowiem się kto jest ojcem maleństwa. Będzie nim albo Gerard, albo Paul.
Powiedziałam Gerardowi o wszystkim, O tym, że jestem w ciąży, ale nie wiem kto jest ojcem, bo spałam i z nim i z moim byłym chłopakiem. Kiedy się dowiedział był wściekły. Przez parę dni nie odzywał się do mnie. Jednak wybaczył mi, bo mnie kocha. Paulowi nie mówiłam o ciąży. Nie wiadomo kto był ojcem, więc chciałam poczekać. Deulofeu tak samo jak ja chciał wiedzieć, kto jest tatą maleńkiej Janet. Jakie było szczęście, że Gerard nim jest. Oboje byliśmy bardzo szczęśliwi, że ten niepokój się już skończył.
Dwa lata później
-Gerard, skarbie muszę Ci coś powiedzieć- powiedziałam do blondyna.
-No co tam kochanie?
-Jestem w ciąży-powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Naprawdę? Jak się cieszę!! -wziął mnie na ręce i obkrecił kilka razy wokół własnej osi.- Mam nadzieję że tym razem nie będziesz mi kazała czekać dziewięciu miesięcy,żebym się dowiedział że to moje dziecko- powiedział śmiejąc się do mnie.
- No wiesz co! - i dałam mu kuksańca w bok.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
Co ja mogę powiedzieć? Co ja mogę powiedzieć?
OdpowiedzUsuńCUDEŃKO! :D
I piękne zakończenie. ♥
Czekam na kolejne opowiadanko! :)
Buziaki :*
PS. Wybaczcie, że tak krótko, ale mam dość dużo do nadrabiania, a już jutro 1 września... :/
jejciu, urocza końcówka, a historia wspaniała, zresztą jak zawsze!♥ no i Geri>>> jeny, dobrych bohaterów wybieracie, haha :D
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny!